STANISŁAW DZIADURA: - Kapłan Chrystusa Sługi - to zobowiązuje, zwłaszcza teraz, gdy młodzież bardziej potrzebuje świadków niż nauczycieli. Ale zaczynając od początku - jak rodziło się Księdza powołanie do kapłaństwa?
KS. ROMAN LITWIŃCZUK: - Myślę, że jak w wielu przypadkach, początków trzeba szukać w domu rodzinnym. Z wielką sympatią wspominam moją babcię. Ciągle żywa jest we mnie modlitwa, której uczyła mnie moja mama, modlitwa św. Bernarda: "Pomnij, o najdobrotliwsza Panno Maryjo". Znam ją w tamtej wersji, tak że dzisiaj się gubię, kiedy ktoś odmawia ją w jakiejś współczesnej wersji. To były te pierwsze modlitwy, które pozostały we mnie do dzisiaj. Zawierzenie Matce Bożej, dom rodzinny, religijność rodziców i rodzeństwa stwarzały taką aurę, że już na początku szkoły średniej zacząłem myśleć o kapłaństwie. Przychodziły różne myśli, gdzieś tam był kontakt ze zgromadzeniem księży marianów, ale ostatecznie takim języczkiem u wagi była liczba księży wyświęconych w roku 1976, było ich bardzo mało. (wyświęcono wówczas w naszej diecezji zaledwie 4 kapłanów). Wtedy stwierdziłem, że nie ma co szukać miejsca dla realizacji swojego powołania gdzie indziej, jeśli właśnie w tej diecezji są największe potrzeby.
S. D.: - Ruch Światło-Życie jest bardzo związany z liturgią. Zrodził się z zafascynowania o. Franciszka Blachnickiego liturgią. A jakie były początki umiłowania liturgii przez Księdza?
- Kiedy wydarzył się Sobór Watykański II i został
wydany jego dokument Konstytucja o liturgii, ks. Franciszek nie czekał
na tłumaczenie oficjalne, ale sam podjął się tłumaczenia tekstów,
jakby wiedział, że rzeczywiście liturgia ma być "źródłem i szczytem
życia chrześcijańskiego". Moje pierwsze zetknięcie się z oazą w 1976
r. do tego się właśnie sprowadziło. Co prawda wcześniej byłem już
ministrantem, lektorem, liturgia już była w centrum mojego życia,
ale nie tak sobie ją uświadamiałem, nie tak jej doświadczałem. Dopiero
przeżycie tej i następnej oazy, wsłuchiwanie się i wczytywanie w
słowa ks. Franciszka uświadomiły mi wagę liturgii. I potem w całej
formacji seminaryjnej i w życiu kapłańskim przywiązywałem do niej
szczególną rolę, tak że to stwierdzenie, że jest "źródłem i szczytem"
nie jest dla mnie pustosłowiem, ale starałem się je dobrze zrozumieć.
Ruch Światło-Życie był awangardą we wprowadzaniu odnowionej
liturgii posoborowej. To spotykało się z różnymi zastrzeżeniami wielu
środowisk, posądzano nas o jakieś nowinkarstwo, nowatorstwo. Trzeba
powiedzieć, po latach tak się ciekawie dzieje, że to, co było oazowe,
stało się powszechne, a to, co było awangardowe, jest dzisiaj czymś
zwyczajnym: komentarze, procesja z darami, odnowione śpiewy. Paradoks
polega na tym, że dzisiaj Ruch Światło-Życie musi bronić czystości
liturgii. Nowinkarstwo poszło bowiem za daleko, pewne środowiska
śpiewają utwory, które są kalkami świeckich piosenek i nie pasują
do liturgii, dochodzi do dowolnej interpretacji tekstów, zmian w
liturgii. I okazuje się po latach, że musimy bronić tradycji.
S. D.: - W czasie studiów Ksiądz śpiewał w chórze Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Czy to zmiłowanie do śpiewu wycisnęło piętno na liturgii?
- Zawsze to szło u mnie w parze. Nie oddzielałem nigdy muzyki, śpiewu od liturgii, a zaangażowanie w Ruch Światło-Życie zaowocowało szczególną troską o liturgię, jej piękno. Liturgia powinna być sprawowana na miarę Tego, do Kogo jest adresowana. I śpiew z tego wyrasta, a przy tym i zainteresowanie śpiewem. Do chóru Akademii wprowadził mnie ks. Zygmunt Lisiecki, który wówczas też tam studiował. Potem przejąłem po nim obowiązki ojca duchownego chóru - jak to mówił nasz dyrygent - ks. Szymonik. Mówiłem kazania, spowiadałem, odprawiałem Msze św.
BARBARA DZIADURA: - Ruch Światło-Życie jest szczególnie bliski Księdza sercu, gdyż przeszedł Ksiądz wszystkie szczeble formacji oazowej: najpierw jako uczestnik, potem kleryk-animator i kapłan-moderator. Od 13 lat jest Ksiądz moderatorem diecezjalnym Ruchu. Spod tej ojcowskiej ręki wychodzą już kolejne pokolenia oazowiczów. Co według Księdza w tym Ruchu jest najważniejsze?
- Ruch Światło-Życie najczęściej postrzegany jest z perspektywy letnich rekolekcji oazowych i to najczęściej młodzieżowych. Tymczasem tu chodzi o coś więcej. Ruch to nie tylko młodzież, ale i dorośli, dzieci, rodziny, kapłani i osoby konsekrowane. W zamyśle ks. Franciszka nie chodziło tylko o nową, ciekawą metodę rekolekcji wakacyjnych. To miało być jedno z narzędzi. Przeniknięty duchem Soboru Watykańskiego II widział Ruch Światło-Życie w służbie Kościoła, odnowy parafii, uczynienia jej wspólnotą wspólnot. Pod koniec swego życia ks. Franciszek wyznał w testamencie, że ciągle jeszcze mało jest ludzi, którzy zrozumieli znaczenie tego charyzmatu dla odnowy oblicza Kościoła. Trzeba więc dążyć do tego, aby oazowicze kończący formację podstawową zyskiwali pełną wizję programu Ruchu.
B. D.: - Episkopat Polski wybrał Księdza nowym moderatorem generalnym Ruchu Światło-Życie. Swoją funkcję obejmie Ksiądz 1 września 2001 r. Jakie zadania czekają na członków Ruchu w XXI wieku?
- To trudne dla mnie pytanie, gdyż ciągle jeszcze
nie potrafię oswoić się z myślą o posłudze moderatora generalnego.
Wybór kongregacji Stowarzyszenia Diakonia Ruchu Światło-Życie, a
potem nominację Konferencji Episkopatu Polski przyjąłem w duchu posłuszeństwa
Kościołowi, jednocześnie z lękiem. Znam moje słabości i braki. Jednocześnie
mam świadomość, że to Pan Bóg ma działać, a ja mam być narzędziem
w Jego rękach. Szczególnie odczuwam na sobie brzemię odpowiedzialności
oraz fakt, że staję w szeregu wielkich postaci: ks. Franciszek Blachnicki,
ks. Wojciech Danielski, ks. Henryk Bolczyk.
Zadania na progu XXI wieku? Myślę, że są takie same jak
wobec członków Kościoła, przecież jesteśmy jego cząstką. Wytycza
nam je Jan Paweł II w Novo millennio ineunte: zachęta do kontemplacji
oblicza Chrystusa, dążenie do świętości, konieczność dawania świadectwa
wiary i miłości w świecie, wreszcie zadanie "czynienia Kościoła domem
i szkołą komunii". Dogłębna refleksja prowadzi do stwierdzenia, że
te same zadania stawia przed nami Ruch Światło-Życie. Może inaczej
nazwane, ale przecież do odkrycia w programie formacyjnym. Po prostu,
trzeba nasłuchiwać, co "mówi Duch do Kościołów" i przekuwać to na
język działania.
- Dziękujemy za rozmowę.
Ks. kan. Roman Litwińczuk święcenia kapłańskie przyjął 30 maja 1982 r. w gorzowskiej katedrze z rąk biskupa diecezjalnego Wilhelma Pluty. Najpierw pracował w parafii katedralnej w Gorzowie Wlkp., skąd został przeniesiony do parafii pw. św. Wojciecha. Po roku pracy duszpasterskiej rozpoczął studia specjalistyczne z teologii moralnej na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. W 1987 r. bp Józef Michalik zlecił mu organizację domu rekolekcyjnego dla młodzieży w Zielonej Górze. Dwa lata później podjął pracę w Kurii Biskupiej w Gorzowie jako dyrektor referatu do spraw młodzieży i diecezjalny duszpasterz młodzieży, które to funkcje pełni do dzisiaj. Od 1988 r. jest moderatorem diecezjalnym Ruchu Światło-Życie, w 2000 r. został wybrany przewodniczącym Unii Kapłanów Chrystusa Sługi, a od 1 września obejmie funkcję moderatora generalnego Ruchu Światło-Życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu