Ile wart jest dla mnie Chrystus? Św. Paweł pisze: „I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego
i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa” (Flp 3, 8). A dla mnie? Ile wart jest dla mnie Chrystus?
Często tak bywa w życiu, że musimy skrupulatnie liczyć każdy grosz i decydować, na co nas stać, a z czego można zrezygnować. Skromne zasoby przeznaczamy przede wszystkim na te rzeczy, które uważamy
za najważniejsze. W czasie obfitości nie myśli się o tym, bo starczy na wszystko.
Podobnie jest z czasem. Kiedy mamy dużo wolnego, ze swobodą i bez stresu robimy wszystko, co chcemy. Kiedy jednak czasu jest mało, z troską patrzymy w kalendarz i decydujemy, co jest najważniejsze,
najpilniejsze i na co przeznaczymy te niewiele godzin czy dni, które mamy do dyspozycji.
Tak samo jest z innymi, obok pieniędzy i czasu, „zasobami” naszego życia. Kiedy czujemy, że się kurczą, jesteśmy przynagleni, by wybrać to, co najważniejsze.
A ile wart jest Chrystus? Ile miejsca w naszym życiu, ile „zasobów” jesteśmy gotowi oddać, by Go zdobyć, by Go poznać? Mój śp. dziadek powiadał, że za dobrego konia trzeba dobrze zapłacić,
a odnosił te słowa właśnie do wiary.
Kiedy braknie nam czasu, co znika z naszego planu dnia? Czy przypadkiem nie modlitwa? Kiedy musimy wybrać, co robić w niedzielę, co wygrywa? Narty, jezioro, mecz, zabawa czy Msza św.? Za każdym razem,
kiedy mówimy „nie mam czasu”, tak naprawdę chodzi o to, że „jest coś ważniejszego, na co przeznaczyłem mój czas”. Oczywiście dotyczy to między innymi środków pieniężnych, na co
je przeznaczam, tego, ile jestem w stanie ofiarować na sprawy dotyczące Chrystusa, wiary i Kościoła. To tylko kilka zewnętrznych znaków, które pozwalają się zorientować, co jest najważniejsze.
Te zewnętrzne znaki to tylko konsekwencje czegoś, co rozgrywa się w głębi naszego człowieczeństwa czy naszego umysłu. Można by tak ładnie powiedzieć, że chodzi o to, ile miejsca w moim sercu dajemy
Jezusowi. Dla św. Pawła wszystko inne było jak śmieci i rzeczywiście od chwili swego nawrócenia wszystko, cały swój czas, pieniądze, energię oddał Jemu, swemu Panu. Dla św. Franciszka wszystko inne było
nieważne, zostawił to, by zostać ubogim „bratem mniejszym”. Dla św. Maksymiliana w chwili wyboru własne życie było mniej istotne od życia współwięźnia. Poniósł śmierć jako wierny uczeń Chrystusa.
Dla Matki Teresy własne życie było nieistotne, gdy Jezus wezwał ją do służby najuboższym. Liczył się tylko On i Jego wola. Można by tu wyliczyć całą litanię świętych, zarówno z czasów odległych, jak i
współczesnych. Większości z nich nie zauważamy, choć żyją tak blisko nas. Oni nie dbają, by ich zauważono. Dla nich liczy się tylko Chrystus, a wszystko inne gotowi są stracić.
Ile wart jest dla mnie Chrystus? Ile jestem gotów dać, by Go zdobyć, by Go poznać, by Go kochać? To jedno z pytań, które koniecznie trzeba sobie zadać w Wielkim Poście.
Pomóż w rozwoju naszego portalu