Ojciec Święty - mąż bólu i cierpienia
Lourdes jest miejscem, gdzie Matka Najświętsza objawiła się Bernadetcie. Od czasu objawień, to jest od 1854 r., przybywają do tej miejscowości pielgrzymi z całego świata. Wśród nich są chorzy, którzy otrzymują wiele łask, a niektórzy dar uzdrowienia z choroby duszy i ciała. Dzień 11 lutego, w którym wspominamy objawienia fatimskie, nieprzypadkowo został wybrany przez Jana Pawła II na Światowy Dzień Chorego. Ojciec Święty sam doznał wielu cierpień. Od czasu, kiedy został zraniony podczas zamachu, chorował, przebywał w szpitalach, był poddany kilku operacjom. Dlatego jest szczególnie blisko ludzi chorych. Wie, jak wielkim przeżyciem dla człowieka jest trudne doświadczenie choroby. Jednak mimo podeszłego wieku, choroby i bólu pokonuje swoje cierpienie. W ten sposób pokazuje nam, że cierpienie trzeba postrzegać w kontekście wielkiej miłości do Jezusa Chrystusa.
Cierpienie to tajemnica
Bp Adam Śmigielski w homilii wygłoszonej do chorych diecezjan zwrócił uwagę na postać Maryi - Matki Bolesnej, która od chwili Zwiastowania aż po krzyż nosiła w swoim sercu boleść i wielkie cierpienie, wszak wiedziała, że w swym łonie nosi Boga-człowieka, który zginie męczeńską śmiercią. Swoje cierpienie znosiła jednak pokornie, bezgranicznie ufając Panu Bogu. Wszystkim, którzy w swoim życiu doznali bądź doznają ciężaru krzyża, którzy zadają pytanie: „Dlaczego to właśnie mnie spotkał dramat choroby, co zrobiłem, że spotyka mnie tak wielkie cierpienie? Kaznodzieja ukazał postawę Najświętszej Maryi Panny oraz Chrystusa. „Zrozumiemy naszą chorobę, nasze cierpienie, naszą starość tylko przez pryzmat życia Chrystusa i Jego Matki. Tylko wtedy, gdy złączymy z Nimi swoje cierpienia, będziemy mieli świadomość, że te nasze boleści mają olbrzymią wartość zbawczą. Choroba, cierpienie, słabości i ułomności to wielka Boża tajemnica. One nie są na darmo, ale mają wielki, głęboki sens - mówił Ksiądz Biskup. - W to musimy uwierzyć, aby cierpienie nie było dla nas katorgą, ale żebyśmy wpatrzeni w Chrystusa mieli siłę do niesienia krzyża, który został nam dany. Idźmy więc za Chrystusem i Jego Matką z odwagą. Znośmy swoje choroby i cierpienia, abyśmy mogli ujrzeć chwałę zmartwychwstania” - dodawał sił i otuchy wszystkim chorym zgromadzonym w sosnowieckiej Matce Kościołów bp Śmigielski.
Najważniejsze jest zdrowie
Pani Anastazja do sosnowieckiej bazyliki katedralnej przyjechała aż z Krakowa. „Byłam akurat u siostry pod Olkuszem i razem postanowiłyśmy wybrać się na tę uroczystość. Jeszcze się nieźle trzymamy, ale zaczynają doskwierać pierwsze bolączki fizyczne, stąd nasza obecność dzisiaj. Moja pierwsza, ale myślę, że nie ostatnia. Zachwycona jestem tą świątynią” - wyznaje mieszkanka Krakowa. „Mieszkam niedaleko, o tutaj, na Kościelnej, więc nie opuszczam w swojej parafii prawie żadnej uroczystości. Mam już swoje lata, ponad 80, ale dopóki nogi pozwalają przejść jeszcze drogę do kościoła, to nie należy samemu jej sobie zagradzać” - wyznaje p. Zofia, parafianka. Dwa lata temu była tu jeszcze ze swoim mężem. „Pamiętam, jak dziś ten dzień. Otrzymał namaszczenie chorych. Już wtedy bardzo źle się czuł, mówił nawet, że to chyba ostatni raz. Nie mylił się. Za niespełna pół roku odszedł” - wspomina. I chyba najmłodszy uczestnik Mszy św. w intencji chorych - 2-letni Kubuś. Wypisany zaledwie 2 dni temu ze szpitala przyszedł poprosić o zdrowie i o to, aby już nigdy nie musiał leżeć na szpitalnym łóżku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu