W rozmowie z dziennikiem „La Croix” hierarcha poinformował, że był to najsilniejszy huragan, jaki odnotowano na Karaibach od wielu lat. Przeszedł on przez teren wielkości Francji.
Kościół w miejscowości Marigot na Saint-Martin został na prośbę lokalnych władz otwarty, by mieszkańcy mogli w nim znaleźć schronienie w czasie huraganu. Wciąż nie ma elektryczności, połączeń telefonicznych, ani dostępu do wody pitnej. - Nie wiem, jak ludzie przeżyją najbliższe dni. Nie wiem też, kiedy nadejdzie zapowiadana pierwsza pomoc materialna - wyznał bp Riocreux.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dodał, że na razie mówi się o ośmiu osobach, które straciły życie na Saint-Martin. Wezwał do modlitwy o to, by ten bilans się nie zwiększał.
Straty materialne dotknęły także parafie. Kościół Wniebowzięcia Matki Bożej w miejscowości Gustavia na Saint-Barthélémy stracił dzwonnicę, która została „zdmuchnięta” przez huragan.
- Na razie nie mogę polecieć na Saint-Martin ani na Saint-Barthélémy, ponieważ lotniska są niemal całkowicie zniszczone. Ale zmierzam tam się udać, jak tylko to będzie możliwe - oświadczył bp Riocreux.
W drogę na Saint-Martin wyruszył natomiast kapelan wojskowy, ks. Arnaud Spriet-Mestreit, który wypłynął z Martyniki na okręcie wojennym.
Ordynariusz Basse-Terre zapowiedział, że we współpracy z diecezjalną Caritas (zwaną tu Secours catholique) gromadzone będą fundusze na pierwszą pomoc dla poszkodowanych i na odbudowę zniszczeń. Na ten cel zostaną przeznaczone pieniądze zebrane w czasie niedzielnych Mszy 10 września. - Potrzeba będzie lat, by odbudować te dwie wyspy - stwierdził hierarcha.