Jezus z Mamą i z uczniami
Na weselu się pojawił.
Piękna była młoda para
I orkiestra ślicznie grała.
Wszyscy dobrze się bawili,
Jedli, pili i tańczyli.
Tydzień trwało to wesele.
Wina pito aż zbyt wiele,
Tak, że brakło go na stołach.
Konsternacja była spora
I ogólne zamieszanie.
Lecz Maryja w rzeczy samej
Zapytała swego Syna:
- Zobacz, już nie mają wina,
Może popsuć się zabawa!
- Mamo! Czy to moja sprawa?
Czy na pewno wina trzeba?
Jednak kiedy Ty nalegasz,
Ja odmówić Ci nie mogę.
Zatem... niech przyniosą wodę.
Przyniesiono więc w te pędy,
Stągwi sześć - i to kamiennych!
Każda w sobie mogła zmieścić
Litrów chyba... ze czterdzieści.
- Przepis mam na wino prosty:
Nieście wodę do starosty.
Ten, gdy wody tej skosztował,
Bardzo temu się dziwował.
Zaraz wziął pana młodego
I powiedział tak do niego:
- Hm, zdziwiony jestem wielce,
Bo smakuję w tej butelce
Rocznik stary, bardzo dobry.
Widać człowiek z ciebie szczodry!
Wiesz, to dla mnie jest ciekawe,
Bowiem zawsze przy zabawie,
Kiedy goście się napiją,
Daje im się gorsze wino.
Tutaj rzecz jest niebywała:
Jakość wina wciąż ta sama!
Zatem toast wznieść się godzi:
Niechaj żyją państwo młodzi!
Spytam dziś najmniejszych bąbli:
Wiecie, ile było stągwi?
Pomóż w rozwoju naszego portalu