W szkole Chrystusowego Krzyża
Wiele starania i czasu potrzeba, aby człowiek całkowicie zanurzył się w dobro, do końca w nie uwierzył, bez reszty wypełnił nim swoje serce. Pierwszym sprawdzianem takiego wydobrzenia jest wewnętrzna
harmonia, radość życia, ochota czynienia dobra. Towarzyszy temu szczere otwarcie na drugich, zatroskanie o ich potrzeby oraz zasmakowanie w postawie pełnej poświęcenia. To jednak nie wystarczy, aby być
dobrym człowiekiem. Musi przyjść drugi sprawdzian - swoisty „utrwalacz” dobra w nas. Cóż to takiego?
Jest to przetrwanie próby konfrontacji dobra ze złem we własnym wnętrzu. Prowadzi ono do umocnienia, upewnienia się, że zawsze i wszędzie warto i trzeba być dobrym.
Czy jednak jest to możliwe? Przecież zło przychodzi chytrze i podstępnie - najczęściej znienacka. Zastaje nas zupełnie nieprzygotowanych. Boleśnie dotyka w najczulsze miejsca - raz brutalnością,
to znów cyniczną kpiną.
Cóż masz z tego, że jesteś dobry? Patrz, już któryś raz wykorzystano Cię, za dobro zapłacono złem, za zaufanie - zdradą. Twój wysiłek i poświęcenie posłużyły komuś innemu do wyróżnienia, nagrody,
awansu. Może dodano Ci nowych obowiązków, a uszczuplono pensję. Może zakwestionowano Twoją nieposzlakowaną opinię.
Takie rzeczy dotykają do głębi. Więc targnęło Tobą, coś pękło w Twoim sercu. Urażona ambicja, wyostrzone do maksimum poczucie sprawiedliwości rejestruje boleśnie każdą krzywdę. W imię sprawiedliwości,
która staje się świętym oburzeniem, buntujesz się, gwałtownie protestujesz, posuwasz się aż do oskarżeń i agresji. Dajesz upust swojemu gniewowi, a może nawet nienawiści.
Zastanów się: wtedy przecież już jesteś po stronie zła. Zmieniłeś się diametralnie. Nikt zatem nie uwierzy w Twoją dobroć. Przyjąłeś zasadę obowiązującą na ringu: pięść przeciw pięści, oko za oko,
ząb za ząb (Wj 21,24). Zanim się spostrzegłeś, zło opanowało Twoją świadomość i Twoje serce. Podświadomie studiujesz słabe strony „przeciwnika”. Masz krzepę i celnie zadajesz ciosy, boleśnie
ranisz niewybrednym słowem. W ten sposób powiększasz zło. A przecież chciałeś dobrze. Zapomniałeś jednak, że zła można się pozbyć, przebaczając je z miłości do Ukrzyżowanego.
A wiesz, co się dzieje w wyniku tej szarpaniny wewnętrznej? Sprzężenie dobra ze złem powoduje całkowite spustoszenie. Zagłuszone dobro zostaje zepchnięte na dalszy plan, a w końcu zagruzowane. Stałeś
się jak wyjałowiona ziemia. Nie jesteś już zdolny do owocowania dobrocią, ponieważ wszystko w Tobie jest poranione. Masz duże poczucie wyrządzonej Ci krzywdy i o tym tylko myślisz, jak sobie ją powetować.
Jesteś podobny do nieurodzajnej figi.
* * *
Otrzymujesz jeszcze jedną szansę, ale musisz od nowa głęboko uwierzyć w sens bycia dobrym człowiekiem. Nie powinieneś więc dać się wciągnąć w rejony zła. Czy podejmiesz zbawienny wysiłek uzdrowienia swojego wnętrza? Po to jest czas Wielkiego Postu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu