W wigilię minie rok od chwili, kiedy pierwsze bezdomne kobiety zawitały do utworzonego dla nich przez Rzeszowskie Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta schroniska przy ul. Piłsudskiego 8/10 w Rzeszowie,
mieszczącego się w siedzibie Fundacji „Nowe Życie”. Do pomieszczenia o powierzchni 60 m2 wstawiono wówczas 14 łóżek. Kiedy mrozy przekraczały 20o C, spało tu, także na
materacach, nawet 17 osób. Prysznice, kuchnia, ciepły kąt, a przede wszystkim duży stół na środku pokoju - wszystko po to, by tym kobietom po ciężkich przejściach - stworzyć namiastkę
domu.
Do tej pory przez żeńskie schronisko przewinęło się ponad 60 kobiet. Niektóre wracają po kilka razy. Mają od kilkunastu do 80 lat. Trudne i zawikłane są ich losy - mówi Jadwiga Rzeszutek,
główny opiekun schroniska. - Wiele z nich ma synów czy mężów w zakładach karnych. Utraciły przez eksmisję mieszkania, niekiedy obciążone są chorobą psychiczną czy uzależnieniem
od alkoholu.
Oprócz Jadwigi na zmianę pracują tu jeszcze trzy panie. Ona sama często udaje się na rzeszowski dworzec, aby skłonić bezdomne kobiety do zanocowania w schronisku. Często mimo zimy mają
one na nogach letnie buty. W schronisku dostają ciepłą odzież, stosowne do pory roku obuwie, mają możliwość kąpieli i podleczenia się. Bywa, że po kilku dniach odpoczynku odchodzą,
gdyż czują się „przygotowane” do dalszego wędrowania. Te kobiety, które decydują się zostać w schronisku na kilka miesięcy, mają większą szansę odbicia się od dna. Schronisko stara
się pomóc im w takich sprawach jak załatwienie renty, ubezpieczenia zdrowotnego czy zasiłku z MOPS-u. Schronisko stale współpracuje z Wojewódzkim Ośrodkiem Terapii Uzależnień
przy ul. Siemieńskiego, chętne kobiety uczęszczają na terapię AA.
Pojawiają się tu również osoby w podeszłym wieku jak 80-letnia Helena, która mieszka na dworcu. Nie chce być na stałe w schronisku, gdyż musiałaby wówczas podzielić się swoją
rentą, a tej z kolei potrzebuje na utrzymanie dwóch ponadpięćdziesięcioletnich niepracujących synów. Woli więc dworcową żebraninę, mimo że narażona jest na głód, chłód i pobicie.
Aby te kobiety mogły na trwałe wrócić do społeczeństwa w pełnym rozumieniu tego słowa, potrzeba wiele pracy. Same poranione przez życie, zawodzą na każdym kroku. Jednej z nich
pani Jadzia znalazła mieszkanie u staruszki na wsi, w zamian za opiekę. Kobieta po paru tygodniach zaczęła pić do tego stopnia, że potrzebna była interwencja policji.
Za swoje występki straciła dziecko, które trafiło do domu małego dziecka.
„Ich powrót do normalności powinien odbywać się przede wszystkim poprzez pracę - najważniejszą formę resocjalizacji - mówi prezes Rzeszowskiego Towarzystwa im. św. Brata Alberta
Aleksander Zacios. - Niestety, to małe, tymczasowe schronisko nie daje ku temu warunków. Na razie jedyna praca podopiecznych to dyżury w kuchni czy przy sprzątaniu. Organizujemy dla nich
zajęcia plastyczne, śpiew, spotkania z psychologiem, wyświetlamy wartościowe filmy i przede wszystkim proponujemy dużo modlitwy”.
Oddając do użytku to pierwsze schronisko, Zarząd Towarzystwa podkreślał jego tymczasowość. Nie ustawały poszukiwania odpowiedniego obiektu. Znaleziono go w podrzeszowskiej Racławówce. Dolne
kondygnacje 3-piętrowego budynku zajmuje Ochotnicza Straż Pożarna. Pozostałe są puste. Decyzje o oddaniu go w użyczenie albertyńskiemu Towarzystwu zapadła 28 sierpnia br. na sesji
rady gminy Boguchwała.
Następnym krokiem było spotkanie zarządu Towarzystwa z miejscową społecznością. „To bardzo ważne, gdyż pozwala na uniknięcie późniejszych, ewentualnych protestów - mówi A. Zacios.
- Spotkaliśmy się więc nie tylko z sołtysami gminy, ale również z przedstawicielami rodzin. Przeprowadziliśmy głosowanie. Wszyscy poparli pomysł, tylko 1 osoba się wstrzymała.
11 października br. zgodę na przekazanie budynku na rzecz albertyńskiego towarzystwa podpisał Wojewoda podkarpacki. Koszt adaptacji obiektu szacuje się na 1 mln zł.
Prezes A. Zacios podkreśla dużą przychylność Prezydenta i Rady Miasta Rzeszowa. Wierzy, że to pozwoli pokonać ostatecznie wszystkie trudności formalno-prawne związane z adaptacją.
Prawie wszystkie prace remontowe będą wykonywać bezpłatnie mieszkańcy męskiego schroniska.
Oprócz bezdomnych swoje schronienie znajdą tu również ofiary przemocy w rodzinie oraz samotne matki - łącznie 60 osób. Planowane jest utworzenie jadłodajni dla ubogich oraz dużego
ogrodu obsługiwanych przez mieszkanki. One także będą społecznie pracowały na rzecz gminy.
Za rok wieczerza wigilijna odbędzie się już w nowym, wyremontowanym obiekcie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu