To był atak terrorystyczny!
Fala krytyki spadła na burmistrza Nowego Jorku, po tym jak w trakcie swojej konferencji prasowej, odbywającej się na krótko po wybuchu bomby na ulicach Manhattanu, nie był w stanie nazwać wydarzeń w Nowym Jorku „przykładem islamskiego terroryzmu”. Zamiast tego Bill de Blasio stwierdził jedynie, że jest to „czyn zamierzony”, dodając również, że w chwili obecnej nie ma żadnych dowodów na to, że wybuch w Nowym Jorku jest efektem działań terrorystycznych. Burmistrz zapewnił również, że na podstawie aktualnie posiadanej wiedzy nie można połączyć nowojorskiego wybuchu z eksplozją ładunku wybuchowego w New Jersey. Niebawem miało się jednak okazać, w jak dużym błędzie był polityk. Partyjny kolega de Blasio – gubernator stanu Nowy Jork – Andrew Cuomo, w trakcie swojej konferencji prasowej zdecydował się użyć słów zdecydowanie trafniej opisujących to, co wydarzyło się w sercu nowojorskiej metropolii. Stwierdził, że eksplozja, której świadkami byli mieszkańcy Nowego Jorku, była bez wątpienia przykładem czegoś, co w pełni wyczerpuje definicję „działań terrorystycznych”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Bomba eksplodująca w Nowym Jorku jest oczywiście aktem terroryzmu, lecz nie jest ona powiązana z terroryzmem międzynarodowym” – usłyszeć mogliśmy z ust gubernatora stanu Nowy Jork. „Innymi słowy nie znaleźliśmy powiązań z ISIS” – tłumaczył.
Reklama
Mimo udzielenia takiej wypowiedzi przez gubernatora Cuomo, burmistrz Nowego Jorku na kolejnej konferencji prasowej, która odbywała się zaledwie kilka godzin później, ponownie unikał nazwania nowojorskiej eksplozji atakiem terrorystycznym. Poinformował jedynie, że doszło do wybuchu ładunku wybuchowego, który nazwał poważnym incydentem.
„Potrzebujemy jeszcze wiele pracy, by odpowiedzieć na pytanie, co było motywem. Czy były to kwestie polityczne, personalne – jeszcze tego nie wiemy” – mówił dziennikarzom Bill de Blasio, burmistrz Nowego Jorku.
Nie usłyszeliśmy ani słowa o tym, że jest to najprawdopodobniej efekt działań muzułmańskich radykałów. Czy naprawdę potrzeba długotrwałego śledztwa, żeby wysunąć najbardziej prawdopodobny scenariusz i przedstawić go opinii publicznej? Większość Nowojorczyków od samego początku podejrzewała, że za eksplozją i podłożeniem ładunków wybuchowych stoją najprawdopodobniej islamscy terroryści. Dlaczego zatem ich burmistrz jak ognia unikał tego stwierdzenia? Czy to obawa przed złamaniem zasad poprawności politycznej uniemożliwia politykom nazywanie rzeczy po imieniu?
Trump punktuje
Narracja polegająca na unikaniu sformułowania „radykalny islamski terroryzm” jest typowa dla demokratów. Od dawna takie zachowanie krytykują przedstawiciele prawej strony amerykańskiej sceny politycznej. Na ich czele stoi republikański kandydat na prezydenta – Donald J. Trump. W swoich wystąpieniach wzywa do porzucenia poprawności politycznej, która jego zdaniem jest już posunięta do granic absurdu.
Nowojorski miliarder był pierwszą osobą publiczną, która oficjalnie poinformowała Amerykanów o wybuchu bomby w Chelsea na Manhattanie. Zrobił to jeszcze zanim władze Nowego Jorku przekazały jakiekolwiek szczegóły tej sprawy.