Ruch na ulicy ustał. Ostatni przechodnie leniwie poruszali się
w tylko sobie znanych kierunkach.
Z otwartych balkonów można było usłyszeć głos spikera telewizyjnych
wiadomości. Robiło się szaro. Niebo, do niedawna krwistoczerwone,
ściemniało i pokryło się gęstą warstwą chmur. Silny wiatr uniósł
do góry sporą kupę śmieci leżącą przy kratce ściekowej. Deszcz był
tylko kwestią czasu.
Na przystanku, tuż obok warsztatu szewskiego, stało dwóch
młodzieńców. Ostrzyżeni "na jeża", ubrani byli w dżinsowe spodnie,
skórzane kurtki i sportowe buty. Wszystko w czarnym kolorze. Jedyne,
co ich odróżniało, to kolor włosów: jeden był szatynem a drugi blondynem.
Na tle burych kamienic wyglądali jak przybysze z krainy ciemności.
W pewnym momencie jeden z nich wsadził rękę do kieszeni i wyjął poruszające
się "coś". W pierwszej chwili wydawało się, że to żywe stworzenie,
może maleńka myszka, później okazało się, że to telefon komórkowy
z wibrującym elementem.
- Mów - szatyn powiedział niedbale do kogoś znajdującego
się po drugiej stronie linii - nie taka była umowa, jutro o czwartej
- zdenerwował się i skończył rozmowę.
- Co się tak irytujesz, nie odda kasy to dostanie w łeb
- uspokajał go blondyn - Znowu kupiłeś telefon. Jest bardzo mały
i chyba lekki.
- Masz, potrzymaj. Waży tylko 100 gram. Dostałem do niego
zestaw słuchawkowy i skórzany pokrowiec. Ma wbudowany element wibrujący
i port podczerwieni. Dzięki temu może współpracować z wieloma urządzeniami.
Poza tym ma zegar, budzik i super gry.
- Świetna rzecz. Pokażę ci moją. Nie jest wprawdzie taka
lekka, ale w nazwie ma "shark" i dostęp do internetu, a co ważniejsze,
dzięki niej mogę odczytywać wiadomości z mojego konta e-mailowego.
Ekstra sprawa.
- Czekaj - przeszkodził mu szatyn, chowając swój telefon
do kieszeni - idzie ten studencik z naszego osiedla, zabawimy się
z nim.
- Cześć młody, co słychać. Masz 3 złote na browar, pomóż
kolegom w potrzebie.
- Nie wygłupiaj się, stać cię na piwo a ja się spieszę i
nie mam dla ciebie czasu.
- O, jaki drażliwy - odezwał się blondyn - może zamówić
taksówkę przez komórkę, której ty nie masz bo za "cienki" jesteś.
- Właśnie, że mam i to lepszą od twojej.
- Żartujesz - ożywili się chłopcy - ma dostęp do internetu
i pojemną baterię?
- No jasne, bateria starcza mu na długie lata.
- A jaka to komórka - zapytali jednocześnie.
- Komórka mózgowa - odparł chłopak z uśmiechem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu