W przemówieniu Franciszek przypomniał, że świątynia ta jest miejscem, gdzie starożytna historia męczeństwa łączy się z pamięcią nowych męczenników, wielu chrześcijan zabitych przez obłąkane ideologie minionego wieku, i to zabitych tylko dlatego, że byli uczniami Jezusa.
"Wspomnienie bohaterskich świadków epoki starożytnej i niedawnych czasów umacnia nas w świadomości, że Kościół jest Kościołem męczenników. A męczennikami są tymi, którzy, jak przypomniała nam Księga Apokalipsy, „przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili” - mówił Ojciec Święty i przypomniał, że mieli oni łaskę wyznawać Jezusa aż do końca, aż do śmierci. Cierpią, dają życie, a my otrzymujemy błogosławieństwo Boże ze względu na ich świadectwo".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wskazał również na wielu męczenników ukrytych, tych mężczyzn i kobiet wiernych łagodnej sile miłości, głosowi Ducha Świętego, którzy w dniu powszednim starają się pomagać swoim braciom i bezwarunkowo kochać Boga.
Reklama
Rozważając przyczyny męczeństwa chrześcijan, papież zwrócił uwagę, że u jego podstaw znajduje się nienawiść szatana. „Przyczyną każdego prześladowania jest nienawiść księcia tego świata względem tych, którzy zostali zbawieni i odkupieni przez Jezusa, przez Jego śmierć i zmartwychwstanie” - mówił, podkreślając, że o tej nienawiści mówi także Chrystus na kartach Ewangelii wg św. Jana. Przypomniał, że owa nienawiść i prześladowania trwają nieprzerwanie od czasów Chrystusa i narodzin Kościoła.
„Czego potrzebuje dziś Kościół?” - pytał następnie Ojciec Święty, nawiązując do popularnej opinii, że każdy kraj w czasie kryzysu potrzebuje bohaterów. W odpowiedzi przypomniał, że potrzebą Kościoła są męczennicy i świadkowie, zarówno „święci życia codziennego” jak też „ci, którzy mają odwagę przyjąć łaskę bycia świadkami aż do końca, aż do śmierci”.
Na zakończenie papież zaznaczył, że wspominanie tych świadków i modlitwa w poświęconym im sanktuarium jest wielkim darem dla Wspólnoty św. Idziego, Kościoła rzymskiego, wszystkich wspólnot chrześcijańskich i pielgrzymów przybywających do Rzymu. Jak powiedział, świadectwo męczenników jest źródłem pokoju i jedności, a oni sami uczą, że miłością i łagodnością można przezwyciężyć trwające wojny i okrucieństwa.
Swoją refleksję papież zakończył modlitwą w intencji odnowy Kościoła, ochrony prześladowanych chrześcijan i przywrócenia pokoju na świecie.
Publikujemy tekst papieskiego przemówienia.
Przybyliśmy jako pielgrzymi do tej bazyliki św. Bartłomieja na Wyspie Tyberyjskiej, gdzie starożytna historia męczeństwa łączy się z pamięcią nowych męczenników, wielu chrześcijan zabitych przez obłąkane ideologie minionego wieku, zabitych także i dziś i to zabitych tylko dlatego, że byli uczniami Jezusa. Wspomnienie bohaterskich świadków epoki starożytnej i niedawnych czasów umacnia nas w świadomości, że Kościół jest Kościołem męczenników. A męczennikami są ci, którzy, jak przypomniała nam Księga Apokalipsy, „przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili” (7,14). Mieli oni łaskę wyznawać Jezusa aż do końca, aż do śmierci. Cierpią, oddają życie, a my otrzymujemy błogosławieństwo Boże ze względu na ich świadectwo. A jest również wielu męczenników ukrytych, tych mężczyzn i kobiet wiernych łagodnej sile miłości, głosowi Ducha Świętego, którzy codziennym życiu starają się pomagać swoim braciom i bezwarunkowo kochać Boga. Jeśli przyjrzeć się bliżej, przyczyną wszystkich prześladowań jest nienawiść, nienawiść księcia tego świata wobec tych, którzy zostali zbawieni i odkupieni przez Jezusa poprzez Jego śmierć i zmartwychwstanie. W usłyszanym fragmencie Ewangelii (J 15,12-19) Jezus używa słowa mocnego i przerażającego, słowa: „nienawiść”. On, który jest nauczycielem miłości, który bardzo lubił mówić o miłości, mówi o nienawiści. Ale On zawsze chciał nazwać rzeczy po imieniu. Mówi nam: „Nie przerażajcie się! Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził”. Jezus nas wybrał i odkupił nas, ze względu na bezinteresowny dar Jego miłości. Przez swoją śmierć i zmartwychwstanie odkupił nas z mocy świata, z mocy diabła, z władzy księcia tego świata. Zaś źródłem tej nienawiści jest to, że jesteśmy zbawieni przez Jezusa, a książę tego świata nie chce tego, on nas nienawidzi i wzbudza prześladowania, które od czasów Jezusa i rodzącego się Kościoła trwają aż do dziś. Ileż wspólnot chrześcijańskich jest dziś poddanych prześladowaniom! Dlaczego? Z powodu nienawiści ducha tego świata. Ileż razy w trudnych momentach historii, słyszeliśmy: „Dziś ojczyzna potrzebuje bohaterów”. O męczenniku można pomyśleć jako o bohaterze. Ale podstawowe dla męczennika jest on człowiekiem obdarzonym łaską. To łaska Boga, a nie męstwo czyni nas męczennikami. Podobnie można zapytać: „Czego dzisiaj potrzebuje Kościół?”. Męczenników, świadków, to znaczy świętych dnia powszedniego, bo Kościół naprzód prowadzą święci, bez nich Kościół nie może ich naprzód. Kościół potrzebuje świętych dnia powszedniego, zwyczajnego życia, przeżywanego konsekwentnie. Ale także i tych, którzy mają odwagę przyjąć łaskę bycia świadkami aż do końca, aż do śmierci. Wszyscy oni są żywą krwią Kościoła. Są świadkami, którzy prowadzą Kościół naprzód, ci którzy zaświadczają, że Jezus zmartwychwstał, że Jezus żyje, a świadczą o tym konsekwencją życia i mocą Ducha Świętego, którą otrzymali w darze. Chciałbym dzisiaj do tego kościoła dodać jeszcze jedną ikonę. Kobietę, której imienia nie znam, ale patrzy ona na nas z nieba. Kiedy byłem na wyspie Lesbos i pozdrawiałem uchodźców, spotkałem człowieka 30-letniego z trzema dziećmi. Spojrzałem. Powiedział: „Ojcze, jestem muzułmaninem, ale moja żona była chrześcijanką. Do naszej ojczyzny przybyli terroryści, popatrzyli na nas, pytali nas o religię, zobaczyli, że ma krzyż i zażądali, aby zrzuciła ten krzyż na ziemię. Odmówiła. Ścieli ją na moich oczach. Bardzo się kochaliśmy. Tę ikonę przynoszę dziś tutaj jako dar. Nie wiem czy ten człowiek jest nadal na Lesbos, czy udało się jemu pojechać gdzie indziej. Nie wiem, czy udało się jemu wydobyć z tego obozu koncentracyjnego, bo obozy dla uchodźców są obozami koncentracyjnymi dla mnóstwa ludzi. Są tam zostawieni samymi sobie. Narody wielkoduszne, które ich przyjmują muszą też nieść ten ciężar. Bowiem umowy międzynarodowe zdają się być ważniejsze niż prawa człowieka. Ten człowiek nie żywił pretensji, że on muzułmanin miał ten krzyż, niósł go bez żalu. Chronił się w miłości małżonki, która została obdarzona łaską męczeństwa. Wspominanie tych świadków wiary i modlitwa w tym miejscu jest wielkim darem. Jest darem dla Wspólnoty św. Idziego, dla Kościoła w Rzymie, dla wszystkich wspólnot chrześcijańskich w tym mieście i dla wielu pielgrzymów. Niech żywe dziedzictwo męczenników da nam dzisiaj pokój i jedność. Uczą nas oni, że z mocą miłości, z łagodnością, można walczyć z arogancją, przemocą, wojną, i można cierpliwie osiągnąć pokój. Możemy zatem modlić się następującymi słowami: O Panie, uczyń nas godnymi świadkami Ewangelii i Twojej miłości; ześlij na ludzkość Twoje miłosierdzie; odnów Twój Kościół, chroń chrześcijan prześladowanych, szybko udziel pokoju całemu światu. Tobie Panie chwała, a nam Panie hańba.