Syn Boży był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu, tak więc także i kuszenie Go nie ominęło. Taki był plan Ojca, aby Jego Jedyny Syn musiał wysłuchiwać podszeptów diabła i oprzeć
się im. Jezus wykonał ten plan w każdym calu.
Każdy człowiek jest kuszony, jeden częściej, drugi rzadziej, jeden mocniej, drugi słabiej, ale każdy. Ze smutkiem też trzeba dodać, że każdemu z nas zdarza się kuszeniu ulegać, jednemu
częściej, drugiemu rzadziej, jednemu mocniej, drugiemu słabiej, ale każdemu. To nawet trochę strasznie brzmi, ale cóż, taka jest ludzka kondycja. Nie pozostaje nam nic innego, jak z pokorą
na początku każdej Mszy św. wypowiadać słowa: „Spowiadam się (...), że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”.
Pokorne uznanie ludzkiej słabości i grzeszności to jedna rzecz, ale z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że chrześcijanin z pokusą musi walczyć, a nie
bezwolnie jej się poddawać. W tym Jezus zechciał upodobnić się do nas, jednocześnie pokazując nam, jak z podszeptami kusiciela radzić sobie skutecznie i zwycięsko.
Wielu ludzi, doznając kuszenia, ma poczucie, że szatan ich atakuje w jakiś specjalny sposób. Często to poczucie nabiera takich rozmiarów, iż zaczynają ich wręcz dręczyć myśli o opętaniu.
Ale od kuszenia do opętania jest naprawdę daleka droga. Najczęściej, kiedy człowiek przesadnie boi się szatańskiego działania i w panice chwyta się różnych metod, by go oddalić,
osiąga tylko tyle, że łatwiej ulega kuszeniu. To jeden z diabelskich podstępów - wmówić człowiekowi: „Walcz ze mną, przecież cię atakuję”.
By uniknąć tej pułapki, powinniśmy uważnie przypatrzyć się kuszeniu Jezusa. Wedle ewangelicznego opisu, szatan trzykrotnie rzuca Jezusowi wyzwanie do walki, trzykrotnie każe Mu pokazać, jaka jest
rzeczywista moc Syna Bożego. Jezus tymczasem ani razu nie daje się sprowokować i ani razu nie zwraca się do szatana swoimi słowami, a tylko cytuje słowa Pisma Świętego. Chociaż był
nie tylko człowiekiem, ale i Bogiem, więc mógł stawić diabłu czoła swoją własną mocą, ani razu podczas kuszenia na pustyni tego nie zrobił. Zaufał tylko Ojcu, oparł się tylko o Boże
słowo.
To właśnie jest jedyna rozsądna strategia walki z diabelską pokusą. Nie można koncentrować swojego myślenia wokół faktu, że diabeł mnie atakuje i JA muszę stawić mu czoła. To
absurd i prosta droga do klęski poddania się pokusie i do tego częstokroć popadnięcia w jakieś stany lękowe. Jedyna strategia walki z pokusą to zrezygnowanie
z czynienia siebie stroną w walce i oparcie się tylko na Bożej mocy.
Ja walczę z diabłem i jego pokusami słowami „Jezu, ufam Tobie”. Czasem szukam też potężnego wstawiennictwa Matki Bożej i mówię „Mamo, Tobie się powierzam
w opiekę”. Ale nigdy, przenigdy nie mogę dać się nabrać szatanowi i próbować walczyć z nim o własnych siłach. Nawet mój Pan i Mistrz Jezus
Chrystus tego nie czynił, a co dopiero ja, zwykły człowiek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu