Reklama

Wyznania chrześcijańskie

Niedziela w Chicago 24/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie,
aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył”
(J 17, 21).

Niestety, chrześcijanie są podzieleni. Nigdzie to nie jest tak widoczne jak w USA. W tej mozaice różnych wyznań łatwo się pogubić. Przecież też wierzą w Chrystusa i się modlą. Brak jedności sprawia jednak, że w odbiorze ludzi Ewangelia Chrystusa traci na mocy i wiarygodności. Jak inni mogą uwierzyć, skoro sami chrześcijanie są podzieleni i nieraz zwalczają się wzajemnie. Nasuwają się pytania, czym się my, katolicy, różnimy od innych chrześcijan i skąd się wzięły te podziały?
Można powiedzieć, że przez pierwsze tysiąclecie chrześcijanie stanowili jeden Kościół. Pierwszy wielki podział nastąpił na początku drugiego tysiąclecia, kiedy patriarcha w Konstantynopolu zerwał jedność z papieżem. Wiele wschodnich prowincji kościelnych przyłączyło się do niego i odtąd Kościoły wschodnie, które nazywamy prawosławnymi, zaczęły istnieć niezależnie od Rzymu. Różnice jakie istnieją między nimi a Kościołem katolickim, nie tyle dotyczą wiary, co dyscypliny, a więc nieuznawania autorytetu papieży, jako następców św. Piotra.
Drugi wielki podział nastąpił w XVI w. w Europie. Religijny rozłam rozpoczęty przez niemieckiego reformatora, Marcina Lutra, podzielił Kościół na dwa zwalczające się obozy. Tych, co odstąpili od Kościoła katolickiego, zaczęto nazywać protestantami ze względu na wymówienie posłuszeństwa i protest wobec autorytetu Kościoła. Trzy słynne dogmaty Marcina Lutra stały się fundamentami ruchu protestanckiego. Są to: „tylko wiara”, „tylko Pismo Święte”, „tylko łaska.” Oczywiście te trzy protestanckie „prawdy wiary” nie są zgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego. Obok wiary Kościół zawsze nauczał o konieczności dobrych uczynków. Marcin Luter odrzucał dobre uczynki, ponieważ według niego po grzechu pierworodnym natura ludzka została zniszczona do tego stopnia, że człowiek stracił zdolność do ich pełnienia. Cokolwiek by nie robił, to robi źle i grzeszy. Pozostaje więc tylko wiara. Luter powoływał się na cytat z Pisma Świętego: „A sprawiedliwy żyć będzie dzięki wierze” (Rz 1, 17). List św. Jakuba, gdzie wyraźnie jest napisane: „Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (2, 17), Luter uznał za pismo apokryficzne, a więc nienatchnione.
Co do drugiego dogmatu Lutra, że „tylko Pismo Święte”, również nie znajdziemy takiego potwierdzenia w samej Biblii. Według niego, wszystko to, co jest nam potrzebne do zbawienia, jest zawarte w Piśmie Świętym. Nic więcej nie potrzebujemy. Z tekstu, na który powołują się protestanci: „Wszelkie Pismo [jest] przez Boga natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do wychowania w sprawiedliwości” (2 Tym 3, 16), można wnioskować o ważności i doniosłości, a nie o wyłączności i jedyności Pisma Świętego, jako jedynego przekaźnika Bożego Objawienia. Kościół katolicki od samego początku uznawał jeszcze Świętą albo inaczej Bożą Tradycję. Należy ją odróżnić od ludzkiej tradycji. Jeżeli w Piśmie Świętym znajdujemy krytykę tradycji, to zawsze chodzi tu o ludzką tradycję, np. rytualne święcenie szabatu. Pod pewnym względem Boża Tradycja może mieć nawet pierwszeństwo nad Pismem Świętym Chrystus przecież powiedział swoim Apostołom: „Idźcie i nauczajcie,” a więc najpierw było ustne nauczanie. Dopiero z biegiem czasu wyłoniła się potrzeba spisania tego, co nauczał Jezus. Nie wszystkie jednak prawdy zostały spisane i o tym mówi samo Pismo Święte: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów” (J 20, 30). Pismo Święte i Tradycję można porównać do dwóch kolumn, na których wspiera się nasza wiara.
Zgodnie ze swoją tezą, że tylko Pismo Święte się liczy, protestanci odrzucili wszystkie prawdy wiary, które nie są wyraźnie poparte biblijnym autorytetem. Z sakramentów zachowali jedynie chrzest i Eucharystię, którą pojmują jako symbol i pamiątkę śmierci Jezusa. Odrzucili kult świętych i istnienie czyśćca. Nie uznają objawień prywatnych itp. Protestanci jednak nie tworzą jednolitego Kościoła, jakim jest np. Kościół katolicki. Nie mogą, gdyż kto lub co może autorytatywnie i nieomylnie objaśniać czy interpretować Pismo Święte? Odrzucając Kościół i jego Urząd Nauczycielski, sami zaczęli interpretować Biblię według własnego uznania. Ilu nauczycieli, tyle interpretacji, dlatego rozłamy i podziały wśród nich są nieuniknione. Obecnie mamy kilkaset różnych wyznań i wszystkie powołują się na Pismo Święte, jako ostateczny fundament ich wiary. Czy jest to możliwe, aby Pismo Święte udowadniało samo siebie? Możliwość tak różnorodnej interpretacji Biblii od razu narzuca pytanie, czy może ono być jedynym przekaźnikiem Bożego Objawienia? Kościół katolicki przeciwnie, w sprawach spornych odwołuje się do Świętej Tradycji, jak ten lub inny sporny tekst biblijny był rozumiany od najdawniejszych czasów. Jeżeli jednak rozumienie przez pryzmat Tradycji nie usuwa wątpliwości, wtedy publiczne i oficjalne orzeczenie Kościoła jest ostatecznym wyznacznikiem rozumienia nauki Chrystusa.
Przez trzeci dogmat - „tylko łaska” - Luter przekreślił wolną wolę człowieka i możliwość jakiejkolwiek ludzkiej współpracy z łaską Bożą. Wobec Boga człowiek może przyjąć jedynie bierną, pasywną postawę, a więc być tylko odbiorcą zbawienia. Takie rozumowanie umniejsza człowieka i obraża tym samym Boga, gdyż człowiek w Jego rękach jest tylko bezwolnym narzędziem. Wolność woli jest cennym darem Bożym i łaska nie może niweczyć ludzkiej wolności, przeciwnie, oczyszcza ją i doskonali. Działając pod wpływem łaski, człowiek ciągle zachowuje swoją wolność i zasługuje na nagrodę, jak uczy Kościół na Soborze w Trydencie: „Bóg w swojej dobroci chce, aby stało się naszą zasługą to, co jest Jego darem”.
Oczywiste różnice w rozumieniu Bożego Objawienia nie muszą być jednak powodem do niechęci czy wrogości. Sobór Watykański II wszystkich chrześcijan nazywa braćmi. To, co nas łączy, jest bardziej istotne od tego, co dzieli. Razem przecież tworzymy jedną rodzinę, jeden Lud Boży pielgrzymujący do niebieskiej Ojczyzny. Ekumeniczny dialog między chrześcijanami usuwa wiele nieporozumień i rokuje pewną nadzieję na pełne zjednoczenie. Mimo doktrynalnych różnic już teraz możemy jednoczyć się na płaszczyźnie moralnej i praktycznej, gdy wspólnie pracujemy nad ulepszeniem tego świata, nad eliminacją głodu, wojen i wszelkiej niesprawiedliwości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Arcydzieła malarstwa wystawione w Rzymie

2025-04-29 21:17

[ TEMATY ]

Rzym

Rok Święty 2025

Fot. Włodzimierz Rędzioch

Rok Święty 2025 jest wielkim wydarzeniem duchowych, ale jego organizatorzy zadbali, by miał również wymiar kulturalny. W Rzymie organizowany jest cykl wystaw zatytułowany „Otwarte niebiosa” – odbyły się już wystawy ikon oraz obrazów Marca Chagalla i Salvadora Dalí.

Natomiast w okresie świąt Wielkanocnych zorganizowano wystawę nawiązujące do tajemnicy Zmartwychwstania Chrystusa - w rzymskim kościele San Marcello al Corso można oglądać dwa arcydzieła malarstwa chrześcijańskiego: „Uczniowie Piotr i Jan biegnący do grobu w poranek Zmartwychwstania” Eugène’a Burnanda oraz „Wieczerza w Emaus” Rembrandta.
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: W nierozerwalnej sieci

2025-04-30 09:19

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe.Stock

Na pół wieku przed Chrystusem armia Cezara dotarła do brzegów Egiptu. Gdy zajął się ogniem Pałac Królewski, nie trzeba było długo czekać, by w płomieniach stanęła największa biblioteka starożytnego świata, założona trzy wieki wcześniej przez Ptolemeusza I Sotera.

Ogień pożarł ponad czterdzieści tysięcy woluminów. Spłonęła biblioteka, ale nie spłonął geniusz ludzkiej myśli, który nadal kwitł w egipskiej Aleksandrii. Dzięki niemu chrześcijanie pierwszych wieków usiłowali rozwikłać znaczenie dość zagadkowego wydarzenia, które rozegrało się po zmartwychwstaniu Jezusa, nad brzegami Jeziora Galilejskiego. Na słowo Jezusa apostołowie zarzucili sieci.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję