18 grudnia jarosławski szpital przeżywał niecodzienną uroczystość: Nawiedzenie Matki Bożej.
Przez prawie półtora roku nawiedzała Maryja Swoje dzieci w naszej diecezji. Gościły Ją wspaniałe, okazałe świątynie i małe wiejskie kościółki. Odwiedzała Swoje sanktuaria, gdzie
lud polski czci Ją w szczególnie serdeczny sposób. A w ostatni dzień Nawiedzenia parafii przyszła do szczególnego sanktuarium. Sanktuarium cierpienia. I nie
witało Ją radosne bicie dzwonów, ale dźwięk i błyski sygnałów karetek pogotowia.
Każde sanktuarium ma swoją szczególną świętość: obraz, figurę, relikwie. Świętością sanktuarium szpitala są ludzie chorzy, cierpiący. Cierpienie. Ogromna jest jego moc. Przez cierpienie Chrystus zbawił
świat. Cierpienie i dziś jest niedocenianą jeszcze mocą, która zbawia dzisiejszego człowieka. Na szpitalnych łóżkach dokonuje się dziś zbawianie świata i człowieka.
Każde łóżko z chorym, który cierpi z poddaniem się woli Bożej, jest jak ołtarz, na którym dokonuje się zbawcza ofiara. Cierpiący Jan Paweł II, Wielki cierpieniem, mówił
kiedyś do chorych: „Moc moja z was jest”.
I do tych, którzy dają moc Ojcu Świętemu i całemu światu, przyszła Maryja.
Mieliśmy wątpliwości czy to będzie jeszcze możliwe, czy Ojcowie Paulini zgodzą się na takie Nawiedzenie. Kościoły - tak, kaplica szpitalna - może, ale oddziały szpitalne - to raczej
nieprawdopodobne. Ale nie było problemów. Ojciec Kustosz ze zrozumieniem wysłuchał naszych racji i pilotowana przez „erkę” Maryja wjechała w szpitalną bramę.
Skąd wzięło się naraz tylu ludzi na szpitalnym podwórku - nie wiem. W szpitalu przecież nie pracują.
Uroczyste wprowadzenie na chirurgię. To pierwsza stacja Nawiedzenia. Wita ordynator oddziału Jerzy Sobień: „Do Ciebie cały świat woła: «Uzdrowienie chorych, Pocieszycielko strapionych»,
Twoją obecność czujemy w każdym dniu naszego posługiwania. Dziś witając tylko Twoje odbicie w tej Cudownej Ikonie, chcemy śladem naszych poprzedników zapewnić Twego Syna, że tak
jak Ty stałaś na straży jego ziemskiego życia od Zwiastowania aż po Golgotę, my będziemy bronić każdego ludzkiego istnienia od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci”.
I najważniejszy moment: Maryja na barkach pracowników chirurgii przechodzi kolejno przez chirurgię męską i żeńską. Obraz na moment zwraca się w stronę każdej sali; pełne nadziei
zetknięcie się oczu chorych z oczyma Matki. Rozmowa bez słów.
Stacja druga - ginekologia, patologia ciąży, położnictwo, noworodki.
Wita dyrektor szpitala Urszula Słychań-Wysocka: „To do was pacjentki oddziału ciąży powikłanej przychodzi Maryja, by jak u Elżbiety w Ain Karim, być z wami,
niepokoić się z wami i cieszyć się z wami”. I znowu zagląda Maryja do sal szpitalnych.
Przejście do drugiego budynku. Obraz nie mieści się w drzwiach. Przytomność umysłu Ojca Kustosza znajduje wyjście.
Stacja trzecia - dzieci. Najmłodsi pacjenci. Modli się ordynator Władysław Potoczny: „Matko spraw, by jak najrychlej te dzieci wróciły do zdrowia, do domów. Proś Twego Syna, by na Święta
były już z kochającymi rodzicami. Niech w domu cieszą się choinką, szopką, kolędami, miłością najbliższych”.
I coś, czego nie można było przewidzieć. Ojciec Kustosz bierze maluchy z rąk ziemskich matek i zbliża je do wizerunku niebieskiej Matki. A kiedy ojciec dziecka z porażeniem
mózgowym mówi o cudzie uratowania jego życia przez Maryję, nie ma nikogo, kto by nie miał łez w oczach. I nikt się tych łez nie wstydzi. Może... może dla tego jednego
spotkania Maryja przyszła do nas?
Czwarta stacja - oddziały wewnętrzne. Ordynator Hubert Żak: „Maryjo, tu leżą bardzo ciężko chorzy. Jeśli to możliwe, daj im nadzieję albo przynajmniej wspieraj łaską znoszenia dolegliwości
choroby”. I Maryja przechodząc przez oddziały błogosławi tym, którzy tak bardzo tej pomocy potrzebują.
Piąta stacja - pożegnanie. Pani Dyrektor: „Przez prawie dwie godziny byliśmy jakby w kaplicy Cudownego Obrazu. Co roku pielgrzymujemy na Jasną Górę, a tym razem Maryja
przyszła do nas, by być z nami przy szpitalnych łóżkach. Wydarzenie to dla nas niezwykłe. Niezwykłe także dla tego Nawiedzenia. Bo gdzie w szpitalu Maryja była przy chorych?”
- pyta Pani Dyrektor.
Ojciec Kustosz przyznaje, że na szpitalnych oddziałach nie był jeszcze z Matką Bożą. To nasi chorzy dostąpili tego wyróżnienia i zaszczytu. Było to możliwe dzięki zgodzie i życzliwej
postawie Pani Dyrektor, która wie, że pobyt Maryi w szpitalu chorym nie zaszkodzi! Bóg, wiara, nadzieja, miłość są lekiem, nieraz bardziej skutecznym niż specyfiki ordynowane przez lekarza.
Jako kapelan obserwuję teraz, w pierwsze dni po Nawiedzeniu, wyciszenie, taki spokój, jak spokój dziecka na rękach matki. To przecież Matka była u Swoich dzieci. To Ona wzięła
je w Swoje ramiona. Maryjo, nie wypuszczaj ich ze swoich rąk!
Pomóż w rozwoju naszego portalu