Reklama

Rozmyślania o Bogu i radości

Konflikt między pokoleniami istnieje od zawsze, od wieków. Dorośli wciąż narzekali i narzekają na młodzież. Kiedy odkopano ruiny starożytnego miasta Pompeje, znaleziono zachowane na murach napisy, świadczące o tym odwiecznym problemie.

Niedziela podlaska 2/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

A jaka jest współczesna młodzież? Wszyscy widzą i wiedzą. Gorsza niż kiedyś, gdy my byliśmy młodzi. Nie ma żadnych autorytetów, nie szanuje innych, a zwłaszcza starszych, nie uznaje prawdziwych wartości, wykazuje postawę roszczeniową. Coraz więcej młodych schodzi na drogę przestępstwa… Zło jest zawsze bardziej widoczne. Dobro nie krzyczy, ale można je dostrzec wokół siebie.
Młodzi nie są wyłącznie źli. Od kilku lat obserwuję młodzież podczas spotkań diecezjalnych w Serpelicach. Przybywa jej tam zawsze kilka tysięcy. Jak wielu autentycznie to przeżywa, angażuje się we wspólną modlitwę. Potem dają przykład w swoim środowisku, w szkole. Starają się żyć zgodnie z Dekalogiem, nie wstydzą się swego chrześcijaństwa.
Niedawno miałam okazję przeczytać wypracowanie z języka polskiego, pisane przez licealistę na temat: Co jest ważne w moim życiu? Wydało mi się ono wspaniałym świadectwem młodego człowieka. Oto ono:
„Pyta Pani, co dla mnie jest najważniejsze w życiu? Odpowiem na to bez namyślania się - to Bóg i zabawa, radość. To są wartości, które cenię najbardziej. Ktoś być może powie, że jeśli jedno, to nie drugie, ponieważ Bóg kojarzy się z Kimś wielkim, poważnym, majestatycznym, przy kim należy zachować powagę i spokój - tak trzeba. Ale dla niektórych (i dla mnie) zabawa może być czymś zupełnie innym, niż tylko bieganiem za piłką lub na dyskoteki; może znaczyć coś całkowicie innego.
Jestem katolikiem, praktykującym, po bierzmowaniu. To zobowiązuje. Od trzeciej klasy szkoły podstawowej należę do ministrantów, a od szóstej jeżdżę na Oazy. Często, gdy inni grali w piłkę, bawili się w chowanego albo rano smacznie spali, ja szedłem do kościoła na Mszę św., służyć. Koledzy nieraz śmiali się, że tak często chodzę na spotkanie z Chrystusem, prawdziwym Chrystusem pod postacią Chleba i Wina. Nie czułem się jednak w jakikolwiek sposób pokrzywdzony i nie przejmowałem się docinkami moich kolegów.
Ale co to ma wspólnego z zabawą? Otóż ma i to wiele. Dla mnie służenie przy ołtarzu to coś tak wyjątkowego, iż sprawia, że jestem szczęśliwy; dostarcza mi dużo radości, zastępuje zabawę. Dobrze się czuję obmywając ręce kapłanowi, czytając fragmenty Biblii czy okadzając samego Jezusa Chrystusa.
Oczywiście, nie cały czas poświęcam Bogu. Jestem (tak mi się wydaje) normalnym siedemnastolatkiem. Lubię jeździć rowerem, słuchać muzyki, rozmyślać. Czasem wychodzę wieczorem na spacer i zastanawiam się nad życiem. Tym przeszłym, ale przede wszystkim przyszłym. Bo to, co było, nie wróci; to, co było złe - zostanie złym. Trzeba patrzeć przed siebie, bo nie potkniemy się o kamień, który minęliśmy. Uczymy się na błędach, pamiętajmy, aby ich nie powtarzać. Nasze czyny i zachowanie powinny przybliżać nas do Boga. Ja jeżdżę na Oazy, aby poznać lepiej Chrystusa i Jego naukę. Nie piję i nie palę, podpisałem Krucjatę Wyzwolenia Człowieka już trzeci raz i nigdy jej nie złamałem. Moi koledzy nieraz sięgali po piwo i dziwili się, że ja tego nie robię. Jak widać, da się wytrzymać. Znam wiele osób, które zobowiązały się do trzeźwego życia i są z tym szczęśliwe.
Czasem przez głowę przemyka mi myśl o kapłaństwie. Szczególnie po ostatniej Oazie. Pewnego wieczoru mieliśmy modlitwę wstawienniczą - troje ludzie modliło się nade mną i wypraszało u Boga potrzebne mi łaski. Na koniec jedna z tych osób wybrała (pod natchnieniem Ducha Świętego) pewien fragment z Pisma Świętego. Brzmiał on tak: «Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga» (1 Kor 1, 26-29). Dzięki temu fragmentowi wiem, że kiedy idę do kościoła, wówczas, gdy inni się bawią i śmieją się z mojej postawy, to z pewnością tak to zaplanował Bóg.
Myślę, że wybrał mnie do jakiegoś celu (tak, jak wybrał każdego z nas). Nie wiem jeszcze, do jakiego, ale na pewno się dowiem. Może to kapłaństwo? Nie wiem…
Czy zastanawiała się Pani kiedyś, czym jest Msza św.? Z pewnością odpowiedziałaby Pani, że jest to modlitwa dziękczynno-błagalna ustanowiona na pamiątkę. I to jest prawda. A uczestnictwo w niej jest obowiązkiem każdego chrześcijanina. I to też jest prawda. Dla mnie jest to także - przyczyna radości. Tak jak dla piłkarza gra w piłkę nie jest tylko zabawą, bo przez nią on „spełnia siebie”, tak dla mnie służenie Bogu daje zadowolenie i poczucie spełnienia.
Gdy klęczę przed ołtarzem, przed księdzem unoszącym do góry Pana Jezusa, z trybularzem (to takie coś, co dymi - gdyby Pani nie wiedziała) w ręku i mogę okadzić samego Chrystusa, po plecach przechodzą mi ciarki. Pamiętam jak dziś, gdy podczas przedostatniej Mszy św. na Oazie brałem trybularz. Rozpaliłem go tak, jak umiałem najlepiej, przygotowałem najlepsze kadzidło. Węgielki były rozpalone do białości, a przy ich blasku można było czytać książkę. Pamiętam, że gdy zasypałem kadzidłem węgle, uniósł się w górę słup dymu - tak gęstego, a jednocześnie pachnącego ziołami, że nie widziałem przed sobą księdza. Kolega obok zasłaniał sobie dłonią usta, by nie nawdychać się dymu, a mnie z oczu popłynęły po policzkach - jak woda w górskim strumyku - łzy. Czy tylko z powodu dymu?
W ciągu Mszy św. trybularz wnosi się cztery razy, ostatni raz na przeistoczenie. Gdy po nabożeństwie wychodziłem z kościoła, rozejrzałem się jeszcze po wnętrzu. Popatrzyłem od ołtarza w kierunku ludzi - wciąż unosiła się siwa chmura dymu, a chociaż kościół był duży i wysoki, dym wypełniał całe jego wnętrze. Dym odzwierciedla Ducha Świętego, jego lekkość i obecność wśród nas podczas Mszy św.
I niech ktoś spróbuje mi powiedzieć, że ja nie spełniam się, nie jestem szczęśliwy służąc Bogu. Niech ktoś mi powie, że Bóg i radość (zabawa) w moim przypadku nie idą w parze. Takie jest moje zdanie na temat zabawy, tak ją odbieram. Może się mylę. Ale stosunku do Boga nie zmienię”.

Myślę, że ta wypowiedź młodego człowieka nie wymaga komentarza. I że jego postawa nie jest odosobniona.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady

2024-04-30 21:13

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co Jezus dał nam Maryję? Jak budować z Nią relację? Czy da się przesadzić w miłości do Matki Bożej? Tymi i innymi przemyśleniami dzieli się w swoim podcaście ks. Tomasz Podlewski. Zapraszamy do wysłuchania pierwszego odcinka "Podcastu umajonego".

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

O. Giertych przy grobie Jana Pawła II: przykazania potrzebne, ale zbawia Chrystus

2024-05-02 10:25

[ TEMATY ]

grób JPII

Giertych

Monika Książek

Przykazania są potrzebne. One są mądrymi zasadami. One podprowadzają do Chrystusa, ale zbawieni jesteśmy przez Chrystusa - powiedział teolog Domu Papieskiego o. Wojciech Giertych OP, podczas Mszy Świętej sprawowanej w czwartek rano przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra w Watykanie. W koncelebrze był także jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski.

W homilii o. Wojciech Giertych nawiązał do czytania dnia z Dziejów Apostolskich, które opowiada o pierwszym soborze jerozolimskim. „Powstało pytanie, jaka jest relacja przykazań i prawa żydowskiego i żydowskich obyczajów do łaski. Było to ważne w kontekście ludzi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a odkrywali wiarę Chrystusa i te relacje pomiędzy tymi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a tymi, którzy byli pochodzenia żydowskiego, były niejasne i sobór musiał na to odpowiedzieć” - podkreślił teolog Domu Papieskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję