Franciszek postawił pytanie o motywy, dla których lud tłumnie podążał za Jezusem. Zacytował słowa Ewangelii mówiące o licznych chorych pragnących uzdrowienia. Dodał, że byli też ludzie, którzy chcieli słuchać Jezusa, bo nie mówił jak ich uczeni w Piśmie, ale przemawiał z mocą, a to poruszało serce. Papież zauważył, że ów tłum przybywał spontanicznie, nie był przywożony autobusami, jak to często się dzieje, gdy organizowane są manifestacje i wiele osób musi brać w nich udział, żeby, gdy będzie sprawdzana obecność, nie stracić miejsca pracy.
Ojciec Święty zaznaczył że ludzie ci przybywali, bo coś czuli, do tego stopnia, że Jezus polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Podkreślił, iż to Bóg Ojciec pociągał ich do Jezusa, który był wzruszony i ulitował się nad nimi, bo byli jak owce nie mające pasterza (por. Mk 6, 34). A Ojciec przez Ducha Świętego przyciągał ludzi do Jezusa. Franciszek dodał, że nie argumentacja apologetyczna poruszała lud, ale Ojciec.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Następnie papież zauważył, że po scenach mówiących o entuzjazmie ludu podążającego za Jezusem mowa jest o duchach nieczystych, które na widok Jezusa padały przed Nim i wołały: „Ty jesteś Syn Boży”.
Reklama
„To jest prawda; taka jest rzeczywistość, jaką odczuwa każdy z nas, kiedy zbliża się Jezusa. Duchy nieczyste starają się temu przeszkodzić, prowadzą wojnę przeciwko nam. «Ależ, Ojcze, jestem bardzo wierzący; zawsze chodzę na Mszę św. ... Ale nigdy nie miałem takich pokus. Dzięki Bogu, że nie!». «Módl się, bo jesteś na złej drodze!». Życie chrześcijańskie bez pokus nie jest chrześcijańskie: jest ideologiczne, jest gnostyckie, ale nie chrześcijańskie. Kiedy Ojciec przyciąga ludzi do Jezusa, jest też ktoś inny, który przyciąga w sposób przeciwny i wypowiada ci wojnę wewnętrzną! I dlatego Paweł mówi o życiu chrześcijańskim jako o walce: codziennej walce” – powiedział Ojciec Święty.
Franciszek dodał, iż jest to walka, by pokonać i zniszczyć imperium zła, imperium szatana. Jezus bowiem przyszedł po to, aby zniszczyć szatana, jego wpływ na nasze serca. I o ile Ojciec przyciąga ludzi do Jezusa, to zły duch usiłuje niszczyć. Zatem życie chrześcijańskie jest walką, i aby w nim postępować naprzód trzeba się zmagać, aby Jezus zwyciężył.
„Zastanówmy się, jakie jest nasze serce: czy odczuwam tę walkę w moim sercu? Między wygodnictwem a służbą dla innych, między rozrywką a modlitwą i oddawaniem czci Ojcu, pomiędzy jednym a drugim, czy odczuwam walkę? Między chęcią czynienia dobra lub czegoś, co mnie zatrzymuje, czy przypominam człowieka ascetycznego? Czy jestem przekonany, że moje życie wzrusza serce Jezusa? Jeśli nie jestem o tym przekonany, to muszę dużo się modlić, aby w to uwierzyć, abym otrzymał tę łaskę. Niech każdy z nas spojrzy w swoje serce, jak wygląda sytuacja. I prośmy Pana, byśmy byli chrześcijanami, którzy potrafią rozeznać, co się dzieje się w naszym sercu i wybrali właściwą drogę, na której Ojciec przyciąga nas do Jezusa” – zakończył papież swoją homilię.