Reklama

Jubileusz PŻM

Statkami aż po krańce ziemi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W bieżącym roku w Polskiej Żegludze Morskiej trwają niecodzienne uroczystości. Minęło bowiem 50 lat od powstania szczecińskiego armatora. Obchody rozpoczęto w styczniu Mszą św. w katedrze, którą odprawił bp Jan Gałecki. Wspominano na niej szczególnie zasługi PŻM dla Szczecina, Pomorza, Polski. Od tego czasu odbywają się różne sesje, narady i spotkania załogowe, podczas których przybliża się ich uczestnikom 50 lat historii PŻM na morzach i oceanach świata.

A wszystko zaczęło się od zakupu 23 statków typu "Liberty" i "Empire" w latach 50.

Ten fakt pozwolił przedsiębiorstwu wypłynąć na szerokie wody, uruchomić nowe linie żeglugowe, pływać statkami aż do Afryki Zachodniej. Lata 60. to okres stopniowego budowania nowoczesnego potencjału przewozowego, który w połowie dekady pozwalał już Polskiej Żegludze Morskiej na wykonywanie rejsów dookoła świata. Szczyt glorii i chwały armator przeżywał w kolejnej dekadzie lat 70., kiedy to wprowadzenie do eksploatacji dużych masowców i zbiornikowców umieściło PŻM w czołówce największych armatorów świata, a z każdym nowym rokiem pobijano kolejne rekordy - nośności, przewozów i wysokości wpływów dewizowych dla kraju. Od 1982 r. lawinowo spadała ilość ładunków polskiego handlu zagranicznego i PŻM poddano tzw. przekształceniom, które trwają do dziś.

* * *

A oto wspomnienie byłego pracownika o PŻM:

Zasłużony jubileusz



"Długo zastanawiałem się, co i jak napisać o złotym jubileuszu Polskiej Żeglugi Morskiej, żeby było uroczyście i prawdziwe. Mam siedemdziesiąt lat, w tym 25 lat przepracowanych w PŻM (10 lat w Morskim Ośrodku Kultury i Informacji, a potem drugie tyle w Biurze Naczelnego Dyrektora). W tych latach wielkim wydarzeniem w mojej pracy był srebrny jubileusz szczecińskiego armatora. Akurat wtedy PŻM, w przeciągu ćwierćwiecza od swojego założenia w 1951 r., była na najwyższej fali swojej działalności i świetności. Flota plasowała się w światowej czołówce, zarówno w aspekcie wymagań technicznych, bezpieczeństwa, standardu utrzymania statków, jak i jakości wykształcenia załóg, a przede wszystkim kadry oficerskiej. PŻM prezentowała się wówczas - jak pamiętam - doskonale. W tych też latach statki zmieniały swoją funkcję z tzw. ambasadorów Polski i zaczynały nabierać funkcji marketingowej armatora. Polska Żegluga Morska musiała już w tamtych latach rynkowo udowodnić swoją ´trade mark´, złamać brak wiary rynku światowego w możliwość istnienia operatywnego armatora z bloku krajów wschodnioeuropejskich, posiadającego odpowiednie standardy floty na najwyższym poziomie i jej komercyjne zarządzanie na rynku frachtowym. Również statki PŻM, zawsze technicznie zadbane i posiadające dodatkowe znamiona odpowiednich zabezpieczeń w świetle morskich standardów jakości (morze jest zawsze w tym względzie jednym z najbardziej wyznaczających czynników weryfikacyjnych), miały doskonałe ´osiągi´, a marynarze zawsze chętnie na nie mustrowali. Toteż wizerunek PŻM był bardzo dobry. Czyż mogły być wówczas lepsze mierniki klasy szczecińskiego armatora?

Lecz niebawem, po tych tak owocnych dla PŻM latach, nastąpił największy w jej historii cud - rozpad komunizmu. Zrodziła się ´Solidarność´! . Oddech wolności! Uwolnienie ludzi z gorsetu duchowego zniewolenia. Marynarze otrzymali prawo wolnego wyboru pracy na morzu. Ale za zaistniałą możliwością pod tym względem nie nadążała rzeczywistość, tak w kraju, jak i w PŻM. Trzeba było bowiem odnaleźć się w nowej sytuacji, umocnić siebie w wielu wymiarach, zwłaszcza duchowo, aby stać się ´robotnikiem użytecznym´...

Teraz, gdy wspominam te lata, jestem wdzięczny Bogu, że pozwolił mi żyć i pracować w dziele tak wielkim, jakie się wtedy dokonało, że nareszcie wolność została nam dana jako zadanie do zagospodarowania i zorganizowania sobie i innym wolnego życia. Dlatego z wielką wdzięcznością wspominam wszystkich pracowników tego osobliwego czasu - dyrektorów, kierowników działów, kapitanów, oficerów, marynarzy i pracowników lądowych. Nazwiska wielu dobrze wpisały się w dzieje Polskiej Żeglugi Morskiej. Niektórzy odeszli już na wieczną wachtę do Pana. Niech wszyscy jednak za swe zasługi względem ludzi zasłużą na szczęście wieczne...

Ale również obecny czas nie sprzyja PŻM, jak zresztą i całej branży morskiej w naszym kraju. Przedsiębiorstwo nie z własnej winy zmniejszyło się. Musiało pozbyć się wielu dobrych statków. Odeszło wielu oddanych pracowników, którzy zawsze byli i są największym skarbem przedsiębiorstwa. Ale, na szczęście, Polska Żegluga Morska nadal niezłomnie trwa, o czym wymownie świadczy obchodzony właśnie złoty jubileusz jej narodzin, tu - w Szczecinie, w Polsce, na Pomorzu!

Jeśli o mnie chodzi - to nadal widzę PŻM taką, jak kiedyś: ogromną, solidarną, sprawnie zarządzaną oraz rozciągającą się pod Dobrą Gwiazdą! Więc nie mogę już po tej wizji dalej podsumowywać bogatego dorobku tego największego polskiego armatora, całą duszą oddanego idei ratowania ´Polski morskiej´. Armatora, który był i nadal pozostaje trwałą instytucją społeczną w polskim życiu publicznym i gospodarczym, przyczyniającego się w znacznej mierze do integracji ludzi morza oraz postulującego wobec szerokich kręgów opiniotwórczych i kompetentnych władz pilną potrzebę kompleksowego opracowania długofalowych zasad polskiej polityki morskiej, zasad ratowania floty. W moim przekonaniu, Polska Żegluga Morska, w ciągu 50 lat swego istnienia, zapisała na kartach historii wiele znaczących wydarzeń związanych z gospodarką morską państwa i narodu, jak i tych, które odegrały niepoślednią rolę w jej rozwoju: od małego lokalnego przedsiębiorstwa żeglugowego, aż po widoczny współcześnie w całym Szczecinie charakterystyczny wieżowiec. Przez wszystkie te lata przedsiębiorstwo rosło pracą kilku pokoleń ludzi morza. To oni - dawni pracownicy PŻM - są właśnie teraz jeszcze bardziej zatroskani o przyszłe losy swojego armatora. Starają się analizować, co jest nieprawidłowego w jego bieżącej działalności, czy buduje swoje przedsiębiorstwo na skale czy może na piasku? Co trzeba uczynić, aby armatora umocnić, scementować, aby nie runął pod wpływem wichrów i deszczów codziennych spraw? To oni też są wciąż najmocniej zatroskani o dalszy, pomyślny rozwój PŻM. I wszyscy niewątpliwie życzą zasłużonej Jubilatce, aby w nowym wieku, w który weszła, nie była zmuszona pozbywać się statków, marynarzy i polskiej bandery; aby wytrwale dążyła w solidarności z załogą do umocnienia swej morskiej sprawności, operatywności i solidarności, aby budowała ład w ludzkich sercach, miała najwięcej udanych i szczęśliwych rejsów w prawdziwie wolny świat; aby ludzie mogli - jak drzewiej - całkowicie ufać szczecińskiemu armatorowi. Wszystkiego dobrego i szczęść Boże w dalszej działalności!" .

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Śp. Jan Ptaszyn Wróblewski. Prawdziwy multitalent

2024-05-07 22:05

[ TEMATY ]

wspomnienie

PAP/Piotr Polak

Jeden z najważniejszych polskich muzyków jazzowych, saksofonista Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł we wtorek w wieku 88 lat. Wiadomość przekazała rodzina za pośrednictwem mediów społecznościowych.

"Z przykrością i głębokim bólem informujemy, że Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł dziś w Warszawie" - poinformowała we wtorek rodzina muzyka.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: dzisiejszy świat potrzebuje nadziei

2024-05-08 09:30

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP

O teologalnej cnocie nadziei, której tak bardzo potrzebuje dzisiejszy świat, cechującej ludzi, których serce jest młode mówił papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.

Ojciec Święty przytoczył definicję nadziei zawartą w Katechizmie Kościoła Katolickiego, wskazującą, że dzięki niej „pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego”. Zaznaczył, że odpowiada ona na najważniejsze pytania o sens naszego życia oraz pozwala żyć w teraźniejszości. Dodał, że chrześcijanin posiada nadzieję nie z powodu własnych zasług, lecz ze względu na Chrystusa, który umarł, zmartwychwstał i dał nam swojego Ducha. Jest ona darem, który pochodzi wprost od Boga.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję