Podpatrzeć mistrza?
Niemałą atrakcją jest dla widza uczestnictwo w powstaniu dzieła sztuki i rozmowa z jego autorem. Dlatego wielu uczestników Targów skupiło swoją uwagę na potężnym stoisku-pracowni, gdzie gotowe eksponaty sztuki rzeźbiarskiej wkomponowane były w warsztat, przy którym każdy zwiedzający mógł obserwować proces twórczy artystów-rzemieślników. Stoisko należało do członków grupy UNIKA Gruppo Provinciale „Artigianato Artistico” APA, skupiającym ponad 60-osobowy zespół. UNIKA to rzeźbiarze, złotnicy, artyści sztuki polichromicznej i rzeźbiarze ornamentów.
Nowa forma do tradycyjnej modlitwy
Reklama
Człowiek XXI w., posiadacz wielu plastikowych kart - moglibyśmy powiedzieć „kluczy do dóbr materialnych”, jak pokazują Targi może stać się również posiadaczem kolejnej karty plastikowej, będącej tym razem „kluczem do dóbr duchowych”. Wszystko to za sprawą nowej formy różańca, wykonanego właśnie na karcie plastikowej. Na rewersie znajdziemy wizerunki Matki Bożej, Pana Jezusa bądź świętych. Na jej awersie wytłoczono paciorki różańca, które zastępują tradycyjne koraliki. To różaniec XXI w. - taki napis umieścił producent kart różańcowych EMES z Sieradza. Czy plastikowa karta ma szansę zastąpić wkrótce tradycyjny różaniec z koralikami? Mam nadzieję, że nie, ale w wielu miejscach, będzie na pewno pomocną formą. Na przykład 10 tys. tychże różańców zamówił dla polskich żołnierzy stacjonujących w Iraku Biskup Polowy Wojska Polskiego Leszek Sławoj Głódź.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
O budowie Świątyni Opatrzności
Reklama
Targi to nie tylko marketing, prezentacja dewocjonaliów i przemysłu sakralnego. Wydarzenie staje się również okazją do merytorycznej dyskusji ekspertów w dziedzinie budownictwa sakralnego, architektury
i wystroju kościołów. O tym, jak potrzebne jest takie forum wymiany myśli, świadczy zorganizowana w tym roku po raz trzeci konferencja zatytułowana: Jakie kościoły tu i teraz? Tegoroczną konferencję zainaugurował
Prymas Polski kard. Józef Glemp odczytem Świątynia Opatrzności - jej zadania narodowe.
Ksiądz Prymas w barwnym wykładzie przedstawił genezę oraz losy Świątyni Opatrzności, której realizacja nierozerwalnie związana jest z burzliwymi losami naszej Ojczyzny. Mało kto zapewne wie, iż pomysłodawcą
Świątyni Opatrzności był król Stanisław August Poniatowski. Z dużym optymizmem Ksiądz Prymas patrzy na przebieg budowy, wierząc, że spełnią w końcu obietnice wielu pokoleń Polaków. Bo przecież budowa
Świątyni Opatrzności jest ściśle złączona z marzeniami o niepodległym bycie.
Kard. Józef Glemp całą ufność pokłada w Opatrzności. Wsparcie wiernych w Polsce, ale i duże fundusze napływające od Polonii z całego świata, pozwalają wierzyć, że prace będą postępowały. Zachęty w
stylu: „Jeden złoty, lecz z miłości, na Świątynię Opatrzności”; funkcjonujące za granicą hasło: „Jeden dolar od Polaka, stanie świątynia nie byle jaka” sprawiają, że grosze spływają.
Choć nie brak było w referacie gorzkiej refleksji nad analogią czasów saskiego rozpasania, prywat, gdy naród zmierzał nieuchronnie do katastrofy rozbiorów państwa, do współczesnych czasów, to i tutaj
Ksiądz Prymas okazuje się być optymistą. Nadzieję pokłada „w odrodzeniu moralności, które idzie od młodzieży”. Bo należy pamiętać, iż nadrzędną sprawą, na której skupia się troska Kościoła
i Prymasa, jest budowa świątyni Ducha w narodzie. Bez niej ta materialna, choć piękna, pozostawałaby tylko pustymi murami.
Największy szkodnik
Reklama
Od dziesięciu lat istnieje zakład budowy i renowacji organów z Zabrza, której właścicielem jest Damian Kaczmarczyk. Firma ciągle się rozwija, w tym roku zakład został przeniesiony do nowej hali produkcyjnej.
Kierowany przez p. Kaczmarczyka zakład jest największym tego typu w Polsce, a nowoczesna hala, do której została przeniesiona produkcja, należy do największych tego typu w Europie.
Zleceń nie brakuje. Budują i odnawiają stare organy nie tylko dla polskich kościołów, ale także dla odbiorców z zagranicy. Ostatnio duże zamówienie realizują dla kontrahenta z USA. Jak podkreśla p.
Kaczmarczyk, są otwarci na cały świat.
W Polsce odnawiali wiele organów. Gdy pytam o te szczególne instrumenty, które dane im było odnawiać, właściciel firmy uśmiecha się i tłumaczy, że sławne organy bardzo często zyskały uznanie i rozgłos
ze względu na swoją historię lub historię miejsca, w którym się znajdują. O ich sławie decydują często losy danego sanktuarium czy znanego kościoła. Bardzo często się zdarza, że ich wartość muzyczna nie
jest największa, a prawdziwe „perełki” znajdują się w zwykłych „zapomnianych” kościołach.
Często ocenia się instrumenty pod względem wizualnym, a nie ich brzmienia. Pracownicy firmy odnawiali m.in. organy XVIII- i XIX-wieczne. Jednak, jak podkreśla p. Damian, najbardziej cieszy nie renowacja
starych organów, lecz budowa nowych. Satysfakcja z tego, że powstał nowy, oryginalny instrument jest ogromna. Obecnie firma w swoich zamówieniach ma 50 proc. zleceń na budowę nowych organów, a 50 kolejnych
na renowację.
Budowa nowego instrumentu trwa bardzo długo. Aby powstały nowe organy, grupa ludzi musi nad tym pracować przez dwa, trzy, a nierzadko przez cztery lata.
A co w organach psuje się najczęściej? Przede wszystkim części wykonane z drewna. Instrumenty są narażone na wilgoć i korniki, lecz - jak twierdzi p. Kaczmarczyk - największym szkodnikiem
jest …. człowiek. Najgorsi są malarze, którzy „wpadną z farbami do środka organów i koniec...”.
Organy wykonywane są ze wszystkich gatunków drewna - od polskiej sosny aż do afrykańskiego hebanu. Do budowy instrumentów używa się srebra, złota oraz szlachetnej cyny. W organomistrzostwie
więc zawarte są wszystkie możliwe zawody, wszystkie możliwe rzemiosła - podkreśla p. Damian. I trudno w te słowa nie wierzyć, patrząc na owoc ich pracy.
Gdyby święty wstał
Rzeźbieniem w drewnie Henryk Greń zajmuje się od wielu lat. Wykonuje rzeźby wyobrażające przede wszystkim świętych, ale nie tylko. Realizuje praktycznie każde zlecenie. Najlepszym materiałem dla rzeźbiarza
jest lipa, więc głównie to drzewo służy jako surowiec. W lipie „dłubie się” łatwo, ponieważ jest to bardzo miękkie i, jak podkreśla, „elastyczne” drewno. Aby wykonać zlecenie trzeba
najpierw wyobrazić sobie postać lub narysować ją, aby mieć wzór. Najczęściej jednak musi działać sama wyobraźnia. Często zleceniodawcy niezbyt dokładnie określają, jak ma wyglądać postać zamawianego świętego.
„Ma mieć, wie pan, no, brodę, wąsy, a w ręku trzymać oczywiście klucze i ma wyglądać jak św. Piotr” - tak często słyszy się od zamawiających. Na szczęście p. Henryk wie, jak wyglądał
św. Piotr, a raczej jak tradycja utrzymuje, że wyglądał.
Czasami się zdarza, że zamawiający życzy sobie, by rzeźba była wykonana na przykład w dębie. I takie zlecenia są wykonywane, jednak praca trwa dłużej i trzeba na jej wykonanie poświęcić sporo czasu
i energii, aby kupujący był zadowolony. Dębowe rzeźby pięknie wyglądają i nie trzeba ich malować - w przeciwieństwie do tych wykonanych z białej lipy.
Jedną z najciekawszych figur wykonanych przez p. Henryka był siedzący św. Paweł. Niesamowitość tej figury kryła się w tym, że wszystkie rzeźby świętych wykonywanych do tej pory przedstawiały ich w
postawie stojącej, a św. Paweł miał siedzieć.
„Na szczęście nie była to duża figura - mówi p. Henryk - wie pan, jakby wstał, miałby z półtora metra”. Rzeczywiście - mały święty, choć naprawdę taki wielki.
Jakie były tegoroczne targi?
Trudno sklasyfikować w ogóle tego typu imprezę. Z jednej strony marketing i przemysł, z drugiej na każdym kroku wytwory kultury nierzadko na bardzo wysokim poziomie. O Targach można pisać i pisać. Wytwory rękodzieła, prawdziwe arcydzieła sztuki, czy nawet coś ocierającego się o kicz, ale niemal wszystko fascynuje i interesuje, przykuwa wzrok. Postęp, zmiany form, materiałów, nowe wzornictwo, czy nowatorskie rozwiązania w dziedzinie budownictwa sakralnego - wszystko, co można było podpatrzeć na Targach, zaobserwować, dotknąć, wskazuje na to, że i w dziedzinie przemysłu sakralnego - jak niektórzy ją nazywają - obserwowany jest nieustanny rozwój.