Reklama
1. Tytuł niniejszych rozważań to fragment relacji o zachowaniu się najwyższych kapłanów jerozolimskich po zniknięciu z grobu ciała Jezusa. Wręczeniu określonej sumy pieniędzy towarzyszył nakaz:
„Będziecie mówić tak: Uczniowie Jego przyszli nocą, gdy myśmy spali i wykradli Go. Gdyby się to doniosło do namiestnika, to my postaramy się go uspokoić tak, żebyście byli bezpieczni” (Mt 28,
12-14). Jest to klasyczny przykład korupcji a dokładniej, przekupstwa urzędników państwowych.
Elementy istotne tego procederu nie zmieniły się do dnia dzisiejszego:
- chodzi o korzyść dwustronną: korumpującego i korumpowanego; pierwszy, mimo przekazania pewnej wartości, na transakcji ostatecznie zarabia; drugi, bez żadnych nakładów i większego wysiłku pomnaża
stan swojego posiadania;
- obie strony czują się względnie bezpiecznie w tym sensie, że dający nie zadenuncjuje biorącego ani odwrotnie, ponieważ obaj za takie zachowanie się wobec prawa są winni przestępstwa.
Przykładem najbardziej klasycznym korupcji jest łapownictwo w jego najrozmaitszych postaciach. Jedna z naszych gazet podaje taką oto wcale nie kompletną listę korupcji:
- najrozmaitsze oszustwa podatkowo-finansowe ukrywane przez całe lata dzięki „uprzejmości” pracowników skarbowych;
- miasta bezprawia, czyli całe aglomeracje ludzkie, w których „przestępcy wymuszają haracze, przejmują ochronę nad klubami rozrywkowymi i dyskotekami” a wszystko to jest możliwe
dzięki powiązaniom przestępców z miejscowymi przedstawicielami administracji, czerpiącej z tej działalności wcale nie bagatelne korzyści;
- łapownictwo w mundurach. „Wśród 159 przypadków korupcji wykrytych przez CBS tylko w r. 2003 ponad sto dotyczy służb mundurowych. Pierwsze miejsce zajmują tu celnicy…, drugie
policjanci… reszta to inne służby (wojsko, straż pożarna, służba więzienna itp.)”;
- „O korupcję oskarżanych jest pięciu pracowników wymiaru sprawiedliwości, głównie prokuratorów i trzech urzędników odpowiedzialnych za kontrolę”. To chyba szczególnie niepokojące.
I uwaga końcowa: „Coraz częściej członkowie grup przestępczych zdobyte nielegalnie środki finansowe przeznaczają na działalność charytatywną, chcąc tym samym uzyskać poparcie władz i pozytywną
ocenę ze strony mediów lub społeczności lokalnych”.
Podsumowanie tego raportu, choć wprost dotyczy świata polskich gangów, łączy się ściśle ze zjawiskiem łapownictwa, przynajmniej w ich fazie początkowej: „Straty spowodowane przez działalność
gangów to prawie 150 mld. złotych. Główne obszary aktywności grup przestępczych to: haracze, handel ludźmi, przerzut i kradzieże samochodów, produkcja i sprzedaż narkotyków, produkcja alkoholu bez akcyzy
i przemyt papierosów, wyłudzanie zwrotu podatków, dotacje, subwencji i kredytów, pranie pieniędzy…”. Każde z tych działań jest opłacane jakąś formą łapówki.
I ostatnie zdanie: „Dane CBŚ pokazują wzrost o 100% wykrytych przez Biuro przypadków łapownictwa (wśród policjantów ten wzrost wynosi nawet 500%).
Tak oto w statystykach światowych Polska znajduje się wśród krajów najbardziej skorumpowanych. Warto się zastanowić, jakie są główne przyczyny tego schorzenia. Trzeba przecież coś robić, żeby wyjść
z tej groźnej zapaści.
Reklama
2. Przyczyna pierwsza to chyba uleganie odwiecznej pokusie łatwego zdobywania przeróżnych dóbr tego świata. Wiadomo, że tej pokusie próbował szatan poddać samego Zbawiciela świata. Wtedy to ludzkość
usłyszała słowa, które należałoby przypominać także dziś wszystkim amatorom łatwego zdobywania chleba: „Nie samym chlebem żyje człowiek”. Tak więc pierwsza przyczyna schorzenia zwanego korupcją
kryje się w samej skażonej grzechem pierworodnym strukturze psychicznej człowieka. Skłonności do posiadania jak najwięcej, za cenę jak najmniejszego wysiłku.
Stwierdzono też, że przypadków korupcji notuje się znacznie więcej wśród mężczyzn niż wśród kobiet. Kolejną przyczyną korupcyjnych czynów, jest poczucie dumy i niewłaściwe rozumienie męskiej godności.
Ale do zgubnego uruchomienia tych sił przyczyniają się czynniki zewnętrzne a wśród nich:
- środowisko zawodowo-koleżeńskie;
- najbliższa rodzina, zwłaszcza małżonka i dorastające dzieci.
Przynależenie do określonego środowiska zobowiązuje do troski o należyty stan posiadania i charakterystyczny dla tego środowiska styl życia: trzeba odpowiednio mieszkać, bo wypada nie tylko bywać
u innych, lecz także innych przyjmować godnie u siebie; czas wolny trzeba spędzać tak jak inni i w takich miejscach jak oni; nie wypada posługiwać się byle jakim pojazdem; trzeba się odpowiednio ubierać,
we właściwych szkołach kształcić dzieci itp. Wszystko to czyni się z obawy, aby nie zostać wyeliminowanym ze środowiska, od przynależenia do którego zależy rzekomo wszystko.
Rolę, niestety arcy zgubną mogą czasem odegrać małżonki lub zwłaszcza dorastające już dzieci, zgłaszające różne, najczęściej wyolbrzymione potrzeby. Małżonka nie w pełni zadowolona z rodzinnego stanu
posiadania daje do zrozumienia swemu mężowi, że jest życiowo niezaradny i dlatego w domu brak tego wszystkiego, z czym pokazują się inni z tego samego środowiska: gorszy dom, gorszej klasy pojazd, nie
takie same wyjazdy zagraniczne, itp. Nic nie jest w stanie urazić dumy małżonka i ojca bardziej, jak narzekania na tego rodzaju braki. Nierzadko pojawia się też zarzut, że taki mężczyzna nie jest dobrym
ani mężem ani ojcem, bo nie troszczy się należycie o całą rodzinę. Ponieważ narzekania te kończą się zazwyczaj apelami: „No, zróbże coś! Zobacz, jak inni żyją!” - to w końcu zapada decyzja.
„Ambitne” dzieci w tych lamentacjach zwykle towarzyszą mamie. Nawet psychicznie odporny mężczyzna nie jest w stanie wytrzymać zbyt długo takiej presji. Zaczyna się „upodabnianie”
do innych. I wtedy taki nieszczęśnik dostaje się pod wpływy innego środowiska, tego przestępczego. Tam obowiązują zasady bardzo szczególnej solidarności. Niełatwo wycofać się z tych zgubnych procederów.
Byłoby to niebezpieczne dla nowego otoczenia, które czuwa nieustannie nad tym, żeby ktoś nie zaczął „sypać”. Niełatwo zejść z tej drogi, nawet gdyby się chciało, nie mówiąc już o samopoczuciu,
jakie towarzyszy tak naprawiającym stan swego posiadania. Niedawno pewna dorastająca dziewczyna uciekła z domu, bo dowiedziała się, że piękną nową willę tatuś buduje za pieniądze uzyskane w czasie napadów
na ciężarowe samochody z drogimi towarami. Kończą się też często takie próby poprawy stanu posiadania w więzieniu. Opowiadał niedawno taki eks-więzień, że gdy go zwolniono z więzienia, nie znalazł już
ani swojej dawnej żony ani domu, w którym zamieszkał w międzyczasie ktoś inny. Krótko mówiąc: „przekręty” nie zawsze się opłacają.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
3. Na zakończenie jeszcze o dwu rodzajach działań ostatecznie też opartych na łapownictwie i bardzo trudnych do prawnego odkrycia; chodzi o płatną konkurencję i o parlamentarny lobbing.
Płatna konkurencja ma ostatecznie na celu definitywne wyeliminowanie z tak zwanej branży innego przedsiębiorcy po to, by swoją działalnością nie pomniejszał naszych dochodów; warto wydać na to jakieś
pieniądze; opłaci się w perspektywie nieco odleglejszej. Lobbing parlamentarny to próba wywarcia - najczęściej nie za darmo - określonego nacisku na parlamentarzystów po to, żeby uchwalanym
ustawom nadawać pożądane kształty. W jednym i w drugim przypadku - to znaczy przy nieuczciwym zwalczaniu konkurencji oraz przy forsowaniu określonych ustaw rolę niechwalebną mogą też odgrywać -
najczęściej nie bezinteresownie - różnego rodzaju media.
4. Bardzo niekorzystne są dla relacji międzyludzkich skutki łapownictwa. Nikt nikomu nie wierzy, odczuwa się brak jakiegokolwiek społecznego zaufania. Mnożą się i komplikują coraz bardziej systemy
kontroli, co sprawia, że jednostki autentycznie uczciwe i zatroskane rzeczywiście o dobro wspólne nie chcą uczestniczyć w sprawowaniu władzy; przewidują bowiem, że staną się przedmiotem różnych podejrzeń,
że trzeba im będzie ciągle z czegoś się tłumaczyć. Wtedy jakby z konieczności pojawiają się ludzie bez skrupułów, gotowi poddać się prawom łapowniczych układów. I tak oto rosną korupcyjne statystyki.
Zastanawiano się niedawno w prasie, kogo powinno się karać surowiej: wręczających czy przyjmujących łapówki? W odpowiedziach przeważała opinia, że jednak łapówkobiorców, tym bardziej, iż wiadomo,
że wielu spraw nie da się załatwić, jeśli się nie zostawi w odpowiednim miejscu przysłowiowej koperty. Różne opinie pojawiają się też w debatach nad wymierzaniem kar za łapownictwo. Generalnie jedni wypowiadają
się za karaniem bardziej dotkliwym, inni są temu przeciwni, jeszcze inni sądzą, że kary w ogóle nie byłyby potrzebne, gdyby ludzie byli lepiej wynagradzani za swoją pracę. Nie wydaje się, by którakolwiek
z tych sugestii przyczyniłaby się w sposób widoczny do zlikwidowania zjawiska łapownictwa.
Rodzi się na koniec pytanie, jak należałoby przekonywać ludzi, żeby nie dopuszczali się korupcyjnych czynów. Pytanie tego rodzaju zadawał kiedyś zapewne św. Paweł, gdy konstruował cały swój system
pouczeń moralnych. I tak niekiedy przypominał dobrze czyniącym wizję przyszłej nagrody a złym obraz kary wiecznej. Kiedy indziej apelował do zdrowego rozsądku swoich podopiecznych, jeszcze kiedy indziej,
odwoływał się do ich chrześcijańskiej godności. Tak na przykład pisze do Efezjan: „Proszę was zatem… żebyście postępowali w sposób godny powołania, jakie zostało do was skierowane”
(Ef 4, 1); podobnie w 1 Tes 4, 7: „Powołał nas bowiem Bóg nie do rozpusty, lecz do świętości”. Miałoby się ochotę tę rację przytoczyć czasem łamiącym przykazania Boże Polakom. Przecież nasza
tradycyjna katolickość powinna nas do czegoś zobowiązywać. Mamy pełne prawo posługiwać się takim rozumowaniem, bo łapownictwo i udział w różnych aferach gospodarczych zdarza się przecież nierzadko w środowiskach
ludzi ochrzczonych a czasem być może także wśród praktykujących katolików. Czy takie odwoływanie się do wielowiekowych przekonań religijnych może przynieść pożądany skutek? Może jednak niekiedy tak. W
przeciwnym razie cały trud głoszenia Ewangelii nie miałby sensu. Trzeba mieć nadzieję. Głoszenie Dobrej Nowiny, to sprawa nadziei jeszcze bardziej niż samo bycie chrześcijaninem.