A jaka jest współczesna młodzież? Wszyscy widzą i wiedzą. Gorsza niż kiedyś, gdy my byliśmy młodzi. Nie ma żadnych autorytetów, nie szanuje innych, a zwłaszcza starszych, nie uznaje
prawdziwych wartości, wykazuje postawę roszczeniową. Coraz więcej młodych schodzi na drogę przestępstwa… Zło jest zawsze bardziej widoczne. Dobro nie krzyczy, ale można je dostrzec wokół siebie.
Młodzi nie są wyłącznie źli. Od kilku lat obserwuję młodzież podczas spotkań diecezjalnych w Serpelicach. Przybywa jej tam zawsze kilka tysięcy. Jak wielu autentycznie to przeżywa, angażuje
się we wspólną modlitwę. Potem dają przykład w swoim środowisku, w szkole. Starają się żyć zgodnie z Dekalogiem, nie wstydzą się swego chrześcijaństwa.
Niedawno miałam okazję przeczytać wypracowanie z języka polskiego, pisane przez licealistę na temat: Co jest ważne w moim życiu? Wydało mi się ono wspaniałym świadectwem młodego
człowieka. Oto ono:
„Pyta Pani, co dla mnie jest najważniejsze w życiu? Odpowiem na to bez namyślania się - to Bóg i zabawa, radość. To są wartości, które cenię najbardziej. Ktoś być
może powie, że jeśli jedno, to nie drugie, ponieważ Bóg kojarzy się z Kimś wielkim, poważnym, majestatycznym, przy kim należy zachować powagę i spokój - tak trzeba. Ale dla
niektórych (i dla mnie) zabawa może być czymś zupełnie innym, niż tylko bieganiem za piłką lub na dyskoteki; może znaczyć coś całkowicie innego.
Jestem katolikiem, praktykującym, po bierzmowaniu. To zobowiązuje. Od trzeciej klasy szkoły podstawowej należę do ministrantów, a od szóstej jeżdżę na Oazy. Często, gdy inni grali w piłkę,
bawili się w chowanego albo rano smacznie spali, ja szedłem do kościoła na Mszę św., służyć. Koledzy nieraz śmiali się, że tak często chodzę na spotkanie z Chrystusem, prawdziwym
Chrystusem pod postacią Chleba i Wina. Nie czułem się jednak w jakikolwiek sposób pokrzywdzony i nie przejmowałem się docinkami moich kolegów.
Ale co to ma wspólnego z zabawą? Otóż ma i to wiele. Dla mnie służenie przy ołtarzu to coś tak wyjątkowego, iż sprawia, że jestem szczęśliwy; dostarcza mi dużo radości, zastępuje
zabawę. Dobrze się czuję obmywając ręce kapłanowi, czytając fragmenty Biblii czy okadzając samego Jezusa Chrystusa.
Oczywiście, nie cały czas poświęcam Bogu. Jestem (tak mi się wydaje) normalnym siedemnastolatkiem. Lubię jeździć rowerem, słuchać muzyki, rozmyślać. Czasem wychodzę wieczorem na spacer i zastanawiam
się nad życiem. Tym przeszłym, ale przede wszystkim przyszłym. Bo to, co było, nie wróci; to, co było złe - zostanie złym. Trzeba patrzeć przed siebie, bo nie potkniemy się o kamień,
który minęliśmy. Uczymy się na błędach, pamiętajmy, aby ich nie powtarzać. Nasze czyny i zachowanie powinny przybliżać nas do Boga. Ja jeżdżę na Oazy, aby poznać lepiej Chrystusa i Jego
naukę. Nie piję i nie palę, podpisałem Krucjatę Wyzwolenia Człowieka już trzeci raz i nigdy jej nie złamałem. Moi koledzy nieraz sięgali po piwo i dziwili się, że ja tego
nie robię. Jak widać, da się wytrzymać. Znam wiele osób, które zobowiązały się do trzeźwego życia i są z tym szczęśliwe.
Czasem przez głowę przemyka mi myśl o kapłaństwie. Szczególnie po ostatniej Oazie. Pewnego wieczoru mieliśmy modlitwę wstawienniczą - troje ludzie modliło się nade mną i wypraszało
u Boga potrzebne mi łaski. Na koniec jedna z tych osób wybrała (pod natchnieniem Ducha Świętego) pewien fragment z Pisma Świętego. Brzmiał on tak: «Przeto przypatrzcie
się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić
mędrców, wybrał to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło
wobec Boga» (1 Kor 1, 26-29). Dzięki temu fragmentowi wiem, że kiedy idę do kościoła, wówczas, gdy inni się bawią i śmieją się z mojej postawy, to z pewnością tak
to zaplanował Bóg.
Myślę, że wybrał mnie do jakiegoś celu (tak, jak wybrał każdego z nas). Nie wiem jeszcze, do jakiego, ale na pewno się dowiem. Może to kapłaństwo? Nie wiem…
Czy zastanawiała się Pani kiedyś, czym jest Msza św.? Z pewnością odpowiedziałaby Pani, że jest to modlitwa dziękczynno-błagalna ustanowiona na pamiątkę. I to jest prawda. A uczestnictwo
w niej jest obowiązkiem każdego chrześcijanina. I to też jest prawda. Dla mnie jest to także - przyczyna radości. Tak jak dla piłkarza gra w piłkę nie jest tylko
zabawą, bo przez nią on „spełnia siebie”, tak dla mnie służenie Bogu daje zadowolenie i poczucie spełnienia.
Gdy klęczę przed ołtarzem, przed księdzem unoszącym do góry Pana Jezusa, z trybularzem (to takie coś, co dymi - gdyby Pani nie wiedziała) w ręku i mogę okadzić
samego Chrystusa, po plecach przechodzą mi ciarki. Pamiętam jak dziś, gdy podczas przedostatniej Mszy św. na Oazie brałem trybularz. Rozpaliłem go tak, jak umiałem najlepiej, przygotowałem najlepsze kadzidło.
Węgielki były rozpalone do białości, a przy ich blasku można było czytać książkę. Pamiętam, że gdy zasypałem kadzidłem węgle, uniósł się w górę słup dymu - tak gęstego, a jednocześnie
pachnącego ziołami, że nie widziałem przed sobą księdza. Kolega obok zasłaniał sobie dłonią usta, by nie nawdychać się dymu, a mnie z oczu popłynęły po policzkach - jak woda
w górskim strumyku - łzy. Czy tylko z powodu dymu?
W ciągu Mszy św. trybularz wnosi się cztery razy, ostatni raz na przeistoczenie. Gdy po nabożeństwie wychodziłem z kościoła, rozejrzałem się jeszcze po wnętrzu. Popatrzyłem od ołtarza w kierunku
ludzi - wciąż unosiła się siwa chmura dymu, a chociaż kościół był duży i wysoki, dym wypełniał całe jego wnętrze. Dym odzwierciedla Ducha Świętego, jego lekkość i obecność
wśród nas podczas Mszy św.
I niech ktoś spróbuje mi powiedzieć, że ja nie spełniam się, nie jestem szczęśliwy służąc Bogu. Niech ktoś mi powie, że Bóg i radość (zabawa) w moim przypadku nie idą w parze.
Takie jest moje zdanie na temat zabawy, tak ją odbieram. Może się mylę. Ale stosunku do Boga nie zmienię”.
Myślę, że ta wypowiedź młodego człowieka nie wymaga komentarza. I że jego postawa nie jest odosobniona.
Pomóż w rozwoju naszego portalu