Reklama

Nowa placówka dla osób uzależnionych

Ksiądz Mirosław Kurek jest wikariuszem w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Sochaczewie-Trojanowie. W naszym mieście pracuje już trzeci rok, jest katechetą w Gimnazjum nr 2 oraz dyrektorem Szkoły Nowej Ewangelizacji. Ksiądz Mirosław prowadzi działania mające na celu zapobiegać rozpowszechnianiu się narkomanii. Z jego inicjatywy powstał ośrodek terapeutyczny dla narkomanów. Punkt Konsultacyjny Leczenia Ambulatoryjnego w Zakresie Narkomanii i Stowarzyszenia Pomocy „Arka Noego” w Sochaczewie jest jedynym tego rodzaju ośrodkiem w okolicy.

Niedziela łowicka 3/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Magdalena Górecka: - Kiedy Ksiądz zauważył potrzebę zainteresowania się problemami młodzieży?

Ks. Mirosław Kurek: - Już po raz drugi zorganizowałem tutaj imprezę „Rock bez nałogów”. W ubiegłym roku była to impreza o szerszym zakresie. Profilaktyką antynarkotykową objęliśmy na pewno statystyczną większość młodzieży ze szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Były wypełniane ankiety, na podstawie których okazało się, że 20-30 procent młodych ludzi ma kontakt z narkotykami, z czego większość nadaje się do leczenia. Ponieważ ośrodki stacjonarne w kraju są w tej chwili tak zapełnione, że właściwie rok czeka się na przyjęcie, postanowiliśmy otworzyć punkt ambulatoryjny. Skądinąd wiemy, że leczenie ambulatoryjne przynosi skutek. Współpracujemy z Arturem Amendą - prezesem Stowarzyszenia „Arka Noego”, który otworzył kilka takich przedstawicielstw leczenia ambulatoryjnego i punktów konsultacyjnych, m.in. w Kobylej Górze, Ostrowie Wielkopolskim, we Włoszczowej i Odolanowie. Tam Stowarzyszenie to zapuściło już korzenie; my nie mieścimy się nawet w pierwszej dziesiątce jego filii.

- Od kiedy funkcjonuje Ośrodek w Sochaczewie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Oficjalne otwarcie Ośrodka nastąpi w styczniu. Natomiast dostaliśmy już częściowo umeblowane pomieszczenie, które mieści się przy al. 600-Lecia 90. Pacjentów na razie przyjmujemy na plebani.

- Na czyją i jakiego rodzaju pomoc można liczyć w Ośrodku? Czy jest to także pomoc duszpasterska?

- Przede wszystkim jest to pomoc terapeutyczna. Nie nastawiamy się na ludzi określonego wyznania; to jest ośrodek bezwyznaniowy. Będziemy pracowali z ludźmi, którzy mają konkretne problemy z narkotykami. Nasza 6-osobowa grupa skończyła kurs terapii uzależnień w ramach Stowarzyszenia Pomocy „Arka Noego”. Stowarzyszenie to działa w południowej Wielkopolsce, a my funkcjonujemy jako jego filia. Ośrodek jest punktem ambulatoryjnym, gdzie leczenie w znaczny sposób różni się od leczenia stacjonarnego. W leczeniu stacjonarnym wyrywa się pacjenta ze środowiska, natomiast tutaj on w tym środowisku pozostaje. Pozostaje z ludźmi, z którymi się przyjaźnił, pozostaje w rodzinie. Rodzina odgrywa bardzo ważną rolę, jest jakby strażnikiem postępów terapii pacjenta.

Reklama

- Czy rodzina osoby uzależnionej również może uzyskać pomoc?

- Przede wszystkim uczymy taką rodzinę określonego postępowania i konsekwencji - konsekwencji bardzo konkretnej w zachowaniu. A więc jeżeli osoba uzależniona popadnie w konflikt z prawem, ma ponieść wszelkie konsekwencje. Narkomania to ciężka choroba. Narkoman w każdej sytuacji musi czuć dyskomfort tego, że bierze narkotyki. Jeżeli zrobił coś pod wpływem narkotyków, to ma ponieść pełne konsekwencje tego czynu, włącznie z wyrzuceniem z domu.

- Co z rodzinami, które uważają, że problem narkotykowy ich nie dotyczy? Co chciałby Ksiądz tym osobom powiedzieć?

- W większości przypadków rodziny uważają, że ten problem ich nie dotyczy, ponieważ utrwalony jest w naszym społeczeństwie stereotyp narkomana. Narkoman, według pewnych stereotypów pojęciowych, to ten, który „bierze w kanał”, wstrzykuje sobie kolejną działkę. Nic bardziej mylnego. Bardzo komuś zależało na utrwaleniu pewnych stereotypów w tym społeczeństwie. Większość rodzin nie zdaje sobie sprawy z tego, że może mieć w swoim domu osobę uzależnioną. Bardzo często próbowaliśmy organizować spotkania z rodzicami, ale niestety - przyszło ich jak na lekarstwo. Ciągle tkwią w przeświadczeniu, że ich ten problem nie dotyczy.
Na tych spotkaniach mówimy o konkretnych zachowaniach, ponieważ w pierwszej fazie uzależnienia nie ma zmian somatycznych. Są zmiany psychiczne i to trzeba widzieć, trzeba to dostrzegać. Narkomani doskonale kamuflują w sobie nawet te zmiany somatyczne, które się pojawiają. A potem okazuje się, że syn bardzo schudł, że nie śpi po nocach, że ma bardzo niepokojące objawy - wtedy jest już późno.

- Jak wygląda terapia osób uzależnionych?

- Przede wszystkim pracujemy z rodziną i pacjentem. Jak powiedziałem, rodzina jest tutaj kluczowa, jest strażnikiem terapii. Pierwszy okres leczenia to burzenie systemu iluzji i zaprzeczeń. Każdy narkoman żyje w takim systemie iluzji i zaprzeczeń, które sam sobie stworzył: „Ja przecież wcale nie jestem narkomanem, w każdej chwili mogę przerwać”. Jeszcze nie spotkałem w swojej praktyce narkomana, który by przyszedł i powiedział: „No tak, jestem ćpunem, chcę się leczyć”. A więc pierwsza faza to uznanie swojej słabości: „Jestem chory, sam nie dam sobie rady, muszę coś z tym zrobić”. Drugi etap to jest przygotowanie do terapii, a więc tworzenie historii choroby, poznawanie samego siebie, nauka samoakceptacji, własnej problematyki, własnych granic, słabości, silnych stron, indywidualności, oryginalności, specyficznych struktur nałogu; rozwijanie pozytywnego poczucia własnej wartości. Trzeci etap - „Doznaję wewnętrznego uzdrowienia i osiągam stabilizację” - polega na pracy pacjenta w grupach terapeutycznych. Ten etap nazywa się diagnozowaniem. Ostatni etap, kiedy pacjent staje się bardziej samodzielny i odpowiedzialny, jest przygotowaniem do samodzielnego życia - jest to intensywniejszy trening zachowania. W swojej pracy bazujemy na pewnych formularzach, testach psychologicznych, w których pacjent na etapie diagnozowania określa w jakim jest stanie psychicznym. Tam, gdzie są jakieś niepokojące zjawiska, omawiamy ten problem i staramy się konstruktywnie budować psychikę, którą burzą narkotyki. Jeżeli młody człowiek zaczyna brać, to w tym momencie zatrzymuje się on w rozwoju, dlatego trzeba go odbudować. Całość tej terapii trwa 6 miesięcy. Jeżeli się uda, jeżeli pacjent nie ma nawrotów, to po tym okresie powinien być zdrowym człowiekiem.

- Czy przewiduje Ksiądz jakieś zajęcia dla wolontariuszy?

- Przewidujemy zajęcia dla wolontariuszy na płaszczyźnie motywowania do leczenia. Wiadomo, że młodzież ma częsty kontakt z ludźmi, którzy borykają się z tym problemem. Planujemy przeprowadzić dla nich jakieś szkolenie. Na razie ci, którzy zostali przeszkoleni, podejmą konkretną posługę terapeutyczną. Będzie to stały dyżur w poniedziałki, środy i piątki, od godz. 16.00 do 20.00, w pomieszczeniach przy al. 600-Lecia 90. Do czasu zagospodarowania tej nowej siedziby, konsultacją służymy na plebani.
W okolicy nie ma takiego ośrodka, a przecież ten problem dotyczy także innych miast.
Myślimy o szkoleniu dla osób, które chciałyby zająć się leczeniem uzależnionych. Chcielibyśmy otworzyć takie punkty w większych miastach, ale na razie to zbyt odległa przyszłość.

- Czy Ośrodek będzie obsługiwał będzie tylko ten konkretny region?

- Nie, nie jest on ograniczony do terenu Sochaczewa. Chociaż myśląc o założeniu Ośrodka, braliśmy pod uwagę własne środowisko i nasze problemy, bo pracujemy w określonych realiach w szkole, w określonych realiach w środowisku tego miasta.

- Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów w dalszej pracy z młodzieżą.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Joanna Beretta Molla. Każdy mężczyzna marzy o takiej kobiecie

Niedziela Ogólnopolska 52/2004

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Zafascynowała mnie jej postać, gdyż jest świętą na obecne czasy. Kobieta wykształcona, inteligentna, delikatna i stanowcza zarazem, nie pozwalająca sobą poniewierać, umiejąca zatroszczyć się o swoją godność, dbająca o swój wygląd i urodę, a jednocześnie bez krzty próżności.

Żona biznesmena i doktor medycyny, która nie tylko potrafiła malować paznokcie - choć to też istotne, by się podobać - ale umiała stworzyć prawdziwy, pełen miłości dom. W gruncie rzeczy miała czas na wszystko! Jak to czyniła? Ano wszystko układała w świetle Bożych wskazówek zawartych w nauczaniu Ewangelii i Kościoła. Z pewnością zdawała sobie sprawę z tego, że każdy z nas znajduje czas dla tych ludzi lub dla tych wartości, na których mu najbardziej zależy. Jeżeli mi na kimś nie zależy, to nawet wolny weekend będzie za krótki, aby się spotkać i porozmawiać. Jednak gdy na kimś mi zależy, to nawet w dniu wypełnionym pracą czas się znajdzie. Wszystko przecież jest kwestią motywacji. Ona rzeczywiście miała czas na wszystko, a przede wszystkim dla Boga i swoich najbliższych.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Papież w Wenecji: Młody człowieku - wstań i idź!

2024-04-28 10:52

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

"Młody człowieku, który chcesz wziąć w ręce swe życie, wstań! Otwórz swoje serce przed Bogiem, podziękuj Mu, przyjmij piękno, którym jesteś; zakochaj się w swoim życiu. A potem idź! Wyjdź, idź z innymi, szukaj samotnych, nadaj barwy światu swoją kreatywnością, pomaluj drogi życia Ewangelią. Wstań i idź" - wezwał Franciszek podczas spotkania z młodzieżą na placu przed bazyliką Santa Maria della Salute w Wenecji. Papież zachęcił: "Weź życie w swoje ręce, zaangażuj się; wyłącz telewizor i otwórz Ewangelię; zostaw telefon komórkowy i spotkaj się z osobami!

Franciszek zachęcił młodych do dzielenia się doświadczeniami, które są tak piękne, że nie można ich zatrzymać dla siebie. "Jesteśmy tu dzisiaj właśnie po to: aby na nowo odkryć w Panu piękno, którym jesteśmy i by radować się w imię Jezusa, Boga młodego, który miłuje młodych i który zawsze zaskakuje" - powiedział papież.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję