Wśród różnych tekstów, które w ostatnim czasie dane było mi przejrzeć, znalazłem jeden podejmujący się oceny Pontyfikatu Jana Pawła II. Było w nim wiele słów uznania wobec tego, co naszemu Papieżowi udało
się zrobić w ciągu 25 lat kierowania Kościołem. Był jednak i taki fragment, w którym autor stwierdzał, że jedna rzecz Papieżowi „nie wyszła”. Chodzi o pragnienie Jana Pawła II, by doprowadzić do zjednoczenia
podzielonych chrześcijan.
Rzeczywiście, patrząc na to, jak nadal jest odległa owa upragniona chwila, w której wszyscy chrześcijanie będą mogli stanąć przy jednym ołtarzu i łamać jeden Chleb, wydaje się, że trzeba przyznać
rację tej opinii.
Nie czas tutaj na kryptoreklamę tej ciekawej zresztą publikacji i nie trzeba też referować tego, jak dalej rozwinął swą opinię wspomniany autor. Warto natomiast chwilę zadumać się nad tym stwierdzeniem,
w którym mowa jest o nieudanym Pontyfikacie - zwłaszcza w kontekście rozpoczynającego się Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Warto, choć w naszej diecezji nie mamy znaczącej liczby chrześcijan należących
do innych Kościołów czy wspólnot kościelnych.
Dlaczego warto? Otóż wydaje się, że dążenie do jedności chrześcijan może i musi przebiegać na dwóch zupełnie różnych płaszczyznach. Jedna to ta, którą zwykło nazywać się „dialogiem ekspertów”. Dzięki
niemu Kościoły i wspólnoty kościelne mają okazję doprecyzować wyznanie wiary, dostrzec to, co je łączy i to, co dzieli albo wydaje się dzielić. Przykładem może tu być podpisana kilka lat temu deklaracja
o usprawiedliwieniu. Pokazała ona, że w punkcie, który wydawał się zasadniczą „kością niezgody” między Kościołem katolickim a wspólnotami kościelnymi nawiązującymi do tradycji luterańskiej, możliwa jest
jedność. Tu najwięcej zależy właśnie od „ekspertów”.
Jest jednak i druga płaszczyzna. To ona tak naprawdę stanowi powód, dla którego każdy z nas musi się zapytać o to, dlaczego ktoś mógł nazwać ten Pontyfikat nieudanym. Chodzi o „dialog życia” - dialog,
który jest zdolnością do bycia razem, do wzajemnego odkrywania bogactw, które drugi posiada. Chodzi o to, co Papież nazwał w swym dokumencie otwierającym nowe tysiąclecie Novo millennio ineunte „zdolnością
odczuwania więzi z bratem w wierze (…), postrzegania go jako „kogoś bliskiego” (NMI 43). Jednym słowem chodzi o takie codzienne przeżywanie wiary, które nie dzieli, ale pozwala być razem.
Dialog ekspertów bowiem jeszcze wszystkiego nie załatwi. Potrzebny jest „dialog życia”, czyli przełożenie na codzienną praktykę wezwania do bycia jedno. Potrzeba znalezienia klucza do tego, w jaki
sposób można realizować prośbę Jezusa: „aby byli jedno”. Zresztą niektórzy słusznie zauważyli, że jeśli za owym „dialogiem ekspertów” nie pójdzie „dialog życia”, nic się nie zmieni i ciągle pozostaniemy
tak samo oddaleni od siebie.
Jeśli tak, to może winą za ów „nieudany Pontyfikat” nie tyle należy obarczać samego Papieża, co raczej tych, którzy nie potrafią nadążyć za tak silnym pragnieniem Jana Pawła II, aby jak najprędzej
chrześcijanie usunęli zgorszenie podziału. Jeśli tak, to ostateczny rachunek za to, czy w tej mierze lata posługi papieskiej będzie można ocenić jako owocne, czy też nie, należy raczej wystawić nam -
zwykłym chrześcijanom, a nie najpierw ekspertom.
Bo od nas zależy bardzo wiele. Od nas zależy, czy cząstka Kościoła, którą tworzymy, jest zdolna do budowania jedności. Od nas zależy, czy umiemy być otwarci na drugich, czy też raczej uczymy się tylko
postawy krytyki i „wkładania kija w mrowisko”. Od nas zależy, czy naprawdę przejęliśmy się słowami Jezusa, który prosił o to, aby Jego uczniowie byli jedno tak, jak On jest jedno z Ojcem. Już papież Paweł
VI mówił o różnych kręgach dialogu i jako pierwszy wskazywał na ten, który nazywał dialogiem wewnątrzkościelnym.
Od tego, czy umiemy dialogować ze sobą, w najbliższej „rodzinie”, zależy potem to, czy będziemy umieć rozmawiać z innymi chrześcijanami.
I warto zauważyć, że Jezus o jedność prosił, a nie nakazywał. Prosił o ten dar Ojca, bowiem jedności nakazać nie można; jej nigdy na siłę nie da się zbudować - zawsze zależy od wolnej woli.
Czy więc zechcemy przyczynić się choć trochę do tego, by papieski Pontyfikat był bardziej udany? Czy zechcemy to zrobić w dialogu z innymi chrześcijanami, ale najpierw zaczynając od naszych wspólnot,
w których żyjemy? Odpowiedź na tytułowe pytanie piszemy naszym życiem!
Pomóż w rozwoju naszego portalu