Reklama

Święci i błogosławieni

Franciszek Salezy - prorok miłości, patron dziennikarzy katolickich

Franciszek Salezy, święty i doktor Kościoła, żyjący we Francji w latach 1567-1622, w Polsce znany jest chyba najbardziej jako patron dziennikarzy i pisarzy katolickich. Jego wspomnienie przypada w kalendarzu liturgicznym 24 stycznia.

Niedziela łódzka 4/2004

[ TEMATY ]

Franciszek Salezy

commons.wikimedia.org

Św. Franciszek Salezy

Św. Franciszek Salezy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

We Francji cieszy się od wieków dużą popularnością. Biskup Genewy, współzałożyciel zakonu wizytek i teolog, którego duchowość zainspirowała powstanie licznych zgromadzeń zakonnych i stowarzyszeń życia apostolskiego zwanych „salezjańskimi” pozostawił dużą spuściznę pisarską. Najbardziej znanymi dziełami, tłumaczonymi również na język polski są: Filotea, czyli Wprowadzenie do życia duchowego oraz Teotimo, czyli Traktat o miłości Boga. Przeznaczeniem jego dzieł było prowadzenie do Boga ludzi świeckich.

Reklama

Św. Franciszek Salezy nazywany bywa we Francji bardzo często Prorokiem Miłości. Czym sobie zasłużył na takie określenie? Pełna odpowiedź wymagałaby wywodu obszerniejszego niż kilka zdań, możliwych do umieszczenia w obecnym tekście. Zachętą dla wszystkich, którzy zechcą być może poznać bliżej duchowość św. Franciszka niech będzie jedynie myśl przytoczona za o. André Ravierem, jezuitą, że punktem centralnym w salezjańskiej teologii miłości jest problem wolności ludzkiego serca. Św. Franciszek Salezy nazywa serce ośrodkiem najgłębszej ludzkiej więzi z Bogiem, sobą samym i bliźnimi. Te więzi mogą być dobre lub złe, w zależności od tego czy ich przedmiot jest dobry czy zły, duchowy czy cielesny. W każdym przypadku to z serca człowieka płynie owa siła życiowa, która angażuje go całego i dąży ponad wszystko do zjednoczenia. Ostatecznym przeznaczeniem człowieka jest zjednoczenie z Bogiem w wieczności, a najważniejszym danym mu przykazaniem jest miłować Boga całym umysłem, duszą i ciałem. Czy jest to osiągalne dla natury ludzkiej skażonej grzechem? Św. Franciszek Salezy twierdzi, że tak. Trzeba jednak, by miłość, znana ludzkiemu sercu np. w macierzyństwie, czy małżeństwie oczyszczona została przez łaskę, by człowiek pozwolił Duchowi Świętemu odnowić się i przemienić na obraz i podobieństwo Boga. Wówczas serce, które dokonało wyboru Boga jako jedynego Pana zdolne będzie miłować Go we wszystkich i wszystkim dla Niego, gdyż - jak nauczał Jezus - jedno jest przykazanie miłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tak w wielkim skrócie objaśnić można powód określenia św. Franciszka Salezego Prorokiem lub Doktorem Miłości. Dlaczego jednak przypisano mu patronat nad prasą katolicką? Tu sprawa wydaje się prostsza, choć nie mniej ciekawa. Otóż, w rok po święceniach kapłańskich 27-letni Franciszek Salezy otrzymał od biskupa zadanie ponownego przywrócenia dla Kościoła katolickiego licznych mieszkańców kantonu Chablais, którzy pozostając poddanymi katolickiego księcia Sabaudii ulegli wpływom kaznodziejów kalwińskich i porzucili wiarę rzymską. Zadanie było tak trudne, że poprzednikom młodego kapłana nie udało się go wypełnić.

Początkowo i jego starania nie odnosiły skutku, nikt go nie chciał słuchać, aż do czasu, gdy za namową Pana de Charmoisy zaczął pisać traktaty w formie krótkich artykułów objaśniających prawdy wiary chrześcijańskiej w świetle Pisma Świętego. Teksty były wolne od polemizowania lecz przepełnione pasterską miłością i zatroskaniem o dusze sobie powierzone. Pierwszym był List do Panów z Thonon datowany 25 stycznia 1595 r., w dniu Nawrócenia św. Pawła. Autor wyjaśnił w nim adresatom zasadę i cel nowej formy, w jakiej zapragnął głosić im Słowo Boże. Odtąd prawie, co tydzień mieszkańcy okolicy znajdowali pod swoimi drzwiami drukowane homilie, napisane językiem żywym i obrazowym, podejmujące konkretne tematy i jasno przedstawiające problem.

Było to więc prekursorskie wykorzystanie prasy w ewangelizacji, które pozostaje do dziś dla mediów katolickich wzorem i wskazówką, tym bardziej, że dzieło św. Franciszka odniosło spektakularny sukces i wiele „zaginionych owieczek” powróciło na łono Kościoła. Autor pism, w uznaniu za zasługi został wyświęcony na biskupa Genewy. Zgodnie ze zwyczajem w wielu diecezjach francuskich w dniu wspomnienia św. Franciszka Salezego dziennikarze katoliccy gromadzą się wraz z biskupami miejsca na modlitwie, refleksji nad spuścizną duchową Patrona i poszukiwaniu w niej inspiracji do dalszej pracy.

Podziel się cytatem

2004-12-31 00:00

Ocena: +33 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

List Apostolski Totum Amoris Est Ojca Świętego w czterechsetną rocznicę śmierci św. Franciszka Salezego

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Franciszek Salezy

Adobe.Stock

Św. Franciszek Salezy

Św. Franciszek Salezy

„Wszystko należy do miłości”[1]. W tych słowach możemy zebrać duchowe dziedzictwo pozostawione przez św. Franciszka Salezego, który zmarł cztery wieki temu, 28 grudnia 1622 r. w Lyonie. Miał niewiele ponad pięćdziesiąt lat, a od dwudziestu był biskupem i „wygnanym” księciem Genewy.

Przybył do Lyonu po zakończeniu swej ostatniej misji dyplomatycznej. Książę Sabaudzki poprosił go, aby towarzyszył kardynałowi Maurycemu Sabaudzkiemu w podróży do Awinionu. Razem mieli złożyć hołd młodemu królowi Ludwikowi XIII, który wracał do Paryża doliną Rodanu po zwycięskiej kampanii wojennej na południu Francji. Utrudzony i w złym stanie zdrowia Franciszek, wyruszył w podróż zmotywowany wyłącznie duchem służby. „Gdyby odbycie tej podróży nie było zbyt pożyteczne dla świadczonej im służby, miałbym z pewnością wiele dobrych i solidnych powodów, by się z niej zwolnić; lecz jeśli jest to kwestia służenia im, żywy lub martwy, nie będę się wycofywał, lecz pójdę lub dam się ponieść”[2]. Taki był jego temperament. Kiedy w końcu dotarł do Lyonu, zamieszkał przy klasztorze sióstr wizytek, w domu ogrodnika, aby nie sprawiać zbyt wielu kłopotów, a jednocześnie by móc się spotykać z każdym, z kim zechce.
CZYTAJ DALEJ

Święty na słupie

Przez 40 lat mieszkał i prowadził ascetyczne życie na zbudowanym przez siebie kamiennym słupie. Mimo że od jego śmierci minęło ponad 1500 lat, wciąż fascynuje nas jego postać i wciąż pytamy – dlaczego?

Święty Szymon Słupnik zadziwia i fascynuje wielu ludzi, nie tylko tych, którzy interesują się życiem Kościoła pierwszych wieków.
CZYTAJ DALEJ

Właściwie to… nie ma święta Trzech Króli

„Największe uliczne jasełka na świecie” -  takie hasło widnieje na stronie internetowej Orszaku Trzech Króli. Barwne korowody 6 stycznia organizowane są już nie tylko w Polsce, ale też w wielu państwach Europy, np. w Ukrainie, Austrii czy we Włoszech, a także w Afryce i obu Amerykach. A wszystko po to, by… „uczcić trzech króli”  - jak potocznie się mówi, nawet w niektórych kościołach. Tymczasem…. święta Trzech Króli właściwie nie ma, mimo że jest to jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich.

Do zamieszania przyczyniła się sama nazwa święta Trzech Króli, której używa się tylko w niektórych krajach, m.in. w Polsce. Ona sugeruje, że to „mędrcy świata, monarchowie” (jak śpiewamy w znanej kolędzie) są 6 stycznia najważniejsi. Takie określenie uformowało się w średniowieczu pod wpływem szerokiego kultu relikwii "trzech króli", które cesarz niemiecki Barbarossa zabrał z Mediolanu i przywiózł do Kolonii. To tam powstała ogromna katedra, która do dziś zachowuje te relikwie. Przez wieki przybywało tam wielu pielgrzymów. Kult "Trzech Króli" zdominował święto 6 stycznia, kiedy to czytana jest co roku Ewangelia według św. Mateusza o przybyciu mędrców że Wschodu do Betlejem, gdzie odnaleźli oni Dzieciątko, upadli przed Nim na twarz, oddali Mu pokłon i złożyli dary. Ale to wcale nie oni znajdują się w centrum obchodów święta 6 stycznia, którego właściwa nazwa brzmi: Uroczystość Objawienia Pańskiego. To Pan jest w centrum tego Święta. To Jego wielbimy za to, że przez swe narodzenie objawił się światu. A pokłon mędrców ze Wschodu, czyli pogan, jedynie potwierdza że przyszedł On nie tylko do narodu wybranego, ale do wszystkich ludzi dobrej woli, którzy Go szukają i przed Nim chylą głowę.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję