W szkole Chrystusowego Krzyża
Kiedy patrzymy na funkcjonowanie zła w życiu człowieka, zdumiewa nas jego przemyślna strategia. Najpierw niewinnie mami, łudzi, stroi się w piórka dobra. Tworzy klimat beztroski
i psychicznego luzu, niepostrzeżenie wyłącza z głębszego odpowiedzialnego myślenia. Później stopniowo wciąga i kusi aż do momentu, w którym - już jako
„zwycięskie” - może bezkarnie odkryć swoją groźną twarz. Wtedy ujawnia swój zgubny zamiar. Zachowuje się wówczas jak pająk, w którego mało widoczną sieć wpada ofiara. Dodatkowo
ją oplątuje, nie dając szans ucieczki. Dopiero w ostatniej chwili, tuż nad przepaścią, z utraconą równowagą i niemożliwością przeciwdziałania, ukazuje prawdę totalnego
zagrożenia.
Tak działało zło zorganizowane w obozach koncentracyjnych, w których przeżywało swoją szczytową formułę dominacji: strażnicy na wieżach kontrolnych z bronią gotową
do strzału, dookoła druty kolczaste z przewodami elektrycznymi i prądem o wysokim napięciu, wciąż dymiące krematoria obozowe rozsiewające złowrogi zapach w dymie
z palących się ludzkich ciał. Niesamowitość tej scenerii działała paraliżująco. Nie było żadnych szans uratowania życia, żadnych praw, żadnych wartości, żadnej nadziei. Istny koszmar.
Nie sposób jest się wtedy oprzeć naporowi gorączkowego myślenia o całkowitej przegranej, paraliżującemu odczuciu uwewnętrznienia śmierci, które obezwładnia, odczłowiecza i skazuje
na samounicestwienie.
Taka jest również strategia, taki sam klimat i taki sam cel każdorazowego skazywania Chrystusa na krzyż. Nie widać żadnych szans. Bezkarnie można zniszczyć do końca, zanurzyć w szczelinie
ziemi. Przywalić kamieniem, przyłożyć pieczęć potwierdzającą ostateczne zwycięstwo. Skończyć raz na zawsze.
Ukazuje nam to dziś św. Paweł, który pisze: Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem
- zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie
(Flp 3, 18-20).
Niebo? Tak! Królestwo prawdy, dobra, sprawiedliwości i pokoju. Radość wiecznego szczęścia i chwały. Światło, które rozprasza wszelkie ciemności. Pewność, że ostatnie słowo należy
do Zmartwychwstałego. Co więcej, tenże Chrystus uczestniczy we wszystkich sytuacjach granicznych, patowych, traumatycznych. Przemieniony - z wysokości Góry Tabor - rozświetla
ich kruchość. Zmartwychwstały ukazuje ich oczyszczający sens. Przekonuje, że stanowią zbawienne środki przemiany. Nie kończą, ale rozpoczynają fascynujące zwycięstwo tego, co trwałe nad tym, co przemijające.
* * *
Są wartości, wobec których zło jest bezsilne, bezradne, z góry przegrane. Są wartości stojące na straży godności ludzkiego życia aż poza grób.
W jakim stopniu wartości te stały się trzonem mojego myślenia? Ile poświęcam im czasu? Czy są trwałym fundamentem mojego bycia w Chrystusie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu