Obecnie jesteśmy świadkami szerokiej propagandowej akcji nadania związkom homoseksualnym statusu małżeństwa i wszystkich praw z tym związanych. Dotąd uznawano, że tylko kobieta i mężczyzna
mogą tworzyć małżeństwo i rodzinę. Homoseksualiści twierdzą, że może być też inaczej, że ich wzajemne inklinacje są im wrodzone, a więc dla nich naturalne i tym samym
moralne. Oczywiście, należy tu dokonać rozróżnienia pomiędzy homoseksualnymi skłonnościami a aktywnym homoseksualizmem. Czy taki styl życia można uznać za zgodny z naturą?
Na tym polu istnieje wiele kontrowersji i nieporozumień, stąd niektórzy twierdzą, że reguły postępowania wynikające z prawa naturalnego są zmienne i względne, a więc
co dzisiaj jest niemoralne w przyszłości może być przyjętą i zaakceptowaną normą postępowania. Trzeba więc zapytać: co to jest prawo natury i wynikające z niej
prawo naturalne?
Przez prawo naturalne rozumiemy ogólne normy postępowania wynikające z naszej rozumnej ludzkiej natury. Jednak nie rodzimy się z już gotowymi zasadami moralnymi. Poznajemy prawa
natury w podobny sposób, w jaki ślepy człowiek poznaje pomocną rękę, która prowadzi go do celu. Obserwując świat przyrody, siebie i innych ludzi, możemy dojść do pewnych
moralnych wniosków. W wielu rzeczach możemy się pomylić, niemniej jednak należy ustalić jakieś wspólne dla wszystkich reguły postępowania. W ten sposób powstaje prawo ludzkie. Zanim
zostało ono sformułowane i ogłoszone, istniało wcześniej jako prawo naturalne.
W prawie naturalnym możemy wyróżnić pewne podstawowe zasady moralne, które są wspólne dla wszystkich ludzi. Najbardziej znanymi zasadami prawa naturalnego są przykazania Dekalogu, czyli 10 Przykazań.
Nazywamy je Przykazaniami Bożymi, ponieważ w Starym Testamencie zostały potwierdzone przez samego Boga. Są one powszechne, niezmienne i obiektywne, czyli niezależne od ludzkich kaprysów
albo upodobań. Gdyby tak nie było, to wtedy według jakich norm należałoby oceniać zbrodnicze prawa głoszone w hitlerowskich Niemczech? Ci, co usiłują usunąć Przykazania Boże ze szkół
i ze wszystkich państwowych instytucji, tym samym podcinają gałąź, na której siedzą. Czy może jakakolwiek społeczność egzystować po obaleniu zasad Dekalogu?
Chociaż ogólne zasady postępowania są znane powszednie, to jednak możemy mieć wątpliwości przy ich zastosowaniu w konkretnych sytuacjach życiowych, jak np. przykazanie: „nie zabijaj”
w czasie wojny, „nie kradnij” w czasie głodu.
Możemy także zbłądzić, gdy ulegamy celowej i perwersyjnej propagandzie, gdy wmawiają nam, że w imię „wolności” i „tolerancji” powinniśmy zaakceptować
np. aborcję czy związki homoseksualistów. Mamy tu do czynienia z celowym, perwersyjnym działaniem pewnych ludzi. Czy oni zdają sobie sprawę ze zła, które wyrządzają innym? Czy można
czynić zło i być tego nieświadomym? Można tak powiedzieć tylko o tych, co ulegli fałszywej propagandzie, ale nie o tych, co świadomie i dobrowolnie wybierają
i propagują zło, próbując zalegalizować wszelkiego rodzaju dewiacje. Stajemy tutaj wobec tajemnicy nieprawości. Pół biedy, gdyby ci ludzie ograniczyli się do swojego prywatnego świata perwersji
- bez publicznego oddziałowywania. Oni jednak uparcie domagają się społecznej akceptacji i praw dla swojego grzesznego stylu życia. Czy grzechy mogą mieć jakieś publiczne prawa? Czy można
tutaj pozostać obojętnym, a więc stać z boku i czekać, co z tego wyniknie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu