Przyzwyczailiśmy się do tego, że Jan Paweł II jest papieżem „niekonwencjonalnym”. Jego postawa, nieraz wykraczająca poza protokół dyplomatyczny czy obowiązujący zwyczaj, nie jest jednak
nigdy lekceważeniem pewnych zasad. Jest wolnością, która wypływa z głębokiego spojrzenia na jakiś problem.
Tak jest również z podejściem Papieża do wakacji. Znany ze swej pracowitości i niechęci do marnowania czasu, niekiedy nieczuły na zalecenia lekarzy, by ograniczyć ilość godzin spędzanych przy biurku
czy w podróżach, Jan Paweł II nigdy nie wypowiedział słowa pogardy dla wypoczynku. Co więcej, wszyscy doskonale wiemy, że chętnie wyjeżdża na wakacyjny odpoczynek, a i w ciągu roku są takie dni,
kiedy zostawia wszystko i jedzie odpocząć.
Może niewiele osób pamięta pewien szczegół, o którym gdzieniegdzie można było usłyszeć. Otóż, kiedy ze względu na zdrowie Papieża zaczęto myśleć nad budową basenu w Watykanie, podniosły się słowa
krytyki. Pytano, czy potrzeba takiego wydatku. Papież miał wtedy odpowiedzieć, że więcej będzie kosztowało nowe konklawe, niż ten basen. Argument jakże celny, bo przecież zdrowy rozsądek wskazuje, iż
brak troski o zdrowie i unikanie wydatków z tym związanych w niedalekiej przyszłości „procentuje” jeszcze większymi wydatkami, które wówczas okazują się absolutnie konieczne…
Ale Jan Paweł II troszczy się o zdrowie nie tylko ze względów ekonomicznych. W jego nauczaniu znaleźć można o wiele głębszą motywację, którą na początku wakacji warto przypomnieć.
W liście, który Papież poświęcił świętowaniu niedzieli (Dies Domini), znaleźć można fragmenty poświęcone właśnie motywom, dla których odpoczynek jest czymś ważnym. Pierwszy z nich to ten, który wskazuje
na odpoczynek Stwórcy po sześciu dniach „pracy” przy stworzeniu. Ale Jan Paweł II nie mówi tu o tym, że Stwórca musiał odpocząć - jakby był podobny do człowieka, którego praca męczy.
Według Papieża Biblia mówi o odpoczynku Boga po to, by wskazać, iż Stwórca zatrzymał się przed swoim dziełem i chciał ku niemu skierować spojrzenie pełne radości, bo było to dzieło dobre. „Odpoczynek
Boga” oznacza tutaj nie tyle konieczność spowodowaną zmęczeniem, co kontemplację, oglądanie piękna stworzenia. Oznacza to, że Bóg nie zwraca się ku następnym dziełom, ale przerywa twórczą pracę
po to, by wskazać, że sens jest nie tylko w tworzeniu, w pracy. Potrzeba również spojrzeć na „pracę” z dystansu i umieć radować się tym, co jest jej owocem.
I drugi ciekawy moment tego listu dotyczący wypoczynku. Mowa jest tam o tym, że między radością chrześcijańską a prawdziwymi radościami ludzkimi nie istnieje żadna sprzeczność. Znowu najlepszym komentarzem
do tych słów jest życie samego Papieża, który nie stroni od humoru, umie cieszyć się przebywaniem z ludźmi oraz pięknem przyrody. W ostatniej, nie tak dawno wydanej książce Ojca Świętego, będącej zapisem
wspomnień z czasów jego posługi biskupiej, a zarazem rozważaniem nad powołaniem biskupa, a zatytułowanej Wstańcie, chodźmy!, Jan Paweł II zwierza się, że o wyborze na biskupa dowiedział się właśnie
w przerwie pobytu na kajakach w towarzystwie grupy młodych ludzi. Nawet wtedy, gdy stawił się z nominacją u ówczesnego arcybiskupa krakowskiego Baziaka, nie zrezygnował z prośby, by wrócić na Mazury i
dokończyć przerwanych wakacji. Jakby ten wypoczynek i radość bycia z grupą przyjaciół były częścią najświętszych rzeczy i wcale nie sprzeciwiały się tak szlachetnemu powołaniu. Czas na rekolekcje i konieczne
przygotowanie do święceń biskupich też później się znalazł.
Oto papieskie przesłanie na wakacje: szukać głębokiego spojrzenia na to, co tworzymy, na dzieła tej ziemi i szukać takiej ludzkiej radości, która współgra z Bożą. Dla jednych to przesłanie na te miesiące,
dla innych - zwłaszcza zajętych pracą na roli - na później. Ale to przesłanie dla każdego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu