W uroczystość Zesłania Ducha Świętego chrześcijanie na całym świecie gromadzą się w świątyniach, by rozważać wydarzenia z Wieczernika, które miały miejsce w dzień Pięćdziesiątnicy, gdy Duch Święty zstąpił
na Apostołów: „Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali” (Dz 2, 2). Doświadczyli tego uczniowie zebrani w środku, ale
i zwabieni ciekawością przybysze z różnych stron imperium. Tak to narodził się Kościół, tak rozpoczęło się życie Kościoła w dzień Pięćdziesiątnicy. Każda rocznica powstania Kościoła, jubileusze ludzi
Kościoła to znaki Bożej łaski. Na pamiątkę tego wydarzenia w wieczernikach rozsianych po całym kręgu ziemskim gromadzą się wierni, by doświadczać mocy Ducha Świętego, ale także po to, by rozważać to „dziś”
Kościoła. W tym kontekście trzeba powiedzieć, że nie ma Kościoła bez posługujących w nim kapłanów. Doświadczenie Zachodniej Europy przypomina prawidłowość - tam gdzie topnieją szeregi kapłanów,
słabnie kondycja Kościoła.
Świadomi daru kapłaństwa zebrani w wieczerniku konkatedry w Lubaczowie 30 maja na Mszy św. o godz. 18.00 dodatkowo dziękowali za dar kapłaństwa swojego rodaka ks. inf. Jana Jagodzińskiego, który obchodził
złoty jubileusz. Jak się okazało zebrani przeżywali potrójny jubileusz: 20-lecie sakry biskupiej kard. Mariana Jaworskiego, 25-lecie kapłaństwa bp. Mariana Buczka oraz 50-lecie kapłaństwa ks. inf. Jana
Jagodzińskiego. Było to w przeddzień 40. rocznicy święceń bp. Jana Śrutwy. Przypomniano, że za kilka dni przypada 13. rocznica wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Lubaczowie, a 5. w Zamościu. Jak
widać tytułów do świętowania było wiele. Konkatedra w Lubaczowie wypełniona była ludźmi aż po brzegi.
Długa była kolejka składających życzenia, wśród nich dzieci, starsi, świeccy i duchowni. Wypowiadały się delegacje, które wyrażały swoją wdzięczność jubilatom, zwłaszcza za trwanie w kapłaństwie.
Przybyły na tę uroczystość kard. Marian Jaworski, metropolita Lwowa, przywiózł ze sobą błogosławieństwo od Ojca Świętego dla złotego jubilata. Słuchając odczytywanych treści papieskich życzeń, pomyślałem
sobie - w lubaczowskim wieczerniku przemawia Piotr naszych czasów.
Kardynał w homilii przypomniał, że powołanie zawsze było znakiem Bożej łaski oraz błogosławieństwa, również tak jest i dziś. Kaznodzieja, charakteryzując sylwetkę Księdza Infułata, podkreślił wśród
cech osobowości, jego dyspozycyjność wobec swojego biskupa. Te słowa szczególnie w ustach Pasterza, który doświadczył od swych najbliższych współpracowników „non serwiam”, nabierają szczególnej
wagi i brzmienia. Okoliczności życia tak się układały, że biskup obdarowywał zaufaniem mikrej postury kapłana, a ten podejmował się różnych obowiązków. Najpierw jako wikariusz, później długoletni proboszcz,
rektor seminarium w Lublinie, ojciec duchowny w Orchard Lake w USA, później w Brzuchowicach na Ukrainie - łaska Boża dopełniała dzieła w Duchu Świętym.
To trwające dziedzictwo tej ziemi odczuwali wszyscy zebrani. Przemawiający gospodarz spotkania dziekan ks. Franciszek Nucia czuje powiew historii tego miejsca. Ksiądz Dziekan potrafi kontynuować tradycję
tej parafii w zmienionych ramach organizacyjnych nowej diecezji, za którą stoi historia, której stolicą był Lwów. Dziś to, co pozostało w ramach Rzeczypospolitej jest bogactwem całości nowej diecezji
zamojsko-lubaczowskiej. Na przykładzie jego posługiwania klarownie widać, iż tylko podtrzymując lokalną tradycję, da się budować przyszłość, której owoce są w teraźniejszości, a stąd płynie dobra nauka
na przyszłość. Parafrazując słowa Jana Pawła II, można powiedzieć - nasza diecezja żyje dwoma płucami i jeszcze długo będzie się przewijać historia o dwóch płucach, którymi dziś oddycha diecezja.
W związku z tym wydarzeniem, równolegle z zamojską, płynie powiew i z tej części - lubaczowskiej. Jeden i drugi oddech, ich specyfika, są czymś bardzo ważnym. Uczestnicząc w uroczystości, patrzyłem
na umieszczone na przeciwnej ścianie epitafia nagrobne biskupów archidiecezji lwowskiej; administrator apostolski bp Jan Nowicki, kard. Rubin, bp Marian Rechowicz. Pomyślałem o tym skrawku diecezji, z
której wyszedłem.
Współczesne trwanie, przeżywanie jest wartościowsze o tyle, o ile odwołuje się do tradycji. Przez nie stajemy się, zapisujemy nową historię. Piękny śpiew sekwencji w wykonaniu dziecka pierwszokomunijnego
udzielał się zebranym. Zachęcał równocześnie do prośby o łaski Ducha Świętego na nowe czasy w myśl zawołania Jana Pawła II, gdy nawiedzał Lubaczów: „Bogu dziękujcie, Ducha nie gaście”.
Jubilat w podziękowaniu odwołuje się najpierw do Boga, Pana i Sprawcy wszystkiego we wszystkim. Przypomina to od dawna prawda: „Wszystko, co Bóg wam daje, to nie po to, aby zatrzymywać dla siebie,
ale aby się tym dzielić”. Następnie nawiązał do swej rodziny, w szczególności do swej matki. Zwłaszcza dziś, gdy rodzina poddana jest wielkiej próbie, słowa; „nie ta matka, co zrodziła, ale
ta, co wychowała”, nabierają wielkiego znaczenia. W dalszej kolejności wskazał na miejscowy kościół, w którym nabierało kształtów jego powołanie kapłańskie. Z tej wspólnoty wyszedł jako młodzieniec,
do niej po latach wrócił jako emeryt. Mówił także o ludziach, których Bóg postawił na jego drodze życia.
Błogosławieństwo kard. Mariana Jaworskiego zakończyło tę podniosłą uroczystość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu