„Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6, 67) - zapytał Jezus uczniów, widząc tych, którzy nie chcieli przyjąć Jego nauki. Nie zatrzymywał ich, nie wypominał zatwardziałości serc, jak to uczynił wobec faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Szacunek Boga dla ludzkiej wolności posunięty jest aż tak daleko, że gotów jest On cierpieć i oddać samego siebie, niż złamać ludzką wolną wolę. Niepojęta jest miłość Boga do swoich stworzeń, dlatego ciągle ludzie zadają pytania: dlaczego cierpienie, dlaczego śmierć, dlaczego zło? Bożą odpowiedzią na dręczące nieustannie człowieka pytania o sens cierpienia, chorób i nieszczęść ludzkich - jest Jezus Chrystus, który przyjął ludzką naturę. Stał się podobny do ludzi we wszystkim oprócz grzechu. To właśnie grzech zaistniał u początków człowieka i stał się powodem wszystkich jego nieszczęść, z którymi nie może sobie do dzisiaj poradzić. Człowiek ciągle zadaje pytanie: dlaczego mnie to nieszczęście spotkało? Dlaczego umarło mi dziecko, które tak kochałem, a mogło być chlubą dla Boga i dla nas? Dlaczego umiera matka, zostawiając małe dzieci i męża, który wszystko uczynił, aby żyła? Dziwne, że człowiek ciągle tylko zadaje pytania, a nie słucha odpowiedzi, jakie mu Bóg daje. „Czyż i wy chcecie odejść?” - to pytanie powtarza się nawet wśród wierzących katolików. Owa skarga Jezusa to prośba do uczniów, aby słuchali do końca Jego nauki. Dlaczego bierzemy z nauki Jezusa tylko te fragmenty, które nam odpowiadają, a nie wsłuchujemy się w Jego odpowiedź, jaką daje każdemu na jego miarę. Jezusowa odpowiedź będzie zawsze wymagała czasu, w którym się ona sprawdzi. Czas, jaki nam daje Jezus na tej ziemi, jest jedynie chwilą, o którą tak zawzięcie walczymy. Mówimy, że przecież mamy jedno życie i chcemy go przeżyć jak najlepiej, szczęśliwie - oczywiście według naszych norm szczęścia. A może Jezus zaproponuje nam coś zupełnie innego, czego nie rozumiemy, dlatego wręcz boimy się podejmować Chrystusowe zaproszenie. Ta niepewność, czy uda się nam przeżyć to życie na ziemi szczęśliwie, spędza nam sen z powiek. Zabiegani szukamy różnych uzdrowicieli i tych, którzy proponują nam często ułudę za nasze pieniądze. Wykorzystują naszą trudną sytuację albo lęk przed przyszłością i proponują rozwiązania, które idą po naszej myśli i są zgodne z naszym wyobrażeniem szczęścia. Uzdrowiciele mogą występować jako indywidualne osoby lub grupy, które dysponują wiedzą psychologiczną na temat naszych chorób i nieszczęść albo jakiegoś konkretnego krótkotrwałego problemu lub ciągłej frustracji. Chrystus nie obiecuje nam takich złudnych rozwiązań. Jego szkoła realizmu uczy nas osobistego podjęcia naszego losu i zwrócenia się do Niego, ponieważ tylko On ma słowa życia. Jedynie w Chrystusowej szkole możemy znaleźć właściwe rozwiązanie naszych życiowych problemów, a więc lęku przed cierpieniem i śmiercią. Jezus nie proponuje ucieczki od problemów, ale je skutecznie rozwiązuje. On potrzebuje jedynie bezgranicznego zaufania w Jego zbawczą moc i oddania w zupełności naszej woli pod Jego kierownictwo. Bóg w Chrystusie przezwyciężył cierpienie i śmierć. Ludzka natura w zmartwychwstałym Jezusie dostąpiła nowych wymiarów istnienia, w którym śmierć nie ma już władzy. Uczniowie Jezusa są fundamentem tej wiary. Na ich wierze Jezus zbudował Kościół - wspólnotę wiary i miłości. Począwszy od Apostołów aż do dzisiejszych wyznawców i męczenników, uczymy się nieustannie tego realizmu życia. Realizm Chrystusowej szkoły oparty został nie na wymyślonej teorii albo idei ludzkiego rozumu, lecz zakorzeniony jest w całokształcie natury człowieka stworzonej przez Boga. Człowiek jako wspaniałe stworzenie rozumne i wolne zauważa jednak w sobie i otaczającym go świecie różne braki, którym nie może zaradzić i z powodu których cierpi. Najbardziej dającymi się rozpoznać brakami, które wywołują wielki lęk u człowieka, jest właśnie cierpienie i śmierć. Są to braki ludzkiej natury powstałe po grzechu pierworodnym. Skąd pochodzą te braki i jaki jest ich sens - pytają ludzie od zarania swojego istnienia. Różne zachowania i rozwiązania problemu cierpienia i śmierci proponują człowiekowi zarówno pierwotne religie, jak i współczesne systemy religijne. Buddyzm, religia powstała w Indiach na gruncie hinduizmu, dąży do zniesienia powszechnego cierpienia świata według czterech prawd o cierpieniu, takich jak: powszechność cierpienia, pożądanie - źródłem cierpień, wygaszenie pożądań - sposobem usunięcia cierpień, asceza - jako metoda wygaszania pożądań. Wierząc w wędrówkę dusz (reinkarnację), buddyzm proponuje usuwanie cierpienia poprzez ascezę i kolejne wcielenia aż do osiągnięcia nirwany, czyli stanu doskonałej szczęśliwości. Chrześcijaństwo dzięki Chrystusowi odnajduje sens cierpienia. „Nieużyteczne, absurdalne i odrażające cierpienie staje się materią pierwszą odkupienia. To nie cierpienie nas odkupuje samo przez siebie, lecz miłość, która w Chrystusie napełnia światłem dar tego cierpienia. Nie można polubić cierpienia, ono pozostaje złem nawet po przyjściu Chrystusa, ale można polubić okazję do ofiary. Wszystkie nasze cierpienia Chrystus już przecierpiał, ofiarował. Ojciec z rąk Syna już je przyjął jako pokutę za grzechy. Pozostaje już tylko odnaleźć w każdym z nich Zbawiciela. Popatrz na nie, a zobaczysz, jak On daje ci znak, i w sposób wolny nieś je z Nim, w sposób wolny ofiaruj je z Nim, w sposób wolny zbawisz świat z Nim” - mówi Michel Quoist (Modlitwa i czyn, s. 310-311) [...] Cierpienie fizyczne, a więc ból fizyczny domaga się różnych zabiegów medycznych lub lekarstw i bywa często usuwany. Zabiegi te są czymś słusznym i dobrym i wynikają z miłości bliźniego. Natomiast cierpienie psychiczne, a więc lęk przed samotnością, poczucie opuszczenia, brak zadowolenia, utrata sensu życia potrzebują psychicznej pomocy i są trudniejsze do usunięcia, ale jest to możliwe, jeśli ofiarujemy swoje cierpienie Panu, ufając, że On tylko może pomóc nam iść do przodu. To nie cierpienie czyni człowieka wielkim, lecz sposób, w jaki przyjmuje on owo doświadczenie, to wyzwanie rzucone jego wolności i nadziei. Jak należy się zachować wobec realizmu cierpienia i śmierci uczy swoich, uczniów Jezus, mówiąc wyraźnie: „Kto nie bierze swojego krzyża i nie naśladuje Mnie, nie jest Mnie godzien” (por. Mt 10, 38). Podjęcie tego realizmu krzyża i kroczenie za Chrystusem to wejście w obietnicę budowania razem z Nim Królestwa Bożego. Program budowania tego Królestwa zawarł Jezus w Ośmiu Błogosławieństwach. Wtedy możemy być szczęśliwi, jeśli będziemy pragnąć i łaknąć tego, co Bóg pragnie, i oceniać wszystko Jego miarą miłości miłosiernej. Bóg nie traktuje naszych pragnień w sposób powierzchowny, ale zawsze daje nam o wiele więcej, niż się spodziewamy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu