Chrystus przyszedłszy zwiastował pokój, (...) bo przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca.
(Ef 2, 17. 18)
Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek mie mieli czasu.
(Mk 6, 31)
Właściwie to wszystko poukładaliśmy sobie w naszym życiu. Naszą
troskę o zdrowie powierzyliśmy lekarzom, troskę o chleb - gospodarzom,
bezpieczeństwo ojczyzny - wojsku. I tak idąc dalej możemy powiedzieć,
że troskę o Królestwo Boże złożyliśmy w ręce księży. Dlatego dziś
możemy mówić o poważnym błędzie. Ponieważ wszyscy powołani jesteśmy
do tego, by jeszcze je szerzyć i bronić go tutaj na ziemi, jeśli
chcemy do niego należeć w niebie.
W przeczytanym dziś fragmencie Ewangelii jest wiele cennych
dla nas wskazań i pouczeń odnoszących się do tego naszego wspólnego
zadania.
Jeśli zależy nam rzeczywiście, aby spełniła się wola
Boża na ziemi, a potem kiedyś nasza w niebie, wówczas te pouczenia
powinny nas zainteresować.
Kiedy Apostołowie po raz drugi doświadczyli troski o
rozszerzenie Bożego panowania w człowieku i na świecie, wrócili do
Mistrza pełni uniesienia, ale także pełni zmęczenia.
Tłumy ludzi nie przestawały ich przy tym oblegać, tak,
że brakowało im nawet czasu na jedzenie.
Chrystus, który rozumie każdego człowieka, zabiera ich
na miejsce osobne, aby tam mogli odpocząć. Lecz zainteresowanie ludzi
prawdą i potrzeba uzyskania pomocy również tu ich znajduje.
Jezus ma więc przed sobą z jednej strony zmęczonych Apostołów,
a z drugiej stęskniony prawdy lud. Żal Mu było i jednych i drugich.
Apostołów, bo byli głodni i zmęczeni, ludzi, bo błądzili, jak "owce
nie mające pasterza". Musząc więc wybrać, troskę o Apostołów składa
w ofierze dla troski o lud.
Dał więc pierwszeństwo duchowej potrzebie ludzi dalszych
przed cielesną potrzebą sobie bliższych. Przez to jakby chciał powiedzieć,
że dusza jest czymś więcej niż ciało, i to nawet wtedy, gdy jest
to dusza sąsiada.
Tak więc można powiedzieć, że przeczytany tekst opisuje
pracę, odpoczynek i znowu pracę. Kiedy jeszcze uświadomimy sobie,
że był to odpoczynek w samotności z Jezusem, gdzie Apostołowie dzielili
się z Nim porażkami i sukcesami, gdzie słuchali pouczeń i wskazań,
to zrozumiemy, że była to rozmowa z Nim. Dlatego możemy powiedzieć,
że tekst mówi jeszcze o modlitwie.
Ta samotność z Jezusem, w której trzeba nam odpocząć
po tygodniowym trudzie i w której mamy nabrać sił do dalszej pracy,
najpiękniej realizuje się w niedzielnym zgromadzeniu wokół ołtarza.
W modlitwie mówimy do Niego, a w Ewangelii On mówi do nas.
Chrystus wzywa: "Pójdźcie wy sami, wypocznijcie nieco"
. Jakby chciał powiedzieć, tyle wypoczynku, ile koniecznie potrzeba;
pracy jednak tyle, ile się da. Nasze modlitewne odosobnienie jest
tylko środkiem, byśmy nabrali nowej energii i duchowo się przygotowali,
nastawili na nową pracę, na nowy tydzień. Posyła nas do naszych rodzin,
by głosić Go słowem i przykładem.
Jeśli więc rzeczywiście zależy nam na niebie, musi nam
stale - zgodnie ze słowami Chrystusa z dwudziestego piątego rozdziału
Ewangelii według św. Mateusza - zależeć na czynach dobroczynnej miłości.
Jeżeli jednak ma być ich jak najwięcej, musimy je na jakiś czas odłożyć,
aby nabrać więcej sił w czasie krótkiego, osobistego spotkania z
Panem do ich pełnienia w dalszym życiu.
To właśnie dziś chciał nam Pan powiedzieć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu