Reklama

Wyjście z ciemnej doliny

Niedziela warszawska 25/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pamiętam jedno dziecko, w którego rodzinie były 3 naturalne poronienia. Chociaż jest jedynakiem, nie czuje się takim. Modląc się codziennie z rodzicami wie, że ma szerszą rodzinę i jednocześnie wsparcie z nieba.

O syndromie poaborcyjnym z Agatą Rusak, psychologiem ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich - rozmawia Irena Świerdzewska

Irena Świerdzewska: - Co dzieje się w psychice kobiety, kiedy podejmuje decyzją o aborcji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Agata Rusak: - U osób zaskoczonych poczęciem dziecka występują ambiwalentne uczucia. Najpierw jest to mieszanka niepokoju i lęku o przyszłość. Obaw o to, jak sobie poradzą z sytuacją finansową, z reakcją innych osób jeśli nie jest to związek małżeński. Czasem jest to złość na siebie czy ojca dziecka. Warto wiedzieć, że zwykle potem przychodzi moment wewnętrznego przyjęcia dziecka i radości.
W początkowym okresie wewnętrzne konflikty mogą być bardzo silne. Kobieta szarpie się między jednym rozwiązaniem a drugim: urodzić czy też nie. To mocne rozdarcie wewnętrzne związane jest zwykle z jej wcześniejszymi doświadczeniami w domu rodzinnym czy w kontaktach z mężczyznami. W jej życiu mogło być zbyt dużo chaosu, za mało stabilności i poczucia bezpieczeństwa. Czasami wewnętrzna walka o podjęcie decyzji trwa kilka tygodni. Głównym czynnikiem decyzji o aborcji staje się brak wsparcia ze strony ojca dziecka, a dalej także ze strony innych bliskich osób. Kobieta zostaje pozostawiona sama sobie. Czasami z obawy przed odrzuceniem, kobieta nie prosi o pomoc i sama skazuje się na indywidualne dźwiganie ciężaru decyzji.
W tym okresie niezbędne jest jej wsparcie emocjonalne, ale także potrzebne są praktyczne wskazówki jak może sobie poradzić, począwszy od przyjęcia dziecka, wychowania aż do ewentualnej adopcji.

- Badania pokazują, że kobiety po aborcji doświadczają uczucia „ulgi”...

- Na te badania wskazuje wiele środowisk proaborcyjnych. W rzeczywistości nie oddają one całej prawdy. Wykonywane są one w trzy godziny po zabiegu aborcyjnym czy kilka dni po nim. Wtedy bardzo wiele kobiet doznaje chwilowej ulgi, ponieważ „problem został rozwiązany”. Tzn. wybrały jedną z możliwości i zakończyła się wewnętrzna walka. Aby oddać prawdę o skutkach aborcji trzeba zobaczyć na przestrzeni miesięcy i lat jak to wydarzenie wpisuje się w dalsze życie kobiety, jej rodziny i środowiska.

- Co się dzieje z kobietami, które dokonały aborcji?

Reklama

- Mogą wystąpić u nich bardzo różne objawy na poziomie somatycznym, psychicznym i duchowym. Często najbardziej widoczne są stany depresyjne i lękowe. Pojawiają się też zaburzenia w kontaktach damsko-męskich, także te związane ze sferą seksualną, a przede wszystkim utrata zaufania do ojca dziecka. Kobiety po aborcji zauważają u siebie braki w umiejętnościach wychowawczych. W stosunku do własnych dzieci są nadopiekuńcze lub zaniedbują je. Trudniej radzą sobie z emocjami - łatwo wpadają w gniew lub przeciwnie: w ogóle się nie złoszczą. Nie potrafią w sposób naturalny stawiać granic innym ludziom. Zauważono, że pewne schematy trudnych doświadczeń często przenoszą się z pokolenia na pokolenie.
Wśród kobiet trafiających do poradni z powodu depresji, stanów lękowych czy schorzeń psychosomatycznych jest taka grupa, która przeszła doświadczenie aborcji, jednak nie łączy tego faktu z aktualnym stanem. Zdarzają się jednak takie osoby, które same znajdują przyczynę swojego stanu, bo np. mają koszmarne sny dotyczące zabiegu albo czują się mocno poruszone emocjonalnie gdy podejmowana jest tematyka poczętego życia i aborcji.

- Jak wiele czasu mija zanim nastąpią negatywne objawy?

- Część kobiet zaraz po aborcji przeżywa przedłużające się stany depresyjne, płaczliwość, dużą apatię i niechęć do życia. Zwykle jednak do poradni kobiety trafiają po kilku, kilkunastu, czasem kilkudziesięciu latach od aborcji. Bywa, że są to 60-letnie osoby.
Pomocy szukają wówczas, gdy np. po raz kolejny rozpadł się ich związek, mają kłopoty w relacjach z żyjącymi dziećmi bądź wystąpiły u nich objawy somatyczne trudne do uzasadnienia tylko na poziomie medycznym. Wśród problemów psychiczno-fizycznych może dołączyć się problem z zajściem w kolejną ciążę lub utrzymaniem jej. Niektóre osoby wchodzą w różnego rodzaju uzależnienia: od alkoholu, leków uspokajających.

- Czy zdarza się, że stan poczucia ulgi doświadczony zaraz po zabiegu może utrzymywać się dłużej?

Reklama

- Taki stan może przekształcić się w tzw. zapomnienie, wyparcie. Środowisko kobiety często zachęca ją do zatarcia w pamięci wydarzeń: „nie rozmawiajmy o tym, to już właściwie za nami, nie ma do czego wracać”. Wtedy kobieta rzuca się w wir różnych zajęć, przychodzą na świat dzieci. Tak naprawdę ta ulga przechodzi tylko w wyparcie zdarzenia. I ten stan może trwać wiele lat, choć od czasu do czasu bywają momenty, w których widok jakiegoś małego dziecka albo pojawienie się ciąży u kogoś bliskiego jakby ożywia wspomnienia. I ze zdziwieniem można stwierdzić, że pamięć tamtych wydarzeń wraca bardzo często w sposób jaskrawy. Widzą i przeżywają każdy szczegół tak, jakby wszystko działo się 5 minut temu. Ich doświadczenie pozostało więc tylko głęboko ukryte w świadomości, a problem nie został rozwiązany. Od kobiety zależy czy rana będzie leczona, czy też chowana jeszcze głębiej. Wtedy przykrywana bywa jeszcze większą ilością pracy, luźnych związków albo „pokutowania” przez nadmierne opiekowanie się innymi. Zdarza się też, że kobiety przejawiają cyniczną postawę do życia i mężczyzn albo mocno angażują się w walkę feministyczną. Różnego rodzaju aktywność pozwala zapomnieć tylko na pewien czas.

- Jak się przejawia poczucie winy po aborcji?

- Często zdarza się, że osoby z doświadczeniem aborcji przeżywają winę w różnych sytuacjach. Obwiniają się np. że są złymi małżonkami albo rodzicami. Czują się winne wobec Boga, często także wobec swoich rodziców, świata, a w rzeczywistości mają żal do siebie, że nie stały się matkami, czyli osobami, którymi miały się stać. Może to sprowokować kobietę do różnie przejawianej autoagresji, czyli pewnego sposobu ukarania samej siebie, przez lekceważenie własnych potrzeb, przez przepracowywanie się, czasem przez wchodzenie w nałogi lub nawet podejmowanie prób samobójczych. Prawdą jest, że wina jest uzasadniona, ponieważ rozegrał się pewien dramat. Ale też prawdą jest, że do aborcji przyczyniło się więcej osób, choćby tych, którzy powinni kobietę wesprzeć, a jej nie wsparli. Zamiast jednoznacznie obwiniać, należy się więc nad tym cierpieniem kobiety pochylić.

- A czym skutkuje utrata zaufania do ojca swojego dziecka?

Reklama

- Badania pokazują, że po aborcji rozpada się 80% związków. Następuje w nich zdecydowane osłabienie więzi, często łącznie z oziębłością seksualną. Jasno wynika to z zawiedzionego zaufania, bowiem z natury kobieta potrzebuje doświadczyć oparcia w mężczyźnie. Jeśli ojciec dziecka w pewnym sensie ją zawiódł, ponieważ nie był dla niej stabilną podporą, wówczas przestaje mu ufać.

- Skutki aborcji odczuwa więc cała rodzina?

- Mężczyźni również bardzo mocno przeżywają zespół poaborcyjny niezależnie od tego, kto podjął ostateczną decyzję o aborcji. Poza objawami fizycznymi występują u nich wszystkie pozostałe jak u kobiety: depresja, lęk, poczucie winy, zaburzenia więzi, uczucie potępienia siebie, często pogarda do osób płci przeciwnej, trudności w opiekowaniu się żyjącymi dziećmi. Dodatkowo, gdy kobieta sama zdecydowała o aborcji informując ich po fakcie, czują się bezradni i skrzywdzeni.

- Takie objawy występują nawet u tych ludzi, w których życiu nie liczyły się żadne wyższe wartości?

- Wystąpienie zespołu poaborcyjnego nie zależy od światopoglądu, wyznania, nawet od wrażliwości człowieka. Są to zmiany fizyczno-psychiczne związane z przecięciem naturalnych więzi. Natura rządzi się swoimi prawami. Jeśli powstało życie, to musi odejść w sposób naturalny. Inaczej dziecko ciągle nie może się narodzić... I przypomina o sobie co jakiś czas.

- A co z żyjącym rodzeństwem? Czy ono także odczuwa skutki aborcji?

Reklama

- Na terapię przychodzą również osoby, których rodzeństwo nie mogło się urodzić. W rodzinie, w której była aborcja dzieci noszą w sobie często nieuświadomione pytanie. „Dlaczego ja się urodziłem, a mój brat lub siostra nie. Czym sobie na to zasłużyłem?”. Mogą czuć się winne, tego że żyją, mogą też zaniedbywać przez to siebie, swoje talenty. W stosunku do żyjących dzieci matki mają więcej oczekiwań, ponieważ kumulują niejako się w nich nadzieje związane z dziećmi nienarodzonymi. Podobnie dzieje się w przypadku poronień naturalnych. Ważne by pamiętać, ile naprawdę jest w tej rodzinie dzieci - żyjących i zmarłych.
Kiedy dziecko jest w odpowiednim wieku powinno dowiedzieć się, że ma rodzeństwo w niebie. Nie musi znać powodów tej sytuacji. Pamiętam jedno dziecko, w którego rodzinie były 3 naturalne poronienia. Chociaż jest jedynakiem, nie czuje się takim. Modląc się codziennie z rodzicami wie, że ma szerszą rodzinę i jednocześnie wsparcie z nieba.
W poruszaniu tych trudnych kwestii nie zachęcam do nagłych i nieprzemyślanych zachowań, które mogą bardziej zranić dzieci. Zanim dojdzie do rozmowy z dzieckiem, trzeba uporządkować najpierw swoje życie i często skorzystać z fachowej porady.

- Jak wygląda terapia rodziców dziecka?

- Naturalną reakcją po aborcji, jak po każdej śmierci, powinien być żal i smutek. Aby poradzić sobie w sposób dobry z doświadczeniem żałoby po śmierci, trzeba przejść przez „ciemną dolinę”. Ponieważ nie jest to łatwe, ważne jest żeby obok była życzliwa osoba znająca się na tym procesie. Bo chociaż tak naprawdę wiemy, że przechodzenie przez ciemną dolinę dokonuje się dzięki Bogu, i On prowadzi proces leczenia, to terapeuta często jest potrzebny, żeby wziąć za rękę i dodawać odwagi i wsparcia. Śmierć dziecka jest bardzo delikatnym tematem i towarzyszenie rodzinie w tym momencie musi być nacechowane klimatem miłości i akceptacji. To podstawa pomocy. Miłość musi być przed prawdą, bo sama prawda może powalić na ziemię. Miłość wyprowadza do wolności.
Terapia z jednej strony jest konfrontacją wydarzenia z rzeczywistością, w ujęciu jej w kontekście swojego środowiska: szkoły, pracy, rodziny, znajomych. Popatrzenia kto w procesie aborcji uczestniczył ze strony służby zdrowia. Przejście przez „dolinę” ma doprowadzić nie tylko do rozeznania faktów czy przeżycia emocji, ale w efekcie do doświadczenia przebaczenia i pojednania. Przebaczenia sobie samemu, innym ludziom, a także doznania przebaczenia od innych, również od dzieci i Boga.

- A jeżeli problem dotyczy osoby niewierzącej jak ma wyglądać przebaczenie ze strony Boga?

- Przebaczenie nie jest kategorią religijną. Często na terapii mamy osoby, które nie identyfikują się z Kościołem czy z jakąkolwiek religią. Są poszukujące, zagubione i nie przeszkadza im wejście w relację z Bogiem bądź istotą przez duże „I” wyższą od siebie. Bóg, jakkolwiek dana osoba przeżywa Go w danym momencie, nie jest zarezerwowany tylko dla chrześcijan. Doświadczenie przebaczenia i pojednania daje nadzieję. Wtedy osoby z „ciemnej doliny” wychodzą na zieloną łąkę.
Bardzo często potem mogą bardziej otworzyć się na miłość, cieszyć się życiem, pracą, pomagać innym. Jest to niezwykłe doświadczenie, jedna z większych radości, które przeżywam.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Włochy: Pojawiły się nadzieje, że papież pokaże się w oknie polikliniki Gemelli

2025-03-22 08:24

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Poliklinika Gemelli

okno

PAP/EPA

Wierni modlą się za Papieża Franciszka

Wierni modlą się za Papieża Franciszka

Po ponad pięciu tygodniach pobytu papieża Franciszka w poliklinice Gemelli pojawiły się szanse na to, że pokaże się on wiernym w oknie na dziesiątym piętrze. Nadzieje rozbudziła zarejestrowana przez media obecność watykańskich żandarmów i techników, którzy mierzyli okno; być może po to, by zainstalować tam podest.

Technicy pracują w Gemelli, czy papież przygotowuje niespodziankę na niedzielną modlitwę Anioł Pański? - zastanawia się włoska agencja informacyjna Agi publikując na swojej stronie internetowej nagranie, na którym widać prace w oknie szpitala.
CZYTAJ DALEJ

Panie! Ucz mnie miłości do Eucharystii!

2025-03-19 10:44

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Sakrament spowiedzi i Eucharystia są nam bardzo pomocne w tej drodze do poprawy, do nawrócenia, do rozpoczęcia lepszego życia.

W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie». I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”».
CZYTAJ DALEJ

“Orzech” patronuje przedszkolu przy ul. Irkuckiej we Wrocławiu

2025-03-22 17:31

ks. Łukasz Romańczuk

Agnieszka Bugała, Adam Ciepliński oraz Wiesław Wowk odsłaniają nazwę przedszkola im. ks. Orzechowskiego

Agnieszka Bugała, Adam Ciepliński oraz Wiesław Wowk odsłaniają nazwę przedszkola im. ks. Orzechowskiego

Ksiądz Stanisław “Orzech” Orzechowski został patronem Publicznego Przedszkola “Koszałki - Opałki” we Wrocławiu na Zakrzowie przy ul. Irkuckiej. - Dziś 22 marca 2025 uczestniczymy w wyjątkowym wydarzeniu. Przedszkole przyjmuje imię patrona raz na zawsze. To niezwykle odpowiedzialna decyzja - mówiła z radością Dorota Cieplińska, założycielka przedszkola.

Po zakończonej Mszy świętej wszyscy, w jednej grupie, przemaszerowali na ul. Irkucką, gdzie odbyło się uroczyste odsłonięcie napisu na ścianie przedszkola. - Dzisiaj spełnia się moje marzenie. Przez lata patrzyłam jak rośnie na naszym “koszałkowym” ogrodzie orzech, który z małej samosiejki stał się ogromnym drzewem. I zastanawiałam się, razem z mężem, kiedy uda się nadać naszemu przedszkolu imię “Orzecha”. Księdza Orzechowskiego poznaliśmy na kursach przedmałżeńskich. Jego nauka o rodzinie całkowicie zgadzała się z naszym sposobem widzenia świata i roli rodziny. “Orzech” wychowywał do odpowiedzialności, radości, do zdolności kochania i poszanowania każdego człowieka, przyrody i jej owoców oraz owoców ludzkiej pracy. Wierzących w Boga wychowywał do prawdziwej przyjaźni z Nim, niewierzącym do życia opartym na mocnym fundamencie etycznym - mówiła Dorota Cieplińska.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję