Pielgrzymi z diecezji opolskiej przyszli już po raz 40. W drodze modlili się także o pokój na świecie. - Każdy, kto obserwuje sytuację na świecie na pewno takie intencje też niósł w swoim sercu, ale też pokój w naszych rodzinach, w naszym życiu zawodowym, prywatnym też, od tego się zaczyna. Jeśli będzie troska o to, to potem też będzie pokój na świecie - powiedział jeden z uczestników pielgrzymki.
Z Opolszczyzny przyszło prawie 3 tysiące wiernych. To więcej niż w latach poprzednich. Jak zauważył idący w pielgrzymce bp Andrzej Czaja, jest to owoc „projektu papieża Franciszka na odnowę życia”. - Pielgrzymka się powiększyła o 500 plus, to tak trochę żartobliwie, nawiązując do programu rządowego - mówił bp Czaja. Dodawał, że jego zdaniem jest to „taki konkretny wymiar projektu na odnowę życia, by zejść z kanapy, wyłączyć ekran i wyjść do człowieka”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Podczas Mszy św. celebrowanej na szczycie dla pątników z diecezji opolskiej bp Czaja nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Od źródeł Chrztu i Miłosierdzia do nowego życia”. - Do nowego życia mamy podążać, do życia w pełni, do życia wiecznego. Pragniemy tego życia, a swoim pielgrzymowaniem pokazaliście, że to nowe życie chcecie już tutaj rozwijać na ziemi, myśląc o życiu w wieczności – mówił w kazaniu ordynariusz opolski. Dodał, że „papież Franciszek na ten rozwój nowego życia w naszej codzienności dał nam bardzo cenne i konkretne wskazania. Mamy być siewcami nadziei, której jest dziś nie tylko w szerokim świecie, ale i w naszych parafiach niedostatek wielki, której bardzo brakuje w naszych rodzinach, w naszych sercach”.
Bp Andrzej Czaja podkreślił, że „nowego życia nie znajdziemy zamykając się w swoim domu” dlatego „nie tylko parę kroków w ciepłych papućkach, ale właśnie w pielgrzymią drogę w butach, jak powiedział papież - wyczynowych, a więc wzwyż, w górę, wspinając się ciągle coraz bardziej na wyżyny człowieczeństwa. Jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy, ale trzeba podjąć wysiłek”.
Już po raz 370. do Sanktuarium dotarła Piesza Pielgrzymka Gliwicka. To jedna z najstarszych pielgrzymek przybywających na Jasną Górę. W ten sposób realizowane jest ślubowanie mieszkańców miasta z 1626 roku, kiedy to wojska duńskie oblegały Gliwice. Wtedy Gliwiczanie z pełną ufnością w pomoc Bożą złożyli ślubowanie, że jeżeli Matka Boska ich uratuje, to po wszystkie czasy mieszkańcy będą pielgrzymować do Częstochowy.
- Oczywiście jeśli patrzeć na daty, to coś się nie zgadza, brakuje 20 lat, ale wiemy, że cesarz Prus zabronił, by do Polski chodzić, stąd nie ma dokumentów potwierdzających nasze pielgrzymowanie, ale my nie wierzymy, że wtedy indywidualnie gliwiczanie nie przychodzili – powiedział ks. Bernard Plucik, kierownik pielgrzymki podkreślając, że udokumentowana jest to 370 kompania, ale najprawdopodobniej jest to już 390. pielgrzymka.
W pielgrzymce gliwickiej przyszło prawie 1,3 tys. pątników. - Pielgrzymka jest czymś wspaniałym, idę trzydziesty siódmy raz i są to moje najpiękniejsze chwile w życiu – powiedziała pani Jolanta. Pani Ewa, która wybrała się pierwszy raz podkreśliła, że chociaż ma „asfaltówkę” i nogi bardzo bolą, to warto było pójść. Z kolei dla pani Anny niezwykłym przeżyciem było spotkanie z gospodarzami, którzy „przyjmowali pielgrzymów z otwartym sercem, czym chata bogata, dawali niemal wszystko i wspólnie się modlili”. - Pielgrzymka to rekolekcje w drodze, to czas nauki wielkiej pokory, przede wszystkim wobec samego siebie, wcale nie jesteśmy takimi chojrakami, kiedy nogi nas bolą, jesteśmy zmęczeni a tu ktoś prosi o pomoc - zauważył pan Wiesław. - Matka Boża Częstochowska, to taka Mama. Trzeba łapać chwile spotkania z Nią tutaj, bo to są cudowne przeżycia, bardzo Ją kochamy i dlatego na Jej święto przychodzimy – powiedziała Ania.
Obok pielgrzymek diecezjalnych do Sanktuarium docierają także mniejsze grupy parafialne m.in. z Wręczycy Wielkiej, Żarek, Kłobucka i Wyr.