Trwają prace badawcze nad dokumentami Urzędu Bezpieczeństwa,
dotyczącymi osoby Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Rąbka tajemnicy na
temat ich stanu uchylił dr hab. Wiesław Wysocki, wykładowca UKSW.
O wielkości osoby Prymasa Wyszyńskiego świadczą nawet
dokumenty Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i dokumenty Komitetu
Bezpieczeństwa Publicznego (na takie dwa resorty podzieliła się w
1954 r. tzw. bezpieka). Materiały dotyczące osoby Prymasa Wyszyńskiego
znajdują się również w Urzędzie ds. Wyznań. Funkcjonariusze "bezpieki"
śledzący każdy krok Prymasa odnotowują, że Prymas ciągle się modli,
bardzo często przebywa w kaplicy. Materiały zdobywano dzięki zamontowanemu
w rezydencji Prymasa podsłuchowi. W raportach znaleźć można wręcz
komiczne opisy sposobów zamieszczania podsłuchu. Prymasa w raporcie
nazywano "podopiecznym".
W dokumentach znajduje się wiele informacji dotyczących
aresztowania Prymasa. Dowódca Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego
gen. Władysław Muś, bezpośrednio wykonywał wszystkie czynności związane
z pobytem Prymasa w rękach "bezpieki". Twierdzi on, że o aresztowaniu
zadecydował Bierut i Berman. Berman z kolei twierdzi, że decyzję
podjął Bierut. Inni dodają, że Zambrowski i Cyrankiewicz. Zdaniem
Bermana decyzję podjęto dwa lata za późno, ponieważ Wyszyński zdążył
zostać mianowany kardynałem. Bierut po powrocie z Moskwy odbył rozmowę
z Prymasem Wyszyńskim. Powiedział wprost o rozmowie ze Stalinem w
sprawie aresztowania Prymasa. Stalin miał wówczas odpowiedzieć: "
Aresztować to każdy głupi potrafi. Ty zrób z Prymasa swojego człowieka"
. Dość długo krążyły wieści, że Moskwa nie zgadzała się przez jakiś
czas na aresztowanie Prymasa. - Myślę, że tę sprawę powinniśmy dokładnie
wyjaśnić - mówi historyk dr. Wiesław Wysocki.
Kiedy w Sekretariacie Biura Politycznego zapadła decyzja
o aresztowaniu Prymasa, przeszła natychmiast na posiedzenie Rządu.
Rada Ministrów zleciła wykonanie decyzji ministrowi Radkiewiczowi.
Ten rozkazem 041 wydał dyspozycje płk. Karolowi Więckowskiemu, szefowi
departamentu 11. Więckowski dokonał aresztowania Prymasa, był też
odpowiedzialny za przetransportowanie Prymasa do miejsca uwięzienia.
Rewizja na ul. Miodowej trwała do świtu. Zrabowane materiały posłużyły
później do przygotowywania procesu przeciwko Prymasowi.
W dokumentach UB-ecja odnotowywała reakcje ludzi z różnych
środowisk na aresztowanie Prymasa. "Ks. Wojtyła z Krakowa powiedział:
jestem przygotowany na najgorsze, tym bardziej, że wielu księży wyraźnie
zdradza ochotę przyjęcia koncepcji państwa i współpracy z rządem.
Zdaje mi się, że walka wchodzi w nowy etap. Widzę jasno, że nie możemy
być pewni nikogo wśród nas. Wieloletnie kary w ostatnich procesach
zaciążyły nad klerem i wykazały wyraźny rozkład. Trzeba wielkiego
wstrząsu, aby ludzie ci powrócili na łono Kościoła. Spodziewam się
też obecnie silnej infiltracji w szeregach naszej młodzieży seminaryjnej,
dlatego musimy przesiewać z całą rozwagą tę młodzież, by oddzielić
ziarno od plew. Nasz aparat wychowawczy nie był dotąd nastawiony
w tym kierunku. Teraz musimy jak wrogowie nasi być czujni". - W notatce
język wypowiedzi odbiega od stylu ks. Wojtyły, ale trzeba pamiętać,
że notatkę sporządził agent - ocenia dr Wysocki.
W Stoczku Prymasa strzegło 90 żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa
Wewnętrznego. Spodziewano się próby odbicia Prymasa. Wokół miejsca
izolowania rozciągnięto sieć z drutów kolczastych, przygotowano dwa
lotniska. Bezpieka planowała prowokację odbicia Prymasa. Tymczasem
Prymas Wyszyński nie zamierzał opuścić tego miejsca, nawet gdyby
nie było żadnego żołnierza. Chciał, aby relacje pomiędzy Kościołem
i państwem były klarowne.
