Słońce częstowało majowymi, ciepłymi pocałunkami. Siedziałem z Mamą na ławeczce w przydomowym sadzie. Z kielichów kwiatów akord wypływał i lała się w nasze dusze miodowa muzyka pszczół. Wiatr listkami
trącał liście, jakby nimi brawo bił. Brawo dla Boga, że stworzył to, otaczające nas, piękno. Wtedy z orzecha pamięci wyłuskiwałem chwile, gdy spódnica Mamy była dla mnie deską ratunku, a jej ręka -
sternikiem mojej rączki. Przypominałem sobie, jak uciekałem przed zimnym prysznicem obowiązków, którymi chciała mnie hartować. Jak kluczem życiowej mądrości otwierała przede mną perspektywy... W pewnym
momencie przerwała te moje myślowe reminiscencje i rzekła:
„Mój drogi, módl się pracą, a będziesz wysłuchany przez Boga i ludzi. Przy tym zawsze siej ziarna prawdy, wówczas unikniesz chwastów na polu swojego sumienia. Idąc przez życie wchodź w siebie
i sprawdzaj, czy nie opuścił cię Bóg. A gdy znajdziesz się na ścieżkach wiodących do sukcesu - zauważaj mniejszych od siebie, to się na nich nie potkniesz. I licz się ze słowami, by cię nimi nie
uderzono”.
Pamiętam... Mówiła Mama, a później spacerowała palcami po koralikach różańca. Ja w tym czasie wznosiłem się myślami do Boga i dziękowałem Mu za to, że właśnie dał mi taką Matkę!
Dziś, w Dniu Matki, ziarenka tych wydarzeń pozbierał ptak pamięci i przyniósł je w postaci łańcuszka wspomnień.
Pomóż w rozwoju naszego portalu