Sprawujemy Mszę św. w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. W codziennym życiu często wykonujemy znak krzyża i wymieniamy przy tym Osoby Trójcy Świętej: znak krzyża rozpoczyna naszą modlitwę, żegnamy się
przed posiłkiem, na rozpoczęcie podróży.
Również Mszę św., tę najświętszą czynność chrześcijan, rozpoczynamy znakiem krzyża. Po śpiewie na wejście, który jest właściwym początkiem celebracji, kapłan wypowiada formułę trynitarną, w której
wymienia Trzy Osoby Boże. Wszyscy się żegnamy i odpowiadamy na koniec „amen”.
Co oznacza ten znak krzyża? Co oznaczają towarzyszące mu słowa? Zwróćmy tym razem uwagę na trzy prawdy, które kryją się w tym geście.
Pierwsza prawda: znakiem krzyża i wezwaniem Trójcy Przenajświętszej wyrażamy, że jesteśmy ochrzczeni. Kiedy byliśmy dziećmi, rodzice przynieśli nas do kościoła, na nasze czoło spłynęła woda chrztu.
Kapłan wypowiedział słowa: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Gromadzimy się na Mszy św. dlatego, że jesteśmy ochrzczeni. Bo chrzest to sakrament, który złączył nas
z Trzema Osobami Bożymi; uczestniczymy w życiu i miłości Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Każda Eucharystia jest dopełnieniem tego dzieła, które się w nas rozpoczęło przez chrzest św. To jest pierwszy właściwy
motyw naszego udziału we Mszy św. - nie sam nakaz prawa, który spełniamy, czasem nie rozumiejąc jego znaczenia.
Druga prawda, która się kryje w tym geście i w tych słowach, to prawda o męce i śmierci krzyżowej oraz o zmartwychwstaniu Chrystusa, które świętujemy w Eucharystii. Św. Paweł pisze w 1 Liście do Koryntian:
„Ile razy spożywacie ten chleb i pijecie z tego kielicha, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie” (por. 1 Kor 11, 26). Msza św. jest pamiątką całego Misterium Chrystusa, tzn. Jego męki i śmierci
uwieńczonej zmartwychwstaniem. Żegnamy się na początku Mszy św., abyśmy pamiętali, że otaczając ołtarz, stajemy wokół Chrystusowego krzyża, wokół Jego grobu, który w poranek Wielkanocny okazał się grobem
pustym. „Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci”. Tę radosną prawdę wyznajemy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Trzecia prawda ukryta w tym geście to ta, że Eucharystia - ofiara uwielbienia, dziękczynienia, uczta eucharystyczna, wspólna modlitwa - wszystko to dzieje się w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego; że składamy Eucharystię jako dziękczynienie Ojcu przez Chrystusa w Duchu Świętym. Nazywamy to wymiarem trynitarnym liturgii Mszy św.
Jest to doskonale widoczne w bardzo wielu momentach. Np. kiedy kapłan kończy kolektę, czyli modlitwę dnia, wypowiada słowa: „Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje
i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków”. Taki wydźwięk trynitarny ma hymn Chwała na wysokości - jest to uwielbienie Ojca, Chrystusa i Ducha Świętego. Modlitwa
eucharystyczna jest zanoszona do Ojca przez Chrystusa w Duchu Świętym. Wyrażamy to szczególnie w uroczystej końcowej doksologii, czyli w słowach: „Przez Chrystusa, w Chrystusie, z Chrystusem, Tobie
Boże Ojcze wszechmogący w jedności Ducha Świętego wszelka cześć i chwała…”. Wreszcie, w imię Trójcy Przenajświętszej otrzymujemy końcowe błogosławieństwo, to jest wyraz życzliwości Boga i
pomocy, jakiej Bóg pragnie nam udzielać w życiu. A to dlatego, że Msza św. „nie kończy się” błogosławieństwem, ale znajduje swoje przedłużenie w życiu ludzi ochrzczonych, którzy swoim postępowaniem
pragną oddawać Bogu chwałę - temu Bogu, który obdarzył ich swoim życiem w sakramencie chrztu św.
Na koniec piękne zdanie św. Leona Wielkiego o krzyżu, którym znaczymy nasze czoła i nasze ciało: „Twój Krzyż jest źródłem wszelkich błogosławieństw i przyczyną wszelkich łask. Dzięki niemu wierzący
czerpią moc ze słabości, chwałę ze wzgardy i życie ze śmierci”.
Należałoby sobie tylko życzyć, abyśmy zawsze ten znak wykonywali bardzo poprawnie, pięknie - a zwłaszcza w sposób świadomy, natchniony wiarą, a nie pośpiesznie i niedbale, jak czasem można to
zobaczyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu