„Życie nabiera sensu, gdy umiemy cieszyć się nim i czynimy je piękniejszym dla drugiego człowieka”.
David Ben Gurion
Pożyteczne ferie
Reklama
W październiku 2003 r. Fundacja Wspomagania Wsi ogłosiła po raz drugi konkurs dla organizacji lokalnych, które chcą zrealizować w czasie ferii zimowych 2004 r. własne projekty spędzania tego
czasu, przeznaczone dla uczniów ze wsi i miasteczek, liczących sobie do 6 tys. mieszkańców. Jak czytamy w regulaminie: „Celem konkursu jest umożliwienie dzieciom/młodzieży, które zostają na czas
ferii w swoich miejscowościach, spędzenia tego czasu w swojej społeczności lub w gminie w sposób pożyteczny dla siebie i innych, atrakcyjny i bezpieczny”. Najlepsze z projektów organizatorzy postanowili
nagrodzić dotacjami w wysokości do 2 tys. zł.
Zaproszenie do konkursu wypatrzyła na szkolnej tablicy ogłoszeń katechetka Danuta Kostrzewa. Jak sama mówi, marzą się jej różne inicjatywy dla dzieciaków... ale wszystko rozbija się o pieniądze”.
Już w poprzednich latach nauczycielka próbowała wychodzić do uczniów z różnymi propozycjami. Udało się jej np. przygotować i wystawić z uczniami jasełka dla mieszkańców Domu Pomocy Społecznej w Tomaszowie
Mazowieckim. Podczas ferii w 2003 r. dzieci mogły pod jej opieką korzystać ze szkolnego komputera, gier i sali gimnastycznej. Zawiadomienie o konkursie dodało D. Kostrzewie skrzydeł - nawet
gdy okazało się, że wniosku o dotację nie może złożyć szkoła, jak było to pierwotnie planowane. Zgodnie z regulaminem mogą to być instytucje takie jak: parafie, stowarzyszenia i organizacje, także religijne.
Wtedy katechetka udała się do swojego Księdza Proboszcza. Ks. Marian Wnuk szybko podjął decyzję: „Róbcie, a ja wam pomogę”.
Od tej pory Danuta Kostrzewa i Halina Socha zajęły się przygotowywaniem dokładnego harmonogramu zajęć i zabieganiem o sponsorów (nie było przecież wiadomo, czy uda się wygrać pieniądze w konkursie),
nawiązywaniem kontaktów. Podstawowe pytanie, które sobie powtarzały, brzmiało: Jak to zorganizować, żeby nie tylko zapewnić dzieciom odpoczynek, ale zrobić z nimi coś pożytecznego? Wtedy przypomniały
sobie o kontaktach z tomaszowskim DPS, o tym, że zawsze pragnęły, aby kontakty z jego mieszkańcami były częstsze niż tylko przy okazji jasełek. Tak powstał projekt zatytułowany: „By zapalić iskierkę
radości...”.
„... w smutnych oczach ludzi samotnych”
Projekt ten miał na celu uwrażliwienie dzieci na potrzeby starszych, samotnych ludzi. Jak słusznie stwierdziły jego autorki: „W każdej miejscowości są ludzie starsi, którzy nie mogą oczekiwać codziennej pomocy od swoich bliskich. Niektóre domy mieszkalne znajdują się daleko od głównych dróg, z tego też względu starsi ludzie mają problem z dotarciem do sklepu czy apteki. Zauważyły to również nasze dzieci podczas tamtej zimy (a była długa i mroźna). Wyszłyśmy więc z propozycją, aby nieść taką pomoc ludziom mieszkającym obok nas. Po wstępnych rozmowach, wywiadach stwierdziłyśmy, że bardzo chcemy zapalić w nich iskierkę radości”. Nauczycielki wierzyły, że dzięki realizacji projektu dzieci zdobędą nowe doświadczenia i spostrzegą, jak wiele mogą ofiarować innym. Uwrażliwią się na potrzeby drugiego człowieka. Ważnym efektem miało też być kształtowanie umiejętności wyszukiwania pomysłów na scenariusze, stroje, dekoracje, umiejętność współpracy ze starszymi podczas wspólnych spotkań. Podobne zdanie mieli jurorzy z fundacji, czego dowodem jest, że na realizację projektu Danuta Kostrzewa i Halina Socha otrzymały dofinansowanie w wysokości 1800 zł. Sukces w konkursie zaowocował również wsparciem finansowym ze strony Gminnej Komisji ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Można więc było ruszać z projektem!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na Dzień Chorego i nie tylko
Reklama
Realizacja projektu rozpoczęła się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy to dzieci przygotowały ozdoby świąteczne. Za pozwoleniem Księdza Proboszcza sprzedawane były one podczas Adwentu na kościelnym kiermaszu. Udało się zebrać aż 300 zł. Wikary ks. Kazimierz Szczurek wpadł na pomysł, aby dzieci przygotowały i sprzedawały również paczuszki z kredą i kadzidłem. Powstał też scenariusz spotkania z osobami starszymi na terenie szkoły w Lipiu, 11 lutego, tak się bowiem szczęśliwie w tym roku złożyło, że ferie objęły Światowy Dzień Chorego. Napisano zaproszenie, które otrzymali sołtysi wszystkich wiosek z parafii Krzemienica. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania: na zaproszenie odpowiedziało aż 70 starszych osób. Organizatorzy zapewnili wszystkim niezmotoryzowanym. Wynajęto z Zakładu Usług Komunalnych (nieodpłatnie) autobus. Kilkunastu starszych ludzi z Chociwia przywiózł bardzo zaangażowany w akcję sołtys wioski. Gdzie autobus nie dotarł - dojechała młodzież.
Przygotowania do spotkania
11 lutego trwały od pierwszych dni ferii. Prowadzono próby przedstawienia, przygotowanego przez Halinę Sochę. Przewidując zmiany w składzie małych artystów, zrezygnowała ona z tworzenia spektaklu ze ściśle
określonymi rolami. Zamiast tego powstał montaż znanych starszemu pokoleniu piosenek typu Rudy rydz, wierszy klasyków i bajeczek z morałem. Choć z powodu dużej różnicy wieku aktorów na początku bywało
trudno, jednak dzięki zaangażowaniu wszystkich - i starszych, i młodszych - przygotowania przebiegały bardzo sprawnie. Również dlatego, że, piosenki choć stare, bardzo podobały się młodym,
którzy śpiewali je z nieukrywaną przyjemnością.
Przyjęcie z okazji Dnia Chorego okazało się wielkim sukcesem. Dla zaproszonych seniorów było ogromnym przeżyciem, zwłaszcza poprzedzająca je Msza św. odprawiona w kościele parafialnym. W czasie Eucharystii
każdy miał okazję skorzystać ze spowiedzi i sakramentu namaszczenia chorych. Dla wielu osób była to pierwsza Msza św. od lat! Towarzyszyły jej łzy wzruszenia i wdzięczność. Bardzo udane było późniejsze
spotkanie w szkole, połączone z występami artystycznymi, poczęstunkiem i wręczaniem upominków przygotowanych przez dzieci i nauczycielki obydwu szkół. Ciasta sprezentowała jak zwykle piekarnia Jerzego
Starosty.
Oprócz spotkania w Dniu Chorego działo się jeszcze wiele dobrego. Codziennie od godz. 10.00 do 14.00 dzieci bawiły się, uczyły, brały udział w grach sportowych. Czuwały nad nimi nauczycielki wolontariuszki.
Wielu emocji dostarczył wszystkim bal przebierańców, basen, kulig z pieczeniem kiełbasek. Odbyły się jeszcze dwa wyjazdy do DPS. w Tomaszowie, z przedstawieniami przygotowanymi przez dzieci z Chociwia
i z Lipia. „Zawsze zawoziliśmy ze sobą upominki i słodki poczęstunek - pojechaliśmy tam z kilkoma tacami ciasta i koszem cukierków!” - wspomina D. Kostrzewa. Przy okazji dzieci
zwiedziły miejscowe muzeum.
To nie może być jednorazowe!
Długo można pisać o tym, co się działo podczas ferii w Krzemienicy, Lipiu i Chociwiu. Nie sposób tego pomieścić w jednym artykule. Nie można jednak nie wspomnieć, że projekt „By zapalić iskierkę
radości...” nie powstałby, gdyby nie zaangażowanie Danuty Kostrzewy i Haliny Sochy oraz ich koleżanek nauczycielek, a także zrozumienie i poparcie ze strony Dyrekcji Szkoły, Księdza Proboszcza i
władz Gminy.
Ks. Wnuk powiedział Niedzieli Łowickiej: „Każda taka akcja zaczyna się od Kościoła, tu ma źródło, a potem dopiero rozszerza się na inne instytucje. Jest to wielka inicjatywa Pań, które poddały
projekt. Ja go poparłem i wspólnie go realizowaliśmy. 11 lutego jest obchodzony w każdej parafii. Nam udało się to zrobić ciekawie, a przede wszystkim wciągnęliśmy w to dzieciaki. Trzeba im dziś pokazywać,
żeby nie tylko brały, ale uczyły się dawać”.
Dyrektor szkół w Lipiu i Chociwiu Andrzej Jóźwik widzi głęboki sens wychowawczy w organizowaniu tego typu przedsięwzięć. „Nawet to, że dzieci miały okazję się spotkać, pobyć z ludźmi starszymi,
jest potrzebne! Bo nic tak nie kształtuje człowieka jak osobiste doświadczenie!” - podkreśla A. Jóźwik. W imieniu nauczycielek wypowiedziała się dla Niedzieli Łowickiej Małgorzata Rogolińska
z Chociwia stwierdzając: „Projekt bardzo nam się spodobał i chociaż małe jest nasze grono, to wszystkie włączyłyśmy się w pracę. Przygotowywałyśmy m.in. ozdoby na Kiermasz Ozdób Świątecznych”.
Wójt Edward Pietrzyk, obecny na spotkaniu 11 lutego, przyznaje: „Zostałem mile zaskoczony tym, co zobaczyłem i usłyszałem. Bardzo ważne i potrzebne są takie międzypokoleniowe spotkania. Podziwiam
i doceniam ogrom pracy włożony w przygotowanie spotkania i spektaklu. To jest coś nowego, czego tu nie było, ale mam nadzieję, że jak Panie nabrały doświadczenia, to takie spotkania wejdą na stałe do
gminnego kalendarza”.
Pożyteczne ferie znajdą zapewne swój dalszy ciąg w czasie trwania roku szkolnego. Jak mówi Pan Dyrektor: „Tego, co się zaczęło, nie wolno przerywać! Na pewno znajdziemy środki, aby tę akcję
kontynuować. Może nie w tak doskonałej i rozbudowanej formie, ale z pewnością z takim samym zaangażowaniem”.