W sobotę, wczesnym rankiem, 3 sierpnia 1901 r., mała nadbużańska
wioska o nazwie Zuzela przyjęła do swojej społeczności "człowieka
niezwykłej miary" - Stefana Wyszyńskiego. Jeszcze wtedy nie spodziewano
się, kim będzie to dziecko. Bóg jednak miał już swoje plany co do
jego życiowej drogi.
"Urodziłem się w moim domu rodzinnym pod obrazem Matki
Bożej Częstochowskiej i to w sobotę, żeby we wszystkich planach Bożych
był ład i porządek" - wspomina po latach Prymas Tysiąclecia (...)
.
W dniu 13 czerwca 1971 r. Prymas Tysiąclecia odwiedzając
rodzinną miejscowość, powiedział do swoich ziomków: "Ja jestem związany
z Zuzelą sercem. Każdy człowiek jest przecież związany sercem i uczuciem
z miejscem swojego urodzenia... I ja do rodzinnej Zuzeli zaglądam
raz po raz; mam na to świadków w waszych duszpasterzach".
Innym razem powie: "Jak zdrowo odszukać stare fotografie,
przypatrzyć się im spokojnie i powrócić czasami do naszego ´Betlejem´"
.
W starym, drewnianym kościółku w Zuzeli z rąk ks. Antoniego
Lipowskiego przyjął sakrament chrztu. O tym fakcie wspomina w kazaniu
do swoich ziomków w 1971 r.: "W tej przecież Rodzinie parafialnej
zostałem przez chrzest przyjęty do Kościoła Chrystusowego. Pozostała
mi (w pamięci) ta chrzcielnica, z której kapłan, sędziwy ks. kan.
Antoni Lipowski, ówczesny duszpasterz tej parafii, czerpał wodę chrzcielną,
aby obmyć mnie i moje trzy siostry".
Stefan Wyszyński urodził się w trudnym momencie dziejów
naszej Ojczyzny. Były to lata niewoli narodowej. Dlatego rodzina
stała się wtedy jedyną przystanią człowieczeństwa. To tu rozpoczynało
się kształtowanie światopoglądu i urabianie postaw ludzi młodych.
Dlatego mocno lansowano potrzebę modlitwy rodzinnej w domu, podkreślano
wręcz, że dom przez taką modlitwę ma stać się Kościołem, w którym
ojciec rodziny ma czuć się w domu zastępcą Chrystusa. Ma on dawać
przykład dobrej modlitwy oraz umiejętnego kierowania całym domem.
Tak było w rodzinie państwa Wyszyńskich, co potwierdza siostra Stefana
- Janina Jurkiewicz: "Porządek jest taki: ojciec klęczy z przodu
i jest nam przykładem, dzieci obok i z tyłu, a matka na końcu". To
właśnie rodzice Stefana Wyszyńskiego: Stanisław i Julianna byli pierwszymi
zwiastunami wiary i wiedzy religijnej swoich dzieci. Ich systematyczna
modlitwa, przepojona żywą wiarą przyczyniła się do wytworzenia w
domu klimatu, który ułatwiał uczenie się modlitwy. Dowodem tego jest
wspólnie wieczorem odmawiany pacierz. Tę religijną atmosferę domu
rodzinnego państwa Wyszyńskich ubogacał również wieczorny Różaniec.
Kult Maryjny był pierwszym i najsilniejszym odczuciem, jakie Stefan
Wyszyński wyniósł z domu rodzinnego. Przyczynili się do tego rozmodleni
rodzice, którzy często klękali przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej
w miejscowym kościele. Często pielgrzymowali na Jasną Górę i do Ostrej
Bramy, by powierzać Matce Bożej wiele osobistych i rodzinnych spraw.
To maryjne rozmodlenie spowodowało, że po wielu latach Kardynał mógł
oświadczyć publicznie: "Wszystko postawiłem na Maryję".
"Byłem dzieckiem wychowanym na 24 obrazkach z historii
Polski. Była to jedyna polska książka dla dzieci w mojej nadbużańskiej
wiosce. Ojciec mój w długie ciemne wieczory, gdy już nie było obawy,
że przyjdzie ktoś obcy, wyciągnął tę książkę z ukrycia i uczył mnie
na niej historii Polski... Pamiętam jako małe dziecko śpiewaliśmy
w mojej rodzinnej wsi w zimowe wieczory, gdy już kozacy nie latali
z Małkini do Nura, śpiewaliśmy wtedy, wśród nocnej ciszy tę pieśń:
´Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej, do Ciebie, Panie, bije
ten głos´. Gdy byłem małym chłopcem, w mojej rodzinnej wiosce nad
Bugiem uczyłem się od ojca pieśni, którą wyśpiewywaliśmy potajemnie:
´Polska mnie zrodziła, z Jej piersi wyssałem być Ojczyźnie wiernym´"
.
W 1910 r. rodzina Wyszyńskich przenosi się do Andrzejewa.
Ciekawe są wspomnienia Księdza Prymasa z pobytu w Andrzejewie: śmierć
matki, perypetie związane ze szkołą, I Komunia św., nauka w gimnazjum
w Warszawie i wreszcie 28 czerwca 1914 r. rozstanie się z Warszawą
ze względu na wybuch I wojny światowej.
Łomża, a raczej mury łomżyńskiej świątyni, to kolejne
miejsce spotkań Stefana z Bogiem. Po latach wspominając miejsce swojego
urodzenia - Zuzelę i dziecięce lata spędzone w Andrzejewie, ks. kard.
Wyszyński podczas obchodów milenijnych w Łomży 6 sierpnia 1966 r.
powie: "Sam tego doświadczyłem, żyjąc jako młody chłopiec w mojej
rodzinnej parafii Zuzeli i jedząc chleb w Andrzejewie, a przez dwa
lata w czasie pierwszej wojny światowej, ucząc się w gimnazjum łomżyńskim.
Stąd poszedłem do liceum, do Niższego Seminarium Duchownego we Włocławku.
Słuszne jest więc przypuszczenie waszego arcypasterza, że właśnie
tutaj - w Łomży kształtowało się moje powołanie kapłańskie. I to
nie gdzie indziej tylko w tej katedrze, w czasie Mszy roratnich,
na które my, uczniowie, musieliśmy chodzić, wysyłani przez naszego
wychowawcę i profesora, u którego byliśmy na stancji. Są to wspomnienia
prywatne, ale można je wybaczyć ziomkowi, tym więcej, że są one dla
mnie niezwykle drogie i zadecydowały o linii dalszego życia".
Stefan Wyszyński żywo związał się z Łomżą, uczęszczając
do Miejskiej Szkoły Handlowej. Dlatego znane są mu "lody" tych ziem.
Podczas obchodów 50-lecia diecezji łomżyńskiej w 1975 r. sam to potwierdza:
"Szkolne lata częściowo, przynajmniej w czasie okupacji
niemieckiej, spędziłem w gimnazjum łomżyńskim. W tej katedrze miałem,
jako uczeń szkolny, obowiązek bywać bardzo często, i to na skutek
wymagań szkolnych i wymagań mojego wychowawcy, prowadzącego szkolny
internat przy ulicy Krzywe Koło, który nas, chłopców, a miał ich
kilkunastu w internacie, wcześnie budził, abyśmy byli co dzień na
roratach, zanim pójdziemy do szkoły" (...).
Przemawiając do licznie zgromadzonych tłumów przed katedrą
łomżyńską, nie omieszkał uczynić aluzji do tych, którym te uroczystości
były niewygodne.
"Tyle razy byłem już w Łomży i dotychczas nie pamiętam,
abym się tutaj źle zachował. Będę się bardzo starał o to, aby i tym
razem zachować się przyzwoicie. Dlatego bardzo proszę, aby się nikt
nie bał Prymasa Polski i Biskupów polskich. Przyjechaliśmy spokojnie,
pomodlimy się z dzielną Łomżą i jej pasterzem, wyśpiewamy swoje Te
Deum Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu i spokojnie, z braterskim uczuciem
wobec wszystkich pojedziemy do naszych obowiązków.
Wydawało mi się, Najmilsi, że trzeba to powiedzieć. Braterska
uczciwość, rzetelność i lojalność nakazują, aby wasz ziomek, który
was dobrze zna i wie, że jesteście ludźmi przyzwoitymi, upewnił wszystkich,
że na modlitwie naszej naprawdę zachowamy się przyzwoicie".
Słowom wdzięczności ziemi łomżyńskiej podczas odwiedzin
kard. Wyszyńskiego nie było końca. Warto na koniec przytoczyć słowa
z sierpnia 1966 r. podczas rozpoczęcia Millenijnych Godów Świętego
Kościoła Łomżyńskiego:
"Wolno mi dziękować ziemi łomżyńskiej, która na pograniczu
Mazowsza i Podlasia, w Zuzeli, w ziemi nurskiej, dała mi życie z
mojej matki, spoczywającej w Andrzejewie, w diecezji łomżyńskiej.
Wolno mi tu w obliczu Boga w Trójcy Świętej Jedynego dziękować za
chrzest, za to, że w parafii Zuzela byłem przyjęty do Kościoła powszechnego,
któremu teraz mam zaszczyt całą duszą służyć. Pragnąłbym tak służyć,
abym wam, moi Ziomkowie - wstydu nie przyniósł, żebyście mogli powiedzieć,
że ten Prymas Polski, który wyszedł z ziemi łomżyńskiej, uczciwie
służył Kościołowi Bożemu".
Rok 2001, Rok Prymasa Tysiąclecia, stanie się okazją
do zgłębiania osobowości i nauczania ks. kard. Stefana Wyszyńskiego.
W uroczystość odpustową Przemienienia Pańskiego 6 sierpnia
cała diecezja łomżyńska uczci pamięć Wielkiego Polaka, prosząc Boga
o rychłą beatyfikację Sługi Bożego Stefana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu