Alarmują oni zarazem, że sytuacja jest katastrofalna, jak nigdy dotąd w czasie tej trwający już szósty rok wojny. „Ludzie są odcięci od świata, głodni, nieustannie bombardowani, pozbawieni opieki medycznej i pomocy humanitarnej” – tak Lekarze bez Granic opisują sytuację w tym oblężonym mieście.
„W tej wojnie nie ma miłosierdzia dla nikogo, nawet dla dopiero co narodzonych dzieci” – wskazuje Andrea Iacomini. Z ramienia UNICEF-u koordynuje on pomoc dla najbardziej bezbronnych mieszkańców Aleppo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Nie do pomyślenia jest, że wciąż wytwarza się sytuację, w której niemożliwe jest otwarcie korytarzy humanitarnych, a są one pilną koniecznością. Struktury sanitarne praktycznie już nie istnieją, ponieważ zostały zbombardowane. Sytuacja jest dramatyczna – mówi Radiu Watykańskiemu Iacomini. – W niszczonych przez bomby szpitalach giną kolejne dzieci. Lekarze, zamiast leczyć, wyciągają maluchy z inkubatorów, kołysek i łóżek, i pod bombami wynoszą je na zewnątrz, ratując im życie… W tej wojnie nie ma miłosierdzia dla nikogo. W Syrii bombarduje się ciężarówki z pomocą humanitarną, bombarduje się szkoły, w których uczą się dzieci, bombarduje się szpitale, ambulatoria, karetki, a także uciekające rodziny z dziećmi. Sytuacja jest krytyczna, ci ludzie potrzebują chwili oddechu. Trzeba przynajmniej otworzyć korytarze humanitarne po to, by choć rodziny mogły opuścić to miasto”.
Organizacja Narodów Zjednoczonych opublikowała właśnie raport, z którego wynika, że prawie milion mieszkańców Syrii uwięzionych jest obecnie w strefach oblężonych. Mowa o miejscach całkowicie objętych działaniami wojennymi, do których nie mają dostępu nawet organizacje niosące pomoc humanitarną. Wysłannik ONZ dla Wschodniego Aleppo podkreśla, że jego czas jest policzony. Przewiduje, że do Bożego Narodzenia będziemy świadkami ucieczki z tego miasta co najmniej 200 tys. Syryjczyków, co będzie oznaczać katastrofę humanitarną.