Zdjęcia Jarosława Strenkowskiego nie koncentrują się jednak na polskiej wsi jako takiej. Odnosi się wrażenie, że fotograf podjął temat zaledwie jednej chałupy, ewentualnie jednej zagrody. Prac jest niemało,
widzimy różne ujęcia, także w zbliżeniach, niemniej wciąż tej samej, istotnie krytej strzechą, chałupy. Choć prawda, że warta jest takiego zainteresowania. Budynek, czy raczej „budynek”
jest nadzwyczaj malowniczy w swej późnej starości. Deski rozeschnięte są na wiór - chyba tylko klimat zakonserwował je do tego stopnia, że proces rozsychania nie postępuje. Ale i tak
chałupina, niczym stary człowiek, który pochyla się ku ziemi, tak ona z latami zapadając się, również zbliża się do ziemi. I jak staruszek kurczy się, maleje. Jakże też ludzka jest
w swej grubej czapie siana. Strzecha, jak włosy, wydaje się, że nie przestała rosnąć, a ktoś przed wieloma laty zapomniał ją przystrzyc. Efekt starzenia się domostwa podkreśla jednobarwna
kolorystyka zdjęć, jednak nie czarno-białych lecz, sprawiających wrażenie zbrązowiałych lub zażółconych - jak pergamin lub właśnie cera wiekowej osoby.
Natomiast jak to wygląda w „realu” jakby powiedzieli internauci (czyli w rzeczywistości) - sami możemy porównać. Zdjęcia bowiem Strenkowski umieścił wśród starych,
pionowo podwieszonych desek. Rzeczywiście, jak na fotografiach, są one wyjątkowo wyschnięte, szpary między słojami są tak głębokie, że aż dziw, że patrzymy jeszcze na jakąś całość. Wszystkie szare, zmurszałe...
a więc nie w żółto-pergaminowej kolorystyce. Przypatrując się wystawie, mimowolnie nasuwa się przypuszczenie, że drewno może pochodzi z fotografowanej chałupy. A więc
wystawa byłaby dokumentacją pewnej rozbiórki? Ale nie..., to chyba niemożliwe. Jak coś tak starego, niemal wiecznotrwałego miałoby nagle przestać istnieć?!
Tak jak człowiek, ten na centralnie umieszczonym zdjęciu - to jedyna osoba na całej wystawie - siedzący na progu swojego fotografowanego domu. Obaj wydają się równie starzy. Kto wie, może
starzeli się w tym samym czasie? I tak trwali przez długie, długie lata i wydawało się, że to się nigdy nie skończy. Że osiągnęli kres swojej starości. Wszystko inne przemija,
zmienia się, no i starzeje. Natomiast oni, człowiek i jego dom, będą trwać pomimo upływu czasu we wciąż niezmienionej formie. A może obaj weszli już w wieczność
swojego bytu? Trwanie w starości przez niekończące się lata to, po prostu, przygotowanie...
Pomóż w rozwoju naszego portalu