Choć Agnieszka Radwańska oficjalnie nie potwierdza, że wychodzi za mąż, to o jej planach ślubnych ochoczo opowiadają jej przyjaciele. Jak wynika z ostatnich doniesień, słynnej tenisistce pobłogosławi zaprzyjaźniony duchowny, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
O tym, że Radwańska szykuje się do zamążpójścia powiedziała jej koleżanka Karolina Woźniacka, duńska tenisistka polskiego pochodzenia. Zapytana przez dziennikarzy o plany urlopowe niechcący wydała koleżankę.
Chętnie znowu poleciałybyśmy razem na wakacje, ale problemem jest na przykład to, że Aga bierze ślub
– zdradziła.
Po tych słowach Agnieszka także nie potwierdziła informacji. Ale osoby z otoczenia tenisistki mówią, że szykuje się do zamążpójścia.
Jak dowiedział się „Dobry Tydzień”, młodej parze błogosławieństwa udzieli zaprzyjaźniony z rodziną Radwańskich ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny poznał tatę Agnieszki, Roberta Radwańskiego, kiedy ten przyjechał do oddalonych o 20 kilometrów od Krakowa Radwanowic w poszukiwaniu korzeni rodziny. W tej miejscowości ksiądz Tadeusz prezesuje Fundacji im. Brata Alberta, zajmującej się osobami niepełnosprawnymi umysłowo. Owocem tej znajomości jest współpraca, jaką nawiązały Agnieszka i Urszula Radwańskie z fundacją. Od pięciu lat są jej ambasadorkami.
Reklama
Duchowny jest powiernikiem rodziny Radwańskich i samej tenisistki. Trzy lata temu został poproszony, by celebrował pogrzeb dziadka Agnieszki, Władysława Radwańskiego. Żegnał go słowami św. Pawła: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem”.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski przeżywa mecze Agnieszki i jej kibicuje. A kiedy tenisistka ma gorszy dzień, zawsze jej broni.
Radwańska, jak cała jej rodzina, jest osobą wierzącą. Dlatego nikogo nie dziwi, że chce przysięgać miłość przed Bogiem.
Odżywa w naszych czasach upodobanie do zajmowania się genealogiami. Wydaje się, że chodzi o autentyczną tęsknotę za jasnym ustaleniem: skąd jestem, skąd przychodzę? Bywa, że wiadomości zaskakują, że historia życia niektórych przodków jest dla nas zawstydzająca. Bywa również, że trudność w dotarciu do źródeł i praktyczną niemożność odtworzenia rodowych koneksji konstatujemy żartobliwym stwierdzeniem, że i tak „wszyscy jesteśmy od Adama i Ewy”.
Stworzenie człowieka ubrane zostało w symboliczną opowieść o Adamie, który nie rozpoznaje wśród Bożych stworzeń nikogo podobnego do siebie. Dopiero w powołanej przez Boga do istnienia niewieście odnajduje – jak to dzisiaj określamy – swoją „drugą połowę”. Autor natchniony tłumaczy w ten sposób, że dopiero mężczyzna i kobieta w ścisłej jedności małżeńskiej wyrażają istotę człowieczeństwa i ukazują swoje powołanie: żyjąc w małżeństwie, mają współdziałać ze Stwórcą w przekazywaniu życia. Zraniona grzechem natura popycha ich do niewierności i rozbija pierwotną jedność, ale Chrystus uznaje za odstępstwo od prawdziwej nauki praktykę rozwodów, która w prawie mojżeszowym znalazła swoje tradycyjne miejsce. Jezus nie pozostawia jakichkolwiek furtek, jasno nazywając cudzołóstwem wszystko, co dzieje się poza prawowitym związkiem. Kościół przyjmuje naukę Pana jako utworzenie sakramentalnego znaku: jedność kobiety i mężczyzny będzie odtąd cieszyć się szczególną Bożą pomocą, by zaradzić w ten sposób ludzkim brakom i słabości woli. Rozważając to wszystko, trzeba zapewne według innego klucza odczytać ostatnią część dłuższej perykopy ewangelijnej, w której Zbawiciel każe dopuścić do siebie dzieci. „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie…!” brzmi jak wyraźny nakaz otwarcia się na dar życia, gdy tylu małżonków zachowuje się egoistycznie i działa przeciwko poczęciu; jest to zarazem zalecenie, by dzieci nie były pozbawiane dóbr sakramentalnych. Autor Listu do Hebrajczyków dodaje, że również Jezus skorzystał z naturalnej drogi przyjścia na ten świat, włączając się w naszą ziemską historię.
Pochodzenie „od Adama i Ewy” oznacza przynależność do tej samej natury, oznacza wspólne dziedzictwo grzechu pierworodnego, ale także wspólne powołanie do świętości i dziedzictwo łaski, którą Bóg ze swej miłości nam ofiarował. Na tej drodze odnajdujemy „nową Ewę” – Maryję i „nowego Adama” – Jezusa. Okazuje się, że dopiero dzięki Nim nasze ludzkie rodowody znajdują wewnętrzną spójność i sens.
Wieczorna modlitwa
przy francuskim
sanktuarium –
procesja różańcowa
z lampionami i śpiewem
Docierają tu chorzy z różnych stron świata. Proszą o zdrowie i wyjeżdżają pocieszeni. Tę duchową klinikę założyła 161 lat temu w Lourdes Matka Jezusa. I wciąż dobitnie pokazuje, Kto jest ostatecznym źródłem naszych witalnych sił
W hotelowej restauracji przyglądam się nowo przybyłym pielgrzymom, nieco głośnym, o ciemnej karnacji i niemałej posturze. Zastanawiam się, jakiej są narodowości. Po wejściu do windy moja ciekawość zostaje zaspokojona. – Jesteśmy z Republiki Południowej Afryki, przyjeżdżamy tu co roku – opowiadają należący do tej grupy małżonkowie. Gdy wyjawiam moje pochodzenie, rozpromieniają się: – Mąż był dwa razy na prywatnej audiencji u Jana Pawła II i otrzymał jego błogosławieństwo – opowiada Afrykanka. Po chwili dowiaduję się, że jej małżonek został uzdrowiony z choroby nowotworowej. Moi rozmówcy nie wiedzą, czy ta łaska to efekt ich wizyty w Lourdes czy u Papieża – po prostu się cieszą i dziękują za nią Najwyższemu...
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.