Reklama

Rok polski

Triduum Paschalne i Wielkanoc

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Poprzedzające Wielkanoc dni określa się mianem Triduum Paschalnego. Rozpoczyna je Wielki Czwartek - dzień ustanowienia Eucharystii i kapłaństwa (stąd też nazwy tego dnia - Wieczerzy Pańskiej oraz Dnia Kapłańskiego). Rano biskupi w katedrach święcą oleje potrzebne do udzielania sakramentu chrztu, bierzmowania i sakramentu chorych. Podczas wieczornej Mszy św. po hymnie „Chwała na wysokości Bogu” milkną dzwony, nastrój smutku podkreśla dźwięk kołatek, które zastępują dzwonki ołtarzowe. Ofiara Eucharystyczna zawieszona zostaje do Oficjum Zmartwychwstania. Na pamiątkę obnażenia Chrystusa zdejmuje się całe nakrycie ołtarza. W średniowiecznym Wrocławiu kapituła przed wschodem słońca odmawiała ciemną jutrznię, podczas której sukcesywnie gaszono 11 świec, zaś dwunastą - symbolizującą uwięzionego Chrystusa, przenoszono na ołtarz. Na Śląsku gospodynie piekły tego dnia placki i baby, doglądając, by nie kosztowali ich domownicy. Wieczorem spożywano ostatni posiłek przed wielkanocnym śniadaniem, zostawiając nieumyte naczynia, by miały się czym pożywić dusze zmarłych i skrzaty domowe. Dzieci, które w domach obmywały symbolicznie starszym nogi, dostawały za to łakocie. Na wsiach palono kukłę Judasza - zdrajcy wszech czasów. Natomiast we wschodniej Małopolsce gospodynie piekły tego dnia perepiczki - specjalne baby, które zanoszono na cmentarz. Gospodarze wymieniali się nimi między sobą nad grobami przodków niejako w obecności ich dusz (dzień ten uważany był dawniej przez Słowian za dzień zaduszny).

W Wielki Piątek

- dzień Krzyża - w śląskich domach mówiono szeptem, lustra okrywano kirem i zatrzymywano zegary. Tańce i śpiewy były ciężkim grzechem. We Wrocławiu dziewięć córek ubogiej wdowy, które zlekceważyły powagę Wielkiego Piątku, obróciło się - według legendy - w kamień na fasadzie domu przy ul. Szewskiej. Stało się to w chwili, gdy wymykały się z domu przez okno do karczmy. W dniu tym, podobnie jak w Wielki Czwartek, nie wolno było piec chleba. Gdyby złamano ten niepisany zakaz, skazana byłaby na głód cała wieś (nieszczęście można było odwrócić tylko moczeniem przez niesforną gospodynię „skalanej” dzieżki w stawie). W Wielki Piątek starsi nic nie jedli. Wcześniej gospodynie wypiekały jedynie z mąki i wody postne praliczki. Pieczono też plaskury - cienkie placki na wodzie z szafranem, który był drogi, dlatego mogli pozwolić sobie na nie tylko bogaci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wielka Sobota

jest dniem ciszy i oczekiwania. Przygotowuje się tzw. święcone, wypieka wielkanocne mazurki, strucle, kołacze i oczywiście słynne polskie baby, które muszą być ogromne, pulchne i doskonale wyrośnięte. Na święcone powinien składać się chleb - na pamiątkę tego chleba, którym Jezus nakarmił tłumy na pustyni (chleb symbolizuje też ciało Chrystusa, a więc i życie wieczne), mięso - na pamiątkę baranka paschalnego i pokarmów, jakie spożywał Jezus, jajka - symbol nowego życia i zmartwychwstania, sól, która oznacza nieśmiertelność (jej niezwykłość pochodzi od samego Boga, który już w Starym Testamencie uczynił z niej symbol przymierza, a potem Jezus nazwał Apostołów „solą tej ziemi”) oraz pieprz i chrzan, które są odpowiednikami biblijnych gorzkich ziół. Obecnie święcone nosi się do kościoła w koszyczku, kiedyś starano się poświęcić wszystkie potrawy.
„Na samym środku stał baranek wyobrażający Agnus Dei z chorągiewką, calutki z pistacjami; ten specyał dawano tylko damom, senatorom, dygnitarzom i duchownym. Stało czterech przeogromnych dzików, to jest tyle, ile jest części roku. Każdy dzik miał w sobie wieprzowinę, alias: szynki, kiełbasy, prosiątka. Kuchmistrz najcudowniejszą pokazał sztukę w upieczeniu tych odyńców. Stało tandem 2 jeleni, także całkowicie pieczonych ze złotymi rogami, całe do admirowania: nadziane były rozmaitą zwierzyną, alias: zającami, cietrzewiami, dropiami, pardwami. Te jelenie wyrażały 12 miesięcy. Naokoło były ciasta sążniste, tyle, ile tygodni w roku, to jest 52, całe cudne placki, mazury, żmudzkie pirogi, a wszystko wysadzane bakaliją. Za niemi było 365 babek, to jest tyle, ile jest dni w roku” - to tylko fragment opisu święconego na pewnym polskim dworze, jaki w XIX-wieczny dał etnograf Łukasz Gołębiowski. Trudno byłoby iść z takim święconym do kościoła, dlatego ksiądz przychodził do dworu. Dopiero potem odwiedzał chłopskie chaty. Aby ułatwić mu pracę, zbierano się w jednym miejscu, np. pod krzyżem przydrożnym. Niektórzy gospodarze starali się policzyć, ilu gospodyniom przypalił się chleb. Jeśli takich chlebów było 24, to wróżyło to skwarne lato. Przypalony chleb to wstyd dla gospodyni, ale jeszcze większy byłby, gdyby któraś przyniosła do poświęcenia popękaną „paskę”. Paskę wypiekano z mąki pszennej, żytniej lub gryczanej. Była pulchna, po wierzchu smarowano ją słoniną i ozdabiano krzyżem z ciasta. Czasami zdobiły ją motywy florystyczne lub inne, dlatego przypominała kołacz weselny. Gdy gospodynię było na to stać, dodawała do paski imbiru, szafranu lub liści bobkowych (paska była wówczas znacznie smaczniejsza). Podczas jej przygotowywania i wypiekania gospodarzowi nie wolno było zaglądać do dzieży ani do pieca, bo by mu - jak wierzono - wąsy posiwiały. Wielka Sobota była dniem niezwykle pracowitym dla księży. W 1733 roku biskup płocki załamywał ręce, że księża biegają po domach, zamiast święcić ogień i wodę. I nie byłoby właściwie w tym nic gorszącego, gdyby nie to, że wielu duchownych, zaznawszy prawdziwie polskiej gościnności, nie było potem w stanie sprawować świętych obrzędów przy ołtarzu. Jest w polskim zwyczaju, że po przyjściu ze święconym do kościoła adoruje się choć przez chwilę grób Pański.
Wielka Sobota stanowiła kiedyś nierozerwalną całość z Wielkanocą. Liturgię rozpoczynano w nocy, aby o świcie powitać dzień Zmartwychwstania Pańskiego (jest to już uroczystość wielkanocna). Jest życzeniem Kościoła, aby i obecnie liturgia Wielkiej Soboty rozpoczynała się wieczorem, po zmroku. Odbywają się wówczas ceremonie Wigilii Paschalnej związane z poświęceniem ognia i wody - dwóch żywiołów, które oprócz aspektu katastroficznego i niszczycielskiego, posiadają moc oczyszczającą i dobroczynną. Wierni zebrani obok kościoła na poświęcenie paschału modlą się, by żywioły stały się dla nich źródłem życia, a nie śmierci. Odprawia się wówczas tzw. liturgię światła. Kapłan na zewnątrz kościoła święci ogień, od którego zapalany jest paschał - wielka woskowa świeca symbolizująca Chrystusa. Następnie od paschału, który wnosi się uroczyście do zupełnie ciemnego kościoła, wierni zapalając świece przekazują sobie światło. Wypełnia ono w końcu cały kościół. Zwieńczeniem obrzędu liturgii światła jest śpiew „Exultet” - „Niech się weseli zastęp aniołów”. Ale to nie koniec uroczystości. Kolejnym podniosłym obrzędem Wielkiej Soboty jest poświęcenie wody chrzcielnej, po którym następuje odnowienie przyrzeczeń chrztu świętego i rozpoczyna się Msza św. Ponownie brzmi radosny śpiew Gloria, po którym zapalają się światła, grają organy i biją dzwony na znak radości, że zbliża się dzień Zmartwychwstania Pańskiego. Procesja rezurekcyjna ma miejsce zaraz po tej Mszy św. lub nazajutrz rankiem.
Dawniej w Wielką Sobotę, po powrocie do domu wygaszano ogień w piecach. Przez cały rok napatrzył się na ludzką biedę i niesnaski w rodzinie - nie był więc już czysty. Nowy ogień zapalano od paschału i przynoszono do domu.

Niedzielę Wielkanocną

rozpoczyna poranna Msza św. rezurekcyjna: donośnie bijące dzwony obwieszczają Zmartwychwstanie Pańskie. Po przyjściu do domu można usiąść do tradycyjnego śniadania wielkanocnego, które rozpoczyna się dzieleniem jajkiem. Obrzęd ten, spełniając podobną funkcję jak dzielenie się opłatkiem, zawiera aspekt magiczny - symbolizuje przekazywanie sobie nowego życia. Tego dnia nie gotuje się posiłków, nie sprząta, nie myje naczyń i unika wzajemnych odwiedzin. To dzień typowo rodzinny. Wielkanocne śniadania bywają czasami prawdziwymi ucztami. Tak przynajmniej było na dworze Władysława Jagiełły, na którym do wypiekania wielkanocnych strucli z serem zużywano jednorazowo... 800 jaj, worek białej mąki i trzy kopy sera.
W Poniedziałek Wielkanocny - inaczej lany oblewano dawniej wodą nie tylko kobiety, ziemię (aby lepiej rodziła), ale i krowy, żeby dawały więcej mleka.

2004-12-31 00:00

Ocena: 0 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież ogłosił kanonizację bł. Carlo Acutisa

Na zakończenie dzisiejszej audiencji ogólnej Ojciec Święty ogłosił, że w przyszłym roku, w Dniu Dzieci i Młodzieży w kontekście Jubileuszu (30 maja do 1 czerwca), dokona kanonizacji błogosławionego Karola Acutisa.

W Dniu Młodzieży (28 lipca do 5 sierpnia), również w Roku Świętym, Papież dokona kanonizacji bł. Piotra Jerzego Frassatiego.
CZYTAJ DALEJ

Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny

[ TEMATY ]

wspomnienia

Wikimedia Commons

Prezentacja Marii w świątyni obraz Tycjana. By Titian [Public domain], via Wikimedia Commons

Prezentacja Marii w świątyni obraz Tycjana. By Titian [Public domain], via Wikimedia Commons

21 listopada w tradycji katolickiej przypada święto, na temat którego większość wiernych nie wie zbyt wiele. Inne święta i uroczystości związane z Matką Bożą są nawet przeciętnie zorientowanym dość dobrze znane – przeważnie wiemy bowiem, czym było Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny, Jej Wniebowzięcie, Niepokalane Poczęcie czy Zwiastowanie Pańskie, ale gdy słyszymy o ofiarowaniu, niejeden spośród wiernych ma problem ze zdefiniowaniem istoty tego święta. Przypomnijmy więc czym ono jest.

Zgodnie ze starotestamentowym zwyczajem Żydzi, zanim ich dziecko ukończyło piąty rok życia, zabierali swe dziecko do jerozolimskiej świątyni i oddawali kapłanowi, by ofiarował je Panu. Był to rytuał podobny w swej ziemskiej wymowie do ustawionego oczywiście później – już wśród chrześcijan – chrztu. Podobnie jak to przez wieki w późniejszej tradycji katolickiej, tak i wśród żydów niektóre matki, w związku ze szczególnymi dla siebie wydarzeniami, niektóre spośród swoich dzieci decydowały się, tuż po urodzeniu, oddać na służbę Bogu. To także odbywało się podczas obrzędu ofiarowania.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Pizzaballa: zapytajmy, kto jest królem naszego życia

2024-11-21 17:47

[ TEMATY ]

życie

król

kard. Pizzaballa

Vatican Media

kard. Pierbattista Pizzaballa

kard. Pierbattista Pizzaballa

Królestwo Jezusa nie wyklucza nikogo: każdy może do niego należeć, pod warunkiem, że jest w stanie podtrzymywać w sobie żywe pytanie, za którym królem pójść i którą prawdę wybrać - stwierdza komentując fragment Ewangelii (J 18, 33-37) czytany w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata (24 listopada 2024 r.) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.

Księga Wyjścia jest pełna pytań, które będą towarzyszyły biblijnemu Izraelowi przez całą historię objawienia: kto jest prawdziwym królem? Czy ten, który daje mi pożywienie, ale mnie uciska i odbiera mi wolność, jak faraon w Egipcie, czy ten, który mnie wyzwala i zbawia, jak Pan Bóg? Jest to pytanie o to, który z nich jest królem naszego życia, którego z nich chcemy, jest to pytanie, jakie wszyscy musimy sobie postawić.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję