„A czym była pustynia dla nas?
Tym, co się w nas rodziło, czego dowiadywaliśmy się o nas samych”.
Antoine de Saint-Exupéry, „Ziemia, ojczyzna ludzi”
Jest coś takiego w Wielkim Poście, co zwraca myśli ku pustyni. Pustynia wychodzi jakby naprzeciw duchowym wysiłkom człowieka. Jest wyzwaniem, czasem koniecznością. Bywa groźna. Sprzyja mistykom,
ale i szaleńcy znajdują schronienie pośród piasków. Pustynia w swej potędze i mocy rodziła świętych i szarlatanów. Udzielała schronienia szukającym duchowego
ukojenia, była też milczącym świadkiem rozlicznych rozbojów. Słowem - jak słońce - służyła dobrym i złym. Na pustyni Mojżesz szukał ratunku dla swojego ludu, a jego wędrówka
do dziś pozostaje symbolem. Na pustyni Chrystus doświadczył próby mocy, pokory i... miłości. Piaszczyste przestrzenie odegrały fundamentalną rolę w rozwoju duchowości chrześcijańskiej. Pustynię,
jako miejsce życia poświęconego modlitwie, odkrył św. Antoni.
Twierdził on, że mieszkaniec pustyni wolny jest od potrójnej walki: o słuch, mowę i spojrzenie. Pozostaje mu jedynie walka o serce. Nie dziwi zatem fakt, że już w czwartym
wieku na pustynie Egiptu, Palestyny, Syrii, Azji Mniejszej i Synaju udawały się rzesze mnichów. Pustynia naznaczyła nie tylko dzieje chrześcijaństwa. To także milczące królestwo nomadów. Na
Półwyspie Arabskim i na Saharze rozwinął się swoisty etos nomadów. Ideałem jest tu szlachetny wędrowiec odznaczający się odwagą, dzielnością, męstwem, znamienitym pochodzeniem, szczodrością,
gościnnością, lojalnością. Zobowiązany jest także do zemsty za przelaną krew. O tym, jak istotne i znaczące w świecie pustynnej ciszy są słowa, świadczą dwie
inne cechy, które powinien posiadać: wierność danemu słowu i elokwencja. Taki idealny wędrowiec jest bohaterem eposów rycerskich opowiadanych przez gawędziarzy (kassów), którzy jak nikt potrafią
prawdę mieszać ze zmyśleniem, a zmyślenie z zadumą. W tradycji chrześcijańskiej pustynia jawi się jako przestrzeń walki z demonami i spotkań
z aniołem. Muzułmanie natomiast „zasiedlili” ją dobrymi i złymi dżinnami (według Koranu dżinny to trzecie, obok ludzi i aniołów, istoty obdarzone rozumem).
Pośród piasków czyhały też złośliwe ifrity i przerażające ghule znane z Baśni tysiąca i jednej nocy. Plemiona arabskie przed narodzinami islamu uczyniły z pustyni
mieszkanie rozlicznych bóstw. I choć po Ojcach Pustyni pozostały jedynie apoftegmaty, a po przedislamskich bóstwach wspomnienia, pustynia nadal pociąga. W 1980 r.
nasz rodak, Jacek Herman-Irzycki, przejechał rowerem 2000 km saharyjskich szlaków pomiędzy Tamanghast w Algierii a miastem Agadezem w Nigerze. W 1986 r.
angielski podróżnik Michael Asher i jego małżonka jako pierwsi chrześcijanie przejechali Saharę z Mauretanii do Egiptu, przemierzając na wielbłądach ponad 7000 km. Na Saharę zawędrował
też Carl Gustav Jung, czyniąc tam godne uwagi obserwacje. Przez pustynię nie tylko się wędruje. Żyje się tam wciąż i ciągle się tam mieszka. Po pustynnych szlakach Półwyspu Arabskiego i Synaju
i dzisiaj wędrują Beduini. Koczownicy żyją w Izraelu, Somalii, Kazachstanie, Kirgizji, Mongolii w różnych stronach Afryki i Azji, w Ameryce Południowej.
Człowiekiem pustyni był poniekąd francuski pilot i pisarz Antoine de Saint-Exupéry, a ślady jego pustynnych doświadczeń widać i w Małym Księciu, w Nocnym
locie, i w Twierdzy. Pustyni nie brak rodzimych poetów, jak chociażby Ibrahim al-Koni, Libijczyk, którego urzekła Sahara. „Pustynia - pisał - jest jak życie. Jest
iluzją, fatamorganą, która obiecuje wodę, ale prowadzi do zguby. Tylko ten, któremu uda się przeprawić, zna tajemnicę. Ci, którym uda się przeprawić, będą szli za fatamorganą do końca”.
O pustyni zresztą pisano różnie. Czasem zdaje się ona czystą kartką, na której każdy pozostawia swoje własne ślady. Raz naznaczone kontemplacją, kiedy indziej walką, innym razem kupiecką wędrówką.
Jako przestrzeń na poły symboliczna, pustynia naznaczona jest klimatem zmagań i melancholii. To nie przypadkiem acedia (czyli zniechęcenie) zwana jest inaczej demonem pustyni. Dotyczyła ona
pierwotnie wątpliwości, jakie opadały mnichów koło południa, kiedy zmęczeni upałem i znużeni walczyli z pokusą powrotu do świata, zniecierpliwieniem oraz niechęcią do swego życia.
Na pustyni czas płynie innym rytmem, inaczej doświadcza się przestrzeni, odmiennie odbiera się słowa i słyszy milczenie, inaczej postrzega się samego siebie. Kto wie, czy owo spotkanie z samym
sobą nie jest najgroźniejszym (po braku wody) z doświadczeń pustyni, choć zaznać go możemy i pośrodku miasta. Tyle że pustynia czyni owo spotkanie prostszym, surowszym i chyba
bardziej szczerym. Nade wszystko zaś czyni je koniecznością. Chociaż... spotykając się z sobą pośród tłumów, możemy doświadczyć pustyni, zagubić się w czasie, dostrzec demony i anioły,
zmierzyć się z acedią i... umrzeć z pragnienia.
Tyle, że to pragnienie dotyczy Wody Życia. I tak, jak na pustyni, nie możemy zrezygnować z poszukiwania jej źródeł.
Pomóż w rozwoju naszego portalu