- można tak powiedzieć - jest nowym patronem Polski. Na terenie naszej diecezji mamy dwie parafie pod Jego wezwaniem. W Bukownie i Sosnowcu. Mało kto wie, że w czasie wojny Święty uratował będziński kościół Świętej Trójcy przed spaleniem. Kult św. Andrzeja Boboli napotykał na różne przeszkody. Najpierw długo czekano na kanonizację, bo Polski na mapach Europy nie było. Gdy już wyniesiono Męczennika na „najwyższy stopień chwały ołtarzy”, wybuchła wojna. Później w rozwoju kultu przeszkadzali najeźdźcy z Moskwy i ich rezydująca w Warszawie delegatura. Wreszcie dwa lata temu św. Andrzej został ogłoszony, obok św. Stanisława Biskupa i Męczennika, św. Wojciecha i św. Stanisława Kostki Patronem Polski. W ostatecznej realizacji starego pomysłu pomógł Ksiądz Prymas. Szczególnie ciekawa jest historia z uratowaniem będzińskiego kościoła. Zdaniem ówczesnego proboszcza parafii, ks. Mieczysława Zawadzkiego, to był cud. 8 września 1939 r. Niemcy urządzili prowokację. Podpalili żydowską synagogę i żydowskie, wysokie domy, które stały w okolicach kościoła. Iskry sypały się na dach kościoła, z którego wyniesiono już Najświętszy Sakrament i co cenniejsze przedmioty na plebanię. Proboszcz w tym czasie modlił się za wstawiennictwem „najświeższego świętego”. „To, że kościół i plebania ocalały, to prawdziwa łaska Boża wyproszona za przyczyną św. Andrzeja Boboli” - pisał ks. Zawadzki w kronice parafialnej i w innym miejscu dodawał: „Jestem głęboko przekonany, że św. Andrzej ocalił kościół będziński i plebanię”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu