Swą dymisję, do której od pewnego czasu przygotowywał braci i siostry Wspólnoty, 74-letni br. Enzo Bianchi złożył jeszcze w ub.r. Została ona oficjalnie potwierdzona podczas kapituły 26 grudnia, z dniem wejścia w życie 25 stycznia br.
Rezygnację założyciel Wspólnoty uzasadnił zmęczeniem. W komunikacie ją ogłaszającym z 6 stycznia dodał, że „w historii każdej nowej wspólnoty monastycznej przejście od kierowania nią przez założyciela do kolejnego pokolenia jest pozytywnym znakiem rozwoju i dojrzałości”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nowy przeor ma 60 lat. Do Wspólnoty wstąpił w 1980 r. Jest biblistą. Zajmował się także m.in. formacją nowicjuszy.
Wspólnotę z Bose założył w 1965 r. student ekonomii Enzo Bianchi. Obecnie liczy ona ok. 80 osób, mężczyzn i kobiet, katolików i ewangelików, w tym duchownych. Sam założyciel pozostał zwykłym bratem zakonnym. Choć uznana kanonicznie przez miejscowego biskupa, ze względu na swój międzywyznaniowy charakter Wspólnota Monastyczna z Bose nie jest katolickim zgromadzeniem zakonnym. Od 1993 r. organizuje ona we współpracy z Kościołem prawosławnym słynne międzynarodowe konferencje ekumeniczne o duchowości prawosławnej. Są one miejscem dialogu między wschodnią i zachodnią tradycją chrześcijaństwa.
Zakładając przed 50 laty swą wspólnotę, br. Enzo Bianchi liczył na to, że przyczyni się ona do odnowienia życia monastycznego. Ta nadzieja – jak przyznaje – jednak się nie spełniła.
„Niestety, muszę powiedzieć, że jest to jedyna rana, którą wynoszę z tego doświadczenia. Kiedy rozpoczynałem, wydawało się, że przed życiem monastycznym otwiera się nowa przyszłość. Głęboko w to wierzyłem i obwieszczałem, zwłaszcza pod koniec ubiegłego wieku, że zaczyna się wiosna życia monastycznego. Tymczasem na początku nowego tysiąclecia kryzys dotyka wszystkie klasztory. W wielu wygasa już życie. To mnie bardzo zasmuca. Ponadto muszę powiedzieć, że w Kościele zarówno monastycyzm, jak i liturgia znalazły się w cieniu. To nie pomaga. Wielu mnichów ma poczucie, że się o nich nie pamięta. Z drugiej strony być na marginesie to przecież nasze powołanie. Mamy więc sposobność wykazać się wiernością Ewangelii. Ale naprawdę mnie zasmuca ten wielki kryzys życia monastycznego, ten stały spadek nowych powołań, brak wierności, starzenie się wielu wspólnot, które coraz częściej muszą zamykać klasztory, bo nie są już w stanie zabezpieczyć tego, co najbardziej istotne, czyli liturgii” - powiedział br. Enzo Bianchi.