III niedziela Adwentu, rok „C” - So 3,14-18 a; Flp 4, 4-7; Łk 3, 10-18
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! (Flp 4, 4).
Świat szuka wszędzie i zawsze pociechy, a tę pociechę znajduje w upojeniu zmysłów i szale zabaw; stąd czcicielom swoim każe używać zabaw, póki wiek pozwala,
oddawać się im całą duszą i pić pełną piersią z kielicha ziemskich rozkoszy, obiecując, że na dnie jego leży szczęście. Czy świat dotrzymuje obietnicy? Nie - świat kłamie,
bo tysiące piło z tego kielicha, a wszyscy wyrzekli z goryczą: „Marność i udręczenie ducha”. I nic dziwnego. Pociechy świata są niebezpieczne,
bo łatwo duszę upajają i wtrącają w grzechy. „Pożądania zmysłowe - ostrzega księga O naśladowaniu Jezusa Chrystusa - ciągną tu i ówdzie; lecz
gdy przeminie godzina, cóż odnosisz? Oto ciężkość sumienia i rozprószenie serca. Toż „biada tym, którzy nie znają nędzy swojej, a większa biada tym, którzy zamiłowali to nędzne
i znikome życie”.
Nadto, pociechy świata są czcze i zwodnicze, a więc nie nasycą serca ludzkiego, które pragnie tego, co jest prawdziwe i niezmienne, któremu nic nie wystarczy, prócz
Boga. Działają one jak opium, bo ci, którzy ich używają, zasypiają na chwilę i roją sny miłe, lecz gdy się przebudzą, czują rozczarowanie i przesyt. A choćby tego nie
czuli, przyjdzie wkrótce śmierć i wszystko odbierze. Mimo to ludzie z niepohamowanym szałem pragną używania i uciechy, aby mieć choć kilka chwil snu miłego. O jakże
wielkie ich zaślepienie! Gdyby ktoś widział niebo, odbijające się w powierzchni wody, i wskoczył do głębi, myśląc, że tym sposobem dostanie się do nieba, byłby prawdziwie szalonym:
czyż więc nie są szalonymi ci wszyscy, którzy widząc w pociechach ziemskich odbicie nieba, rzucają się w ich wir i giną. W czczości i próżnowaniu
upływa drogi czas życia, a gdy widmo śmierci zaglądnie im w oczy, rozpacz ich ogarnia, bo widzą z przerażeniem, że zmarnowali życie i z próżnymi
rękami idą przed sąd Boży. Czasem nawet skracają to życie, jako nie mające dla nich żadnego uroku. (...)
Gdzież więc pociecha prawdziwa? Tylko w Bogu, - bo Bóg jest źródłem szczęścia niewyczerpanym i wiecznie bijącym, a kto „pije z tego źródła,
nie będzie pragnął na wieki”. Przeciwnie, kto pije z mętnych źródeł świata, ten ustawicznie pragnie, jakby pił wodę słoną. Stąd też pociechy świata nie smakują duszom znającym Boga. Jako
dorośli nie mają upodobania w igraszkach dziecinnych: tak dojrzali w życiu duchowym, którzy zakosztowali pociech Bożych, nie dbają o pociechy ziemskie. Ich wesołość jest
duchowna i wewnętrzna, podobna do tych gór, które zewnątrz skaliste i nagie, wewnątrz ukrywają drogie skarby. Co więcej, pociechy świata wydają się sługom Bożym wstrętnymi, bo nie
znajdują w nich Boga, a im tylko Bóg smakuje. (...)
Lecz czy inna zabawa, choćby niewinna, jest wzbroniona sługom Chrystusowym? Bynajmniej, wszak duch i ciało potrzebują wytchnienia, aby sił do dalszej pracy zaczerpnąć; nikomu też nie wolno
zabijać się pracą. Św. Jan Ewangelista - jak opowiada Kasjan - bawił się dla rozrywki kuropatwą; co widząc pewien myśliwy, zapytał zdziwiony, dlaczego będąc Apostołem, tak marnie czas traci.
A św. Jan na to: „Dlaczego twój łuk nie zawsze (jest) napięty?” „Dlatego - odpowiedział myśliwy - aby nie tracił swojej sprężystości”. „Nie dziw się
więc - odrzekł Apostoł - że małą chwilę folguję niewinną rozrywką umysłowi memu, ażebym go mógł czasu dla bogomyślności tym mocniej wytężać”. To samo o św. Franciszku Salezym
opowiada biskup Camus: „Ilekroć go odwiedzałem, starał się zawsze rozweselić mnie po pracy i albo ze mną pływał w łódce po jeziorze, albo przechadzał się po pięknych
jego brzegach. Kiedy zaś on sam odwiedzał mnie w Belley, nie wymawiał się od niewinnych rozrywek, jakie mu nastręczałem, ale sam o nie nigdy nie prosił”.
A więc rozrywka jest dozwolona - lecz nie każda rozrywka (...).
Św. Józef Sebastian Pelczar, Życie duchowne czyli doskonałość chrześcijańska, t. 1, Przemyśl 1912, s. 304-305.
Pomóż w rozwoju naszego portalu