W wygłoszonej podczas Mszy św. pogrzebowej homilii bp Ryś odniósł się do odczytanej Ewangelii, mówiącej o wielkim żniwie, dla którego brakuje robotników. "To jest słowo dla nas. Jezus widzi tłumy. Wchodziłem do tego kościoła o wpół do dwunastej i nie było miejsca. Tylu ludzi Chrystus potrafi zebrać posługą jednego człowieka i jego działaniem. A ta wspólnota jest tylko znakiem tego, jak Jezus pragnie zbierać ludzi" - podkreślił.
Hierarcha pytał zebranych co zrobią z obrazem samych siebie przy trumnie zmarłego. "Jakże wyraźna jest prośba Jezusa o to, by wołać do Boga, by wyprawił robotników na Jego żniwa. Kiedyście się ostatnio modlili o powołanie do benedyktynów? A kiedyście się ostatnio modlili za tych, którzy są powołani, żeby naprawdę byli robotnikami?" - pytał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wskazał, że moment modlitwy przy trumnie o. Jana Pawła nie ma polegać na litowaniu się nad tym, że młodo umarł, ale powinien być chwilą rozpoznania i podjęcia odpowiedzialności za to, czym żył. "To nie jest tak, że ten cały obszar ewangelizacji i apostolstwa ma teraz umrzeć razem z nim, bo nie będzie człowieka, który potrafi w to wejść. Ten człowiek zrodzi się z naszej wspólnej modlitwy, nas jak tu jesteśmy" - uznał.
Reklama
Zwrócił uwagę, że uczciwa modlitwa w tej intencji może prowadzić do rozeznania własnego powołania. "Ten, kto przepowiada, kto wchodzi w misję apostolską, czyni to w drodze. Ten, który głosi Jezusa tak jak Jan Paweł, sam jest nieustannie w drodze, sam jest ciągle otwarty na nowe doświadczenie Pana, na pełniejsze Jego spotkanie, na głębsze Jego poznanie" - wyjaśniał.
Bp Ryś dodał, że ważne jest to, że zmarły benedyktyn nie mówił ludziom o Bogu tylko tego, czego nauczył się w seminarium czy podczas nowicjatu. "On był ciągle w drodze, ciągle otwarty, ciągle poszukujący. Nieraz na takich drogach, gdzie my się boimy chodzić" - ocenił.
Na zakończenie podziękował Bogu za o. Konobrodzkiego, którego nazwał "robotnikiem na żniwie Pana". "Dziękujemy Ci też za to słowo, która pokazuje nam co jest naszą odpowiedzialnością i zadaniem. Chcemy podjąć to zadanie dlatego, żeby nasza modlitwa za duszę Jana Pawła i za wszystko co uczynił oraz co zdziałał w swojej posłudze była z naszej strony uczciwa" - powiedział.
O. Konobrodzki został pochowany na cmentarzu pod wzgórzem opactwa. W kondukcie pogrzebowym uczestniczyli członkowie rodziny, współbracia, parafianie, przyjaciele oraz osoby z grup kościelnych, z którymi był związany. "Był dobrym kapłanem - młodzież go lubiła, starsi też. Wyróżniało go pogodne nastawienie do ludzi" - powiedziała Joanna z Tyńca.
"Znałam go niedługo. Pół roku temu udzielał moim dzieciom ślubu. I to jego wielka zasługa, że stanęli przed ołtarzem. Mam więc za co mu dziękować. To był ciepły, serdeczny i niezwykle otwarty człowiek" - przyznała pani Katarzyna z Warszawy.
O. Jan Paweł Konobrodzki urodził się w Wołominie. Po maturze wstąpił do opactwa tynieckiego. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk papieża Jana Pawła II w Lublinie w 1987 r. Przez wiele lat pracował w parafii tynieckiej jako wikary i brał udział w wielu projektach wydawnictwa Tyniec. Ostatnio posługiwał jako duszpasterz w Podgórkach Tynieckich oraz pomagał w opiece nad starszymi i chorymi braćmi w klasztorze. Zmarł nagle w niedzielę 27 listopada. Miał 56 lat.