Reklama

Czytając prasę niekatolicką...

Będą nami manipulować...

Niedziela toruńska 12/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W pewnych środowiskach w Polsce aborcja od lat pozostaje tematem, z którego - i to całkiem dostatnio - żyje niejedno dziennikarskie pióro. Pamiętamy, że zażarte boje zwolenników i przeciwników zabijania nienarodzonych „ze względów społecznych”, toczone przez niemal dekadę po upadku komunizmu, zakończyły się wprowadzeniem (1993 r.) i utrzymaniem w mocy (1997 r.) ustawy chroniącej życie. Ustawa ta ukróciła haniebny proceder zabijania poczętych dzieci, zapoczątkowany ustawą komunistycznego Sejmu z kwietnia 1956 r.
Nowa ustawa, zasadniczo chroniąc życie od chwili poczęcia, pozostawiła kilka furtek, dopuszczających możliwość aborcji w pewnych sytuacjach ekstremalnych (np. gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa). Była więc ona i tak wyrazem kompromisu między obrońcami życia a zwolennikami nieograniczonego zabijania nienarodzonych. Stopniowo jednak tych ostatnich zaczęło w naszym kraju ubywać. Powoli, przy ogromnym wysiłku ludzi dobrej woli, w Polsce zaczęto odbudowywać podstawy cywilizacji życia. W świadomości społecznej zaszły ogromne zmiany; w umyśle i sumieniu statystycznego Jana Kowalskiego na dobre zagościło czy to zdroworozsądkowe, czy oparte na racjach religijnych lub naukowych przekonanie, że człowiekiem jest się od chwili poczęcia.
Wiemy też dobrze, że nowe rozwiązania prawne nie wszystkim poszły w smak. Przez długi czas dostęp do nieskrępowanej aborcji był sztandarowym hasłem SLD; z tym hasłem na ustach postkomuniści doszli do władzy w 2001 r. (notabene poparci przez niejednego tzw. praktykującego katolika, z czego nie zawadziłoby zrobić sobie, nawet po 3 latach, rachunku sumienia...), lecz ze względów taktycznych zmuszeni byli powstrzymać się od jego realizacji, gdyż o wiele bardziej potrzebowali poparcia lub przynajmniej neutralności Kościoła w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Drugim, niewielkim, lecz za to bardzo hałaśliwym i wpływowym środowiskiem wołającym o powrót nieograniczonego prawa do aborcji, są organizacje feministyczne, które zawsze mogą liczyć na nagłośnienie swych postulatów przez większość polskich (chciałoby się sprecyzować: polskojęzycznych) mediów.
Wspomniane środowiska nigdy nie wyrzekły się planów przywrócenia w Polsce aborcyjnego „róbta co chceta”. Po zeszłorocznym referendum, które przesądziło kwestię przystąpienia Polski do UE, zaczęły one ze zdwojoną gorliwością dążyć do zmiany obowiązującej ustawy. Ostatnie tygodnie są pod tym względem szczególnie niepokojące - nie tyle pod względem proaborcyjnych publikacji, co pod względem jakości wysuwanych argumentów, będących w gruncie rzeczy socjotechnicznymi chwytami, obliczonymi na manipulowanie opinią publiczną. Obawy musi budzić fakt, że zabiegi te jako żywo zaczynają przypominać metody, zastosowane w kampanii na rzecz zniesienia zakazu aborcji, która przed 30 laty okazała się niezwykle skuteczna w Stanach Zjednoczonych.
Prof. Bernard Nathanson, jeden z liderów tamtej kampanii, a później, po wewnętrznej przemianie, wielki orędownik ochrony życia ludzkiego od poczęcia, ujawnił prawdę o metodach działań, które doprowadziły do zalegalizowania aborcji po drugiej stronie Atlantyku. Jak to było możliwe, że kilka pozbawionych skrupułów osób nie tylko wywróciło do góry nogami tamtejsze prawo dotyczące aborcji, lecz przede wszystkim zniszczyło tak żywy w społeczeństwie amerykańskim szacunek do życia? Oto prosty instruktaż, jak to zostało zrobione w Stanach Zjednoczonych i jak to można zrobić wszędzie; także w Polsce.
Po pierwsze - grupa ta miała po swojej stronie większość dziennikarzy. Dysponując sympatią wielkonakładowych dzienników i magazynów, publikowała w nich fachowo spreparowane dane statystyczne. Podawano na przykład, że rocznie w USA dokonuje się ok. miliona nielegalnych aborcji, a w rzeczywistości było ich ok. 150 tys.; liczbę kobiet umierających podczas tych zabiegów szacowano na 10 tys. rocznie, podczas gdy prawdzie odpowiadała liczba 200-300 zmarłych kobiet. Pomijano milczeniem lub bagatelizowano zagrożenia związane z tzw. legalną aborcją (powikłania, krwotoki, infekcje, przedawkowanie narkozy itp.). Taktyka ta w krótkim czasie ukazała swą straszliwą skuteczność: w ciągu kilku lat udało się na tyle uśpić świadomość Amerykanów, że bez większego oporu przyjęli oni decyzję Sądu Najwyższego z 22 stycznia 1973 r. o legalizacji dzieciobójstwa aż do dziewiątego miesiąca ciąży. Nastało aborcyjne Eldorado; sam prof. Nathanson stworzył w Nowym Jorku największą klinikę aborcyjną świata (jak wspomina po latach, czuje się odpowiedzialny łącznie za śmierć 75 tys. nienarodzonych dzieci, wśród których było też jego własne).
W ostatnich miesiącach zwolennicy aborcji w Polsce, wzorem swych amerykańskich poprzedników, przechodzą do ofensywy. Szereg artykułów, reportaży i umiejętnie dobranych (a może wręcz sfabrykowanych) listów od czytelniczek, charakteryzuje się niesamowitą wręcz agresywnością. Dowiadujemy się w nich o piekle tysięcy kobiet, zmuszonych do pokątnych zabiegów, za wielkie pieniądze, z narażeniem życia, w strachu przed donosem do prokuratury, przy dźwięku chóralnych śpiewów dochodzących z pobliskiego kościoła - jak dramatycznie opisuje swe przeżycia jedna z nich (Czy nie byłoby prościej urodzić to dziecko i zostawić w szpitalu, by trafiło w lepsze, kochające ręce? Tylu ludzi w Polsce latami czeka na adopcję...). Zdaniem autorów tych publikacji podziemie i turystyka aborcyjna osiągają w Polsce niebotyczne rozmiary. Padają liczby rzędu 80-200 tys.! (Obrońcy życia podważają te dane, wskazując na fakt, że w 1997 r. liczba - prawnie wówczas dozwolonych - aborcji „na życzenie” wyniosła nieco ponad 3 tys....). Stąd już niedaleko do wniosku: skoro ustawa jest powszechnie omijana, to należy ją znieść. Idąc tym tokiem rozumowania, skoro w Polsce nie sposób opanować korupcji, złodziejstwa, rozbojów, gwałtów, jazdy po pijanemu, to może też należałoby je po prostu wykreślić z rejestru przestępstw?
Nie dajmy się zwariować. Pamiętajmy, że w dyskusji na temat aborcji wszelkie rzeczowe argumenty są po stronie obrońców cywilizacji życia. Zwolennikom zabijania nienarodzonych pozostaje tylko kłamstwo, fałszowanie danych statystycznych i manipulowanie naszymi emocjami. Jeśli zaś są wśród nich osoby z tytułami naukowymi, czy laureaci prestiżowych nagród, to tym gorzej dla nich. Widocznie trzy-cztery litery przed nazwiskiem nie są w stanie same z siebie uczynić kogoś człowiekiem wielkiego formatu...
Spodziewajmy się w bliskiej przyszłości potężnej kampanii proaborcyjnej, zmierzającej do „wyprania” naszych mózgów i sumień. Jej promotorzy są duchowymi spadkobiercami twórców stalinowskiej ustawy z 1956 r. i hitlerowskiej z 1941 r. (wtedy po raz pierwszy zalegalizowano aborcję na ziemiach polskich). Ostrożne szacunki mówią o 20 mln zamordowanych dzieci - ofiar tych ludobójczych ustaw. Przez lata wmawiano nam, że w ten sposób, „kontrolując” liczbę narodzin, byliśmy chronieni przed biedą, bezrobociem, przeludnieniem. Dziś przychodzi nam inaczej spojrzeć na te sprawy. Projekt konstytucji Unii Europejskiej wyraźnie preferuje kraje o dużej liczbie ludności. Reszta ma „siedzieć cicho i słuchać”, jak swego czasu raczył nas pouczyć prezydent Francji. A demografowie biją na alarm: starzejemy się, za kilkanaście lat nie będzie komu zapracować na świadczenia emerytalne dla obecnych 40-, 50-latków.
Cóż, może o to chodzi...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Bardziej żyć” – maturzyści arch. wrocławskiej, diec. bydgoskiej i kaliskiej

2025-03-14 19:09

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka maturzystów

archidiecezja wrocławska

Diecezja Kaliska

Diecezja bydgoska

BPJG

Pielgrzymka Maturzystów archidiecezji wrocławskiej

Pielgrzymka Maturzystów archidiecezji wrocławskiej

Jak „bardziej żyć”, mądrze wybierać, pamiętać, że nie tylko umysł potrzebuje korepetycji, ale i duch, by wiara stawała się jak tlen, a Ewangelia pasją i radością, tego m.in. uczą się maturzyści na Jasnej Górze. Pielgrzymują dziś tutaj młodzi z arch. wrocławskiej, diec. kaliskiej i bydgoskiej.

„Jest nadzieja” - to nie tylko hasło Wrocławskiej Archidiecezjalnej Pielgrzymki Maturzystów, ale także „przekonanie” wielu młodych, którzy szukając oparcia, przyjeżdżają do Maryi. Prawie 600 maturzystów przybyło na Jasną Górę, aby oddać Królowej Polski swoje życie i prosić o opiekę. Patronują im np. św. Jan Paweł II, św. Rita czy św. Jadwiga Śląska. Także i w tym roku z maturzystami pielgrzymowali uczniowie szkół średnich.
CZYTAJ DALEJ

"Ja jestem Niepokalane Poczęcie" - najnowszy film od dziś w kinach!

2025-03-14 08:02

[ TEMATY ]

film

Niepokalane Poczęcie

Maryja

Michał Kondrat

Materiał prasowy

Kadr z filmu "Ja jestem Niepokalane Poczęcie”

Kadr z filmu Ja jestem Niepokalane Poczęcie”

Tytuł filmu to słowa, którymi Matka Boża przedstawia się św. Bernadecie w 1858 roku w Lourdes. Dlaczego Maria akurat tak chce być określana? Pełnometrażowa produkcja łączy wypowiedzi światowych ekspertów Pisma Świętego z widowiskowymi scenami fabularnymi z udziałem polskich aktorów.

Producentem i reżyserem jest Michał Kondrat, twórca takich filmów, jak „Prorok”, „Czyściec”, „Miłość i Miłosierdzie” oraz „Dwie Korony”. „Ja jestem Niepokalane Poczęcie” przenosi widzów do czasów ewangelicznych i zbliża ich do zrozumienia tajemnicy Niepokalanego Poczęcia oraz roli Marii w dziele zbawienia.
CZYTAJ DALEJ

"W swoim nauczaniu wskazywałeś drogę do Boga i pokazywałeś, jak uświęcać się w życiu codziennym" - wspomnienia ks. Marka Mekwińskiego

2025-03-14 23:51

ks. Łukasz Romańczuk

Na cmentarzu ceremonii pogrzebowej przewodniczył ks. Adam Łuźniak

Na cmentarzu ceremonii pogrzebowej przewodniczył ks. Adam Łuźniak

Pogrzeb wiąże się także ze wspomnienia o osobie zmarłej. Nie inaczej było podczas pogrzebu ks. Marka Mekwińskiego. Przed rozpoczęciem Eucharystii, a także na jej zakończenie głos zabierały osoby, które chciały podzielić się słowem i świadectwem poznania zmarłego kapłana.

Wśród przemawiających były panie Władysława i Anna oraz pan Ryszard z parafii NMP Królowej Polski we Wrocławiu - Klecinie. Podzielili się oni wspomnieniami jeszcze z lat 90-tych, kiedy poznali ówczesnego diakona Marka podczas rekolekcji w Bożkowie. Opowiedzieli też o swojej przyjaźni oraz wspólnych spotkaniach podczas różnych jubileuszy. - Stałeś się nam bardzo bliski, bo widzieliśmy w Tobie Boga i Twoją żywą wiarę. W swoim nauczaniu wskazywałeś drogę do Boga i pokazywałeś, jak uświęcać się w życiu codziennym - mówili, zwracając się do zmarłego kapłana.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję