Obchodziliśmy niedawno dwa święta państwowe: 1 Maja i 3 Maja.
Przed wojną, w Polsce niepodległej, 1 Maja nie był świętem
państwowym. Owszem, odbywały się wówczas manifestacje i demonstracje,
organizowane głównie przez socjalistów i komunistów, ale dzień ten
nie miał charakteru "święta państwowego". Niepodległe państwo polskie
nie uznawało marksistowskiej teorii o "walce klas", "supremacji klasy
robotniczej" i innych tego rodzaju bzdur, i wszystkich obywateli
traktowało równo: bez względu na pochodzenie społeczne czy wykonywany
zawód. Nie było więc, całkiem słusznie, żadnego rozsądnego powodu,
aby 1 maja uznawać za święto państwowe. I dziś takiego powodu nie
widzę.
1 Maja jako "święto państwowe" ustanowili w 1940 r. narodowi
socjaliści, naziści, hitlerowcy w okupowanej części Polski, zwanej
Generalną Gubernią; natomiast na terenach Polski, okupowanych przez
Związek Sowiecki, 1 Maja zyskał rangę "święta państwowego" na mocy
decyzji Józefa Stalina. W tzw. Polsce Ludowej utrzymano państwowy
charakter obchodów 1 Maja, nadany przez hitlerowców i komunistów.
Nie wydaje mi się, aby warto było kontynuować tę "tradycję", tym
bardziej, że nawet w socjologicznym ujęciu "klasa robotnicza" staje
się dziś pojęciem rozmytym, coraz mniej osób żyje z jakiejś pracy
czysto fizycznej".
Państwo jest dobrem wszystkich obywateli, bez względu
na wykonywany zawód, pochodzenie społeczne, płeć, wyznanie, wykształcenie...
11 Listopada na przykład jest świętem państwowym, bo w dniu
tym, przed ponad 70 laty, państwo polskie ponownie zaistniało na
arenie międzynarodowej jako państwo. 3 Maja jest świętem państwowym,
bo w tym dniu, przed ponad 200 laty, podjęto gruntowną próbę umocnienia
państwa polskiego, chylącego się do politycznego upadku. Warto przez
chwilę uzmysłowić sobie, na czym polegała ta próba umocnienia państwa.
Po pierwsze - na ograniczeniu demokracji! Polegało ono na zastąpieniu
wolnej elekcji króla - monarchią dziedziczną, oraz na ograniczonej
własności, więc szalenie podatnej na przekupstwa, na korupcję, na
polityczną manipulację. Próba umocnienia państwa polskiego, podjęta
wówczas, polegała także na wzmocnieniu wojska, na rozbudowie armii
i zagwarantowaniu na armię odpowiednich środków finansowych. Wreszcie
Konstytucja majowa obligowała władzę do wzięcia pod opiekę chłopów
i mieszczan.
Odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że jeśli porównać te zasadnicze
trendy naprawcze Konstytucji 3 Maja - z obecną konstytucją polską (
uchwaloną głównie przez SLD i UW) to okazuje się, że obecna konstytucja
idzie w kierunku odwrotnym, niż Konstytucja 3 Maja.
Nie ma więc w obecnej konstytucji żadnych prób rozsądnego
ograniczenia demokracji, tak, by nie przekształciła się w demokrację
totalną, by ograniczała się do sfery polityki. Następstwem tego jest
upolitycznienie dziedzin życia, nie mających z polityką wiele wspólnego,
a w konsekwencji wydanie ich na łup wszechogarniającej korupcji.
Z tym właśnie zjawiskiem jak najostrzej chciała walczyć Konstytucja
3 Maja... Trudno w obecnej konstytucji znaleźć też ślad dowartościowania
wojska polskiego, którego roli w naszej historii, w naszym położeniu
geograficznym, lekceważyć nie wolno. Obecna konstytucja nawet stwarza
tak zasadniczą wątpliwość jak ta: kto właściwie dowodzi wojskiem
w czasie pokoju?... Prezydent? Minister obrony?... Na taką zasadniczą
wątpliwość konstytucyjną nie zgadzał się - jak pamiętamy z historii
- marszałek Józef Piłsudski, podczas gdy twórcy obecnej konstytucji
niefrasobliwie przeszli nad nią do porządku dziennego... Zresztą
- armia jaka jest, każdy, niestety, widzi. Widać też, że konstytucja
obecna nie zawiera dostatecznej ochrony współczesnego rolnika przed
dyktatem Unii Europejskiej chociażby, ani współczesnego mieszczaństwa (
kupiectwa i warstwy przedsiębiorców) przed horrendalnym fiskalizmem
podatkowym.
Dlatego, sądzę, nasza obecna konstytucja warta jest naprawy:
w duchu Konstytucji 3 Maja.
Pomóż w rozwoju naszego portalu