Zachowany jest też w materiałach bezpieki plan wstępnego
śledztwa przeciwko Wyszyńskiemu. Tekst opatrzony jest klauzulą "Ściśle
tajne". Wykonany był w trzech egzemplarzach, a zatwierdzony przez
min. Stanisława Radkiewicza. Ten tekst stwierdza, że jeżeli Prymas
nie zechce być potraktowany jako "zwykły przestępca pozostający na
obcych usługach, to powinien ustosunkować się pozytywnie do tych
zarzutów" i zareagować w formie modnej wówczas samokrytyki, tzn.
chodziło o publiczne przyznanie się, że jest agentem. Śledztwo miało
być prowadzone według określonego planu. Kolejne przesłuchania odbywały
się najpierw co kilka tygodni, potem co kilka dni. Pierwsze przesłuchanie
zaplanowano w Stoczku, w jednym z pomieszczeń, które zajmował Prymas.
Raport pochodzi z grudnia 1953 r. Kolejne przesłuchania miały się
odbywać w pomieszczeniach przygotowanych do tego celu, w obecności
oficera prowadzącego i oficera protokolanta. Wcześniej przygotowano
szczegółowy plan: "Przesłuchanie poprzedzi krótka rozmowa, w której
postawi się, że:
a. w okresie po wyzwoleniu Polski aż po dzień 25 września
1953 roku, działając czynem ciągłym Prymas uprawiał działalność,
która w skutkach swych przyniosła państwu i narodowi ogromne szkody;
b. w działalności tej Prymas wykorzystywał zajmowane
wysokie stanowiska kościelne, z których ponieważ nie pomogły żadne
ostrzeżenia, koniecznie musiał zostać usunięty;
c. obecnie zachodzi potrzeba oświetlenia niektórych odcinków
działalności Prymasa i władze państwowe postanowiły uczynić to m.in.
poprzez kolejne przesłuchanie go w charakterze podejrzanego (są to
tezy, które w rozmowie zostaną odpowiednio rozszerzone).
W tej sprawie nie planowano prowadzić rozmów z Prymasem
Wyszyńskim. Zarzuty miały być postawione w formie komunikatywnej,
z możliwością wysłuchania Prymasa, jeśli będzie miał w tej sprawie
coś do powiedzenia. Dalej miało nastąpić przesłuchanie według następującego
wzorca: "W okresie po odzyskaniu niepodległego bytu państwowego przez
naród polski, co nastąpiło dzięki rozgromieniu przez ZSRR państwa
hitlerowskiego, występowaliście wielokrotnie przeciwko dokonującym
się w Polsce przemianom ustrojowym. Tytułowaliście wiele oszczerstw
przeciwko państwu. Czy przyznajecie się do tego? (prawdopodobnie
odpowie, że nie przyznaje się, będzie wyjaśniał, że występował tylko
w obronie Kościoła itd.) Odpowiedź zaprotokołuje się: Nie przyznaje
się do tego, że w okresie po wyzwoleniu Polski występował kiedykolwiek
publicznie przeciwko dokonującym się w Polsce przemianom ustrojowym
albo wypowiadał oszczerstwa przeciwko państwu. Jeśli będzie żądał
wyjaśnienia o jakie przemiany chodzi, otrzyma odpowiedź: całokształt
polityki wewnętrznej rządu. Szerszej dyskusji nie będzie się prowadzić.
Jeśli na postawione pytanie odpowie twierdząco, odpowiedź jego zaprotokoławana
zostanie obszernie i podana zostanie ogólnie treść wystąpień".
Jedną z ciekawszych notatek jest meldunek kapitana bezpieki
Karkoszki z 1956 r. z Komańczy. Jako ściśle tajny, meldunek adresowany
był do rąk własnych dyrektora departamentu VI. Meldunek jest swego
rodzaju proroctwem: "W samym klasztorze na temat Wyszyńskiego bardzo
mało się mówi. Większość zżyła się z tym stanem rzeczy, jaki jest.
Słyszy się tylko coraz częściej w samym klasztorze, że Wyszyński
jest kandydatem na przyszłego Papieża, że miał tak podobno powiedzieć
obecny Ojciec Święty, że gdyby Polacy wiedzieli, co ich czeka w niedalekiej
przyszłości, to by oszaleli z radości".
Opracowanie na temat materiałów dotyczących "podopiecznego"
Kardynała Wyszyńskiego w świetle zapisków bezpieki opublikowane zostanie
jesienią br.
Pomóż w rozwoju naszego portalu