Z ks. Henrykiem Grządko, diecezjalnym duszpasterzem trzeźwości, rozmawia Jarosław Libelt
Jarosław Libelt: - Dekretem z 30 kwietnia br. biskup diecezjalny Adam Dyczkowski ustanowił nowe wezwanie w Litanii do Matki Bożej Rokitniańskiej. Jak zrodziła się idea tego nowego zawołania: „Matko o trzeźwość zatroskana”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Henryk Grządko: - Stało się tak w odpowiedzi na prośby wielu środowisk trzeźwościowych z różnych miejscowości zachodniej Polski. Ta prośba do Księdza Biskupa została wywołana wieloma łaskami, które uzyskiwali i uzyskują w Rokitnie osoby uzależnione od alkoholu, a także ich rodziny: powroty do trwałej trzeźwości po wielu latach nałogowego picia, powroty do zgody w rodzinach po długich skłóceniach spowodowanych nadużywaniem alkoholu i konsekwencjami stąd płynącymi, powroty do wiary i praktyk religijnych czy przywrócenia zdrowia psychicznego i fizycznego.
- Duszpasterstwo trzeźwości naszej diecezji dość mocno związne jest z sanktuarium w Rokitnie…
Reklama
- Duszpasterstwo trzeźwości tworzą przede wszystkim księża oraz liczne środowiska osób świeckich. Miejscem najbardziej nas wszystkich jednoczącym jest niewątpliwie Rokitno. Od dawna zauważyliśmy, że Matka Boża to nasz wielki Sprzymierzeniec. W sierpniu już po raz 50. spotkamy się przed Jej obliczem w ramach rekolekcji trzeźwościowych. Chcemy z tego powodu zawitać w sanktuarium w sposób godny. Średnio w rekolekcjach, które odbywają się 5 razy w roku, bierze udział po 150 osób. Odbyło się też piętnaście turnusów rekolekcji trzeźwości dla dzieci i młodzieży z rodzin alkoholików. Próbowaliśmy zaszczepić rekolekcyjne dzieło w innych miejscowościach, ale Rokitno to po prostu sacrum, głębia, charyzmat miejsca.
- Jak wyglądały początki spotkań w Rokitnie?
- Pierwsze rekolekcje, zainicjowane przez trzeźwiejące osoby, miały miejsce w 1989 r. Prowadził je ksiądz, wówczas jeszcze nie biskup, Edward Dajczak. Co ciekawe, rekolekcje animowały osoby, które wówczas same trzeźwiały. Godnym podkreślenia jest fakt, iż ukonstytuowała się grupa ludzi, którzy od tamtego czasu zawsze przyjeżdżają na rekolekcje do Rokitna. Jednak połowa uczestniczących to zawsze są osoby nowe.
- Jakie plany wiąże duszpasterstwo trzeźwości z sanktuarium?
- Mam marzenie, aby w naszej diecezji dobrze zafunkcjonował program profilaktyczny. Taki, który dotrze do wszystkich: dorosłych, młodzieży i dzieci. Tę ideę trzeba związać z Matką Bożą. Bardzo chciałbym, aby w Rokitnie powstał ośrodek pomocy osobom uzależnionym. Rokrocznie przyjeżdża tam kilkaset tysięcy pielgrzymów. Większość z nich, sądząc po rozmaitych wpisach, prosi - oprócz zdrowia - o trzeźwość. Chcemy dalej prowadzić dzieło pielgrzymie w Rokitnie. Osoby trzeźwiejące często nie mają złudzeń i wiedzą, że wszystko zależy od Pana Boga. Ten wielki potencjał, jaki tworzą osoby zdrowiejące, może z jeszcze większą mocą być wykorzystywany. Znakiem siły organizacyjnej jest fakt ufundowania przez nas jednej stacji Kalwarii Rokitniańskiej. Chcemy w Rokitnie mieć swoje miejsce. Zauważyliśmy bowiem, jak ważny jest język znaków. Takim miejscem-symbolem jest początek drogi krzyżowej. Stoją tam krzyże z imionami osób, które odeszły na wieczny mityng. Zawsze, kiedy przyjeżdżam do Sanktuarium, przy tych krzyżach palą się znicze. Chciałbym, aby Rokitno stało się duchową stolicą trzeźwości nie tylko w naszej diecezji, ale na całym zachodzie Polski.
- Dziękuję za rozmowę.