Historia rozpoczęła się od spotkania cesarza Ottona III z Bolesławem Chrobrym w Gnieźnie w 1000 r., którzy podjęli decyzję o sprowadzeniu do Polski benedyktynów
- pustelników. Pierwsi polscy męczennicy: Benedykt, Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn zginęli w nocy z 10 na 11 listopada 1003 r. napadnięci przez pospolitych zbójców.
Według historyków zdarzenie to miało miejsce w opactwie założonym niedaleko Międzyrzecza (teren dzisiejszej diecezji zielonogórsko-gorzowskiej). Wkrótce trumny z ciałami męczenników
przeniesiono do Gniezna. Po opanowaniu Wielkopolski przez czeskiego księcia Brzetysława ich ciała zostały przeniesione do Pragi (1038 r.).
Misję miał przeprowadzić znający już ziemię Słowian św. Brunon z Kwerfurtu, wierny towarzysz św. Wojciecha i krewny Ottona III. Do pomocy w prowadzeniu misji Brunon
wybrał brata Benedykta. Benedykt (ur. 970) pochodził z zamożnej rodziny z Benewentu. Rodzice przeznaczyli go do stanu duchownego już jako małego chłopca, jednak Benedykt wybrał życie
pustelnicze. Po pewnym czasie przyłączył się do św. Romualda i zaprzyjaźnił się z innym pustelnikiem - Janem, mieszkającym na zboczu Monte Cassino. Jan (ur. 940) również pochodził
z zamożnej rodziny. Potajemnie opuścił Wenecję, udając się do opactwa benedyktyńskiego w Cusan, gdzie wiódł życie pustelnicze. Po pewnym czasie opuścił opactwo, udał się do św. Romualda
i zaprzyjaźnił się z przebywającym tam Benedyktem.
Benedykt i Jan po przybyciu na dwór Bolesława Chrobrego założyli pustelnię na terenie podarowanym im przez króla - we wsi Święty Wojciech pod Międzyrzeczem. Wkrótce dołączyli
do nich zamożni Polacy: rodzeni bracia Mateusz i Izaak oraz Krystyn - klasztorny sługa pochodzący z pobliskiej wsi. Eremici zobowiązali się do pustelniczego trybu życia, a przede
wszystkim do prowadzenia pracy misyjnej. Benedykt i Jan nauczyli się nawet języka polskiego. Cały czas jednak czekali na biskupa Brunona z Kwerfurtu. Miał on wraz z nimi
przybyć do Polski, ale wyruszył do Rzymu po papieskie zezwolenie na prowadzenie misji. Tracący cierpliwość Benedykt wyruszył na spotkanie Brunona, wkrótce wrócił do klasztoru, polecając dalsze poszukiwania
mnichowi Barnabie. Mnisi nie doczekali się jednak jego powrotu, gdyż w nocy z 10 na 11 listopada 1003 r. zostali napadnięci i wymordowani. Jako pierwszy zginął Jan,
po nim Benedykt. Izaaka zamordowano w celi obok. Mateusz zginął przeszyty oszczepami, gdy wybiegł z celi w stronę kościoła. Mieszkający oddzielnie Krystyn próbował bronić
klasztoru, ale i on stracił życie. Trzy lata później św. Brunon napisał Żywot pięciu braci męczenników. Są to pierwsi męczennicy polscy wyniesieni na ołtarze; w poczet świętych wpisał
ich Jan XVIII.
Przedstawiając historię „Pięciu Braci” Ksiądz Arcybiskup wzywał do dawania świadectwa wiary i przynależności do Chrystusa we współczesnym świecie. Szczególnie w kontekście
wkraczania w struktury Unii Europejskiej mamy „zostać żywymi świadkami wiary, którzy potrafią dokonywać wyborów na miarę świętych”. Zlaicyzowanie Europy, zobojętnienie na potrzeby
wszystkich ludzi, a zwłaszcza tych najbiedniejszych i bezbronnych, jest dla każdego chrześcijanina szczególnym wyzwaniem. Wejście na drogę wiary i podążanie nią zobowiązuje
do dawania świadectwa wierności i miłości nie tylko w sposób heroiczny, ale przede wszystkim poprzez codzienne dokonywanie wyborów. Przykładem dla nas mogą być także pierwsi polscy
męczennicy, o których śmierci pamiętamy ponad tysiąc lat. „Znamienne jest - mówił Ksiądz Arcybiskup - że z czasem świat zapomina o krzykliwym przecież
złu, a pamięta o rzeczach cichych, dobrych, naznaczonych prostotą i umiłowaniem bliźniego”.
Przed zakończeniem Mszy św. dziekan i proboszcz, ks. kan. Henryk Szymański podziękował abp. Józefowi Życińskiemu za przybycie do Wólki Lubelskiej, krzepiące słowo i wspólną
modlitwę. Następnie licznie zgromadzeni wierni w skupieniu podchodzili do relikwii, oddając cześć pierwszym polskim męczennikom. Kontemplacji relikwii „Pięciu Braci” towarzyszyła
zaduma i żarliwa modlitwa. W sercach mieszkańców Wólki Lubelskiej echem obijały się słowa Metropolity: „Każdy ma swoje cierpienie, wielu pogrążonych jest w bólu,
zatrwożonych o codzienne życie, ale wszystko co ludzkie mija, a pozostaje tylko to, co Chrystusowe”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu