Reklama

Prosto z mostu

Prawdziwe "reality show"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy gdzieś pod koniec lat 80. poprzedniego wieku przeczytałem po raz pierwszy "Rok 1984" George.a Orwella, poraziła mnie wizja opisanego tam świata. Świata zamkniętego i totalnie kontrolowanego, świata tragicznej beznadziejności. Może ta wizja była tym straszniejsza, że co prawda PRL "ledwo zipał" i podskórnie wszyscy czuli bliskość jakiejś zmiany, jednak przeciętny obywatel raczej nie był w stanie przewidzieć jej kierunku i charakteru. Ci, którzy przeżyli już różne " przełomy", wiedzieli, że czasami rzeczywistość po nich była jeszcze gorsza niż ta wcześniejsza.

Na szczęście Orwellowskiego modelu świata nie udało się wprowadzić żadnemu z totalitarnych państw. Komunizm upadł w Polsce i w innych krajach. Zdawałoby się, że nikt już nie zechce wskrzeszać wizji, w myśl której "Wojna to Pokój", "Wolność to Niewola", a "Ignorancja to Siła", że pozostanie ona literackim oskarżeniem wszelkiego totalitaryzmu. Któż mógł przy-

puszczać, że ledwie kilkanaście lat potem wróci do nas jako swego rodzaju "zabawa" pop-kultury. Tym był w moim przekonaniu program " Wielki Brat", którego pierwsza edycja kilka dni temu zakończyła się w jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych.

Generalnie jestem przeciwnikiem programów utrzymywanych w konwencji "pokazywania rzeczywistości" (nie mylić z rzetelnymi i cennymi w swej treści programami dokumentalnymi). W audycjach " reality show" drażni mnie wyreżyserowana autentyczność uczestników i ich skłonność do ekshibicjonizmu sięgającego często w najbardziej intymne sfery prywatności. Te programy pokazują, że za pieniądze można wszystko . pogodzić się z odwiecznym wrogiem, przygarnąć "czarną owcę" w rodzinie, "wyspowiadać się" z osobistych tragedii, niepowodzeń, czasami łotrostw. Gama zjawisk jest szeroka, a wszystko twarzą do kamery, często w potokach łez. Taka jest "rzeczywistość telewizyjna", czyli taka, jaką chcą nam pokazać realizatorzy programu. Co jest poza studiem telewizyjnym? To już mniej ważne.

Program "Wielki Brat" poszedł jeszcze dalej. Jego uczestnikom nie kazano sięgać do przeszłości. Oni mieli tworzyć teraźniejszość . może raczej tylko w niej współuczestniczyć . w z góry określonych warunkach i gronie, pod ścisłą kontrolą niewidzialnego Wielkiego Brata, na oczach milionów telewidzów, mających prawo do współdecydowania o tym, kto powinien pozostać w "Domu", a kto się z niego ma wyprowadzić. Któryś z uczonych psychologów czy socjologów powiedział, że ten program to świetny "eksperyment", dający możliwość społecznego oczyszczenia się telewidzów (ba, znacznej części społeczeństwa, skoro stale program ten oglądało 4-6 mln osób, a finał prawie 8,5 mln). A ja myślę, że o żadne szczytne cele tu nie chodziło, tylko po prostu o "kasę" związaną z wielką oglądalnością i wpływami z reklam. Jeżeli już "eksperyment" to przypominający ponurą rzeczywistość już to starożytnej, rzymskiej areny, już to XX-wiecznych obozów koncentracyjnych i psychologicznego " prania mózgów", już to wreszcie ową Orwellowską wizję świata.

Może przesadzam, bo przecież w trakcie i po emisji "Wielkiego Brata" nikt nie zginął. Czy jednak trzeba aż umrzeć fizycznie, by przestać być człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Żal mi było ludzi po obu stronach szklanego ekranu: uczestników programu, że zgodzili się na własne upodlenie; telewidzów, że tak łatwo dali się wtłoczyć w tryby kultury masowej, hołdującej często najniższym instynktom.

Ponadto widzę w tym wszystkim jeszcze jedno wielkie niebezpieczeństwo. Skoro raz udało się . na krótko, za pieniądze i, mimo wszystko, w ograniczonym zakresie . zrealizować wizję świata "Wielkiego Brata", któż jest w stanie zaręczyć, że współcześni "inżynierowie społeczni" nie zechcą spróbować owego "eksperymentu" na szerszą skalę, na dłużej i oczywiście już bez zapłaty? Kolejny "reality show", tym razem w I programie TVP i z aferą FOZZ w tle, dowodzi, że w sojuszu ze światem polityki telewizja może wiele, a właściwie wszystko. Widzowie i tak zobaczą to, co zechcą im pokazać usłużni funkcjonariusze "Wielkiego Brata".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Zanosić innym żywego Boga”. Jak wygląda posługa księży i szafarzy wobec chorych?

2025-02-08 20:00

[ TEMATY ]

Lourdes

chorzy

Adobe.Stock

Kapłani i Nadzwyczajni Szafarze Komunii Świętej regularnie odwiedzają osoby chore w domach, przynosząc im Chrystusa w sakramencie Eucharystii. O to, jak wyglądają takie wizyty i jakie mają znaczenie, zapytaliśmy ich uczestników: chorego, księdza i szafarza.

Księża w wielu parafiach odwiedzają chorych w pierwsze piątki lub soboty miesiąca. Tak dzieje się również w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Krakowie-Kurdwanowie i parafii Matki Bożej Różańcowej w Krakowie-Piaskach Nowych. – Czasem są to doraźne wezwania do chorych, których stan się nagle pogorszył. Część chorych sama zgłasza się telefonicznie. Czasem proszą o to ich bliscy. Niektórych potrzebujących udaje się „odnaleźć” przy okazji kolędy. Gdy, jako księża, widzimy potrzebę, to proponujemy regularne wizyty — wyjaśnia ks. Mateusz Kozik, wikariusz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Krakowie-Kurdwanowie, odwiedzający chorych, należących do tej właśnie wspólnoty. – Oprócz wizyt księży, co niedzielę świeccy szafarze zanoszą do domów chorych parafin Komunię św. — dodaje ks. Bartosz Zaborowski, wikariusz parafii Matki Bożej Różańcowej w Krakowie- Piaskach Nowych. Piotr Jamróz posługę Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej w parafii św. Kazimierza Królewicza na krakowskich Grzegórzkach pełni już 16 lat. – Moja posługa i współbraci szafarzy polega na zanoszeniu Chrystusa do chorych parafian. W czasie Mszy św. udzielamy Komunii tylko w przypadku, gdy brakuje księży. W każdą niedzielę i święta uczestniczymy w Eucharystii, pełniąc posługę przy ołtarzu. Po Eucharystii udajemy się do „swoich” chorych, zanosząc im Komunię św. — podkreśla pan Piotr.
CZYTAJ DALEJ

Pożegnano tragicznie zmarłego ks. Jarosława Wypchło

2025-02-08 16:04

[ TEMATY ]

diecezja radomska

pogrzeb kapłana

Foto: ks. S. Piekielnik / www.diecezja.radom.pl

Ks. Jarosław Wypchło

Ks. Jarosław Wypchło

W Domasznie odbył się dziś pogrzeb proboszcza tamtejszej parafii, 48-letniego ks. Jarosława Wypychło, który 3 lutego zginął w wypadku samochodowym. Uroczystościom w kościele pw. Matki Bożej Częstochowskiej przewodniczył biskup radomski Marek Solarczyk. Pogrzeb odbył się z ceremoniałem strażackim Ochotniczych Straży Pożarnych RP, bowiem zmarły był ich kapelanem. W koncelebrze uczestniczyło ok. 70 kapłanów.

- Dzisiaj zawierzamy życie ks. Jarosława, jego posługę kapłańską, całą wspólnotę parafialną w Domasznie i tych wszystkich, których ksiądz proboszcz jednoczył i którzy go wspominają - mówił bp Solarczyk.
CZYTAJ DALEJ

Pożegnano tragicznie zmarłego ks. Jarosława Wypchło

2025-02-08 16:04

[ TEMATY ]

diecezja radomska

pogrzeb kapłana

Foto: ks. S. Piekielnik / www.diecezja.radom.pl

Ks. Jarosław Wypchło

Ks. Jarosław Wypchło

W Domasznie odbył się dziś pogrzeb proboszcza tamtejszej parafii, 48-letniego ks. Jarosława Wypychło, który 3 lutego zginął w wypadku samochodowym. Uroczystościom w kościele pw. Matki Bożej Częstochowskiej przewodniczył biskup radomski Marek Solarczyk. Pogrzeb odbył się z ceremoniałem strażackim Ochotniczych Straży Pożarnych RP, bowiem zmarły był ich kapelanem. W koncelebrze uczestniczyło ok. 70 kapłanów.

- Dzisiaj zawierzamy życie ks. Jarosława, jego posługę kapłańską, całą wspólnotę parafialną w Domasznie i tych wszystkich, których ksiądz proboszcz jednoczył i którzy go wspominają - mówił bp Solarczyk.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję