Z dziekanem ks. Stanisławem Budzyńskim, proboszczem parafii Grabowiec, kapelanem osób niepełnosprawnych diecezji zamojsko-lubaczowskiej, rozmawia Renata Kowalczyk
Renata Kowalczyk: - W czasie Wielkiego Postu w szczególny sposób rozważamy Mękę Pańską, Jego cierpienie i ból. Ikoną cierpiącego Chrystusa są niepełnosprawni i chorzy, z którymi Ksiądz współpracuje już od dawna...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Stanisław Budzyński: - Tak, moja „wielka przygoda” rozpoczęła się w 1972 r., wtedy to w Kraczewicach k. Poniatowej zostały zorganizowane II wczasorekolekcje, byłem tam jako diakon w grupie posługujących zwanej personelem. Ogromnie przeżyłem to pierwsze spotkanie z osobami niepełnosprawnymi. Następne lata to wyjazdy wakacyjne do Dąbrowicy k. Lublina, Sitańca, na Roztocze, piesze pielgrzymki z Janowa na Jasną Górę, wyjazd do Lourdes, piesza pielgrzymka na spotkanie z Ojcem Świętym podczas Dnia Młodzieży w Częstochowie w 1991 r. Od 1998 r. niepełnosprawni wraz z opiekunami wyjeżdżają do Dubienki, gdzie każdego roku w budynku internatu, organizowane są spotkania, które nazywamy wczasorekolekcjami. Wolontariuszami jest cudowna młodzież licealna i studencka. Na program spotkań składają się codzienne konferencje związane z tematem roku, jest wspólna Msza św. w kościele parafialnym, Droga Krzyżowa w plenerze, chwile wspólnych medytacji, dużo śpiewu. Organizujemy ogniska, wyprawy nad wodę w rozlewisku Bugu, spacery, spotkania z ciekawymi ludźmi (odwiedził nas Jan Budziaszek - perkusista „Skaldów”, autor Dzienniczka perkusisty) i wiele innych atrakcji. Jest także czas przeznaczony na konkretną terapię, przystosowaną do potrzeb ludzi niepełnosprawnych. Do Dubienki zapraszamy ludzi niepełnosprawnych nie tylko z terenu naszej diecezji. W ciągu roku mamy rożne spotkania towarzyskie i formacyjne, staramy się w miarę możliwości być razem. Chcemy jako wielka rodzina uczestniczyć w radościach i smutkach naszych przyjaciół.
- Jak wielu niepełnosprawnych obejmuje Ksiądz swoją opieką i kim oni są?
- Trudno mówić o liczbie osób, które są w kręgu moich zainteresowań, ta praca ma zasięg dość szeroki. Mam kontakty z przyjaciółmi niepełnosprawnymi z kilku diecezji, posługa ta jest bardziej personalna
niż terytorialna. To są ludzie o różnych rodzajach niepełnosprawności, także niepełnosprawni umysłowo. Jedni przebywają w domach rodzinnych, inni w domach opieki, np. w Tyszowcach. Niepełnosprawni otwierają
się „na zewnątrz”: niektórzy pięknie działają w Grupie Aktywnej Rehabilitacji „Feniks” w Zamościu pod kierownictwem Pani Jasi i Pana Bogdana; są tacy, którzy skończyli studia jak
Pan Staszek z Tarnogrodu. Jeden z nich - Pan Józef, matematyk z wykształcenia spiritus movens wielu działań w swoim mieście, organizator pielgrzymek pieszych, niezmordowany działacz społeczny, autor
kilku książek, setek artykułów, od 10 lat wspomaga razem z komitetem pracę duszpasterską ks. Włodzimierza w Równem na Ukrainie.
Mamy też piękne małżeństwa niepełnosprawnych, są oni często świadectwem dla ludzi, gdzie powinni szukać źródła prawdziwego szczęścia.
- Czy sami niepełnosprawni chętnie korzystają z pomocy oferowanej przez Kościół?
Reklama
- Bardzo sobie cenią to, co oferuje im Kościół, człowiekowi potrzeba bowiem do pełni życia nie tylko rzeczy materialnych. Praca nad sobą, troska o duchowość tych ludzi to są sprawy bardzo ważne.
- Kościół katolicki wpływa na świadomość ludzi, także odnośnie do problematyki niepełnosprawnych. Postawa Kościoła kształtuje społeczność ludzi wierzących, jest dla nich kierunkowskazem, który nie tylko uświadamia im potrzebę zainteresowania się nimi. Jak to „zainteresowanie” wygląda w rzeczywistości?
- Niestety, w wielu środowiskach nie docenia się jak należy tych, o których mówimy „skarby Kościoła”, „nauczyciele miłości”. Mają do pokonania wiele trudności, człowiek sprawny musi przebić się przez ogromne bariery, chcąc poślubić osobę niepełnosprawną. Z kontaktów z moimi przyjaciółmi wiem, ile oni mogą dać dobra, jakie to są cudowne wymiany darów.
- Ludzie chorzy, niepełnosprawni, cierpiący nie powinni być pozostawieni sami sobie, ale powinni znajdować oparcie w najbliższym otoczeniu, szczególnie w rodzinie...
- Dla nas wszystkich rodzina to wielki skarb, ogromne oparcie w sensie duchowym i materialnym. W naszym środowisku jest wiele przykładów matek, które z ogromnym oddaniem opiekują się swoimi niepełnosprawnymi dziećmi, czasem jest ich więcej niż jedno. Wspomniałem o matkach, oczywiście ojcowie też na swój sposób są ze swoimi dziećmi, także rodzeństwo. Najbardziej nowoczesne i doskonałe domy opieki nie są w stanie zastąpić domu rodzinnego!
Cdn.