„Kto chce innych zapalać, musi sam płonąć”
(L. Hirschfeld)
Żywa zapewne jest w nas Ewangelia z I Niedzieli Wielkiego Postu - kuszenie Jezusa Chrystusa na pustyni. Szatan przystępuje do swojego dzieła, gdy Jezus - człowiek jest osłabiony i wyczerpany
fizycznie. Kusi wielce nęcącymi propozycjami. Odpowiedź Jezusa jest zdecydowana - nie będziesz kusił Pana Boga swego - idź precz, szatanie. Przeliczyłeś się, kłamco świata. A jak my radzimy
sobie, drodzy Czytelnicy Głosu!
Jestem pewny, że wielu z Was na okres Wielkiego Postu złożyło przysięgę Bogu, podejmując np. abstynencję od alkoholu i papierosów. Chociaż okres wyrzeczenia nie jest długi - tylko czterdzieści
dni - to nierzadko przychodzą okresy ludzkiej słabości, które stwarzają zagrożenie w wypełnieniu do końca przysięgi. To szatan w różny podstępny sposób stara się przeszkodzić w wypełnieniu postanowienia.
„Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie...” (Mt 26, 41) - taką radę daje nam Ewangelia. Przysięgi składają dorośli, a nieletni? Tych obowiązuje abstynencja z mocy prawa,
z mocy złożonych przyrzeczeń na I Komunii św. oraz troska o harmonijny i zdrowy rozwój organizmu. Dorośli powinni pomóc im w wypełnianiu ich obowiązków. Nikt chyba nie zaprzeczy, że odrzucenie alkoholu
i papierosów jest dobrem, służy osobie i rodzinie. Czy nie warto zatem zrobić na złość kusicielowi i przedłużyć przysięgę wielkopostną na dłuższy okres, poświęcając ją np. nieletnim dzieciom lub za nadużywającego
alkohol dorosłego członka rodziny? Taka postawa będzie świadectwem pełnej dojrzałości - również chrześcijańskiej. Bardzo często banalna jest przyczyna, która wstrzymuje nas od odrzucenia alkoholu
na dłuższy okres. Posłużę się przykładem. Spotkałem znajomego, który wyznał mi swoją radość, bo rzucił papierosy - grubo ponad rok nie pali. Dobrze się czuje i jest szczęśliwy. Skoro tak, napomknąłem,
że może warto spróbować większej radości. „Jeżeli cię na to stać - powiedziałem - to wyeliminuj np. na rok czasu ze swojego życia alkohol w każdej postaci - podejmij abstynencję.
Dopiero wtedy głębiej zanurzysz się w pełnię i piękno swojego rodzinnego życia”.
Odpowiedź rozmówcy była zaskakująca. „Nie mogę podjąć abstynencji alkoholowej, bo nikt nie przyjdzie do mojego domu, żaden kolega czy przyjaciele”. Zapytałem więc: „Czy twoi bliscy
przychodzą do ciebie tylko po to, by wypić?”. Odpowiedzi nie było, rozmowa się zakończyła.
Drodzy Czytelnicy!
Nie potrzeba nikogo przekonywać, jak wielka jest pokusa zła, gdy człowiek wkroczył na ścieżkę dobra i prawdy - gruntownie przestawił swoje życie na wymogi Ewangelii i żyje zgodnie z Dekalogiem.
Staje się wtedy „dziwakiem” w oczach świata. Gdy jednak rozejrzymy się wokół siebie, to zobaczymy wielu dziwaków, ale autentycznych - na rogatkach ulic i osiedli wracających nad ranem
na rauszu do domów chwiejnym krokiem, zniszczonych fizycznie i zagubionych. Czy więc warto zwracać uwagę na obelgi, że jest się innym - czyli normalnym człowiekiem? Czy warto wątpić w zasadność
powziętych decyzji, jeśli doświadczamy piękna życia i miłości, dobra i prawdy, wolności i szczęścia? W trudnych chwilach dawajmy odpór złu - nie będziesz mnie kusił, szatanie! Z kłamcą świata nie
jest mi po drodze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